Treść strony Informacje 2003/ 2004

"Międzynarodowy turniej seniorów" w Toruniu?!

Wywiad z byłym menadżerem TKH - obecnie osobą zajmującą się reklamą toruńskiego hokeja oraz jednym z autorów tego portalu - Pawłem Gurtowskim........
V@LDI : Polskie kluby hokejowe borykają się z wieloma problemami, jednak niemal w każdej drużynie podstawowym dylematem są finanse, a właściwie ich brak. Czy toruńscy Kibice mogą być spokojni o zaplecze finansowe TKH?

P.Gurtowski : To niezwykle szerokie pytanie, na które można odpowiadać kilka godzin. Ogromnym sukcesem klubu jest to, że po utracie sponsora strategicznego drużyna nie rozpadła się, co byłoby typowym dla polskiego hokeja rozwiązaniem. Działacze klubu stojąc w obliczu trudnych decyzji zdecydowali się na zmianę strategii finansowania drużyny i powołanie do życia grupy sponsorskiej "KLUB 100". Przy poparciu Marszałka Województwa i Prezydenta Torunia udało się zainteresować tą inicjatywą jak dotychczas 65 firm i instytucji, które wspierają działalność klubu, nie tylko finansowo. W trakcie spotkania założycielskiego padły z ust przedstawicieli sponsorów deklaracje wspierania całego klubu, w tym również grup młodzieżowych przez okres przynajmniej 3 lat. Niestety, jak to w życiu nie wszystko udało się doprowadzić do końca. Z tego co wiem, w chwili obecnej sytuacja finansowa w klubie nie jest najlepsza, ale do przysłowiowego "krachu na giełdzie" jeszcze daleko.

V@LDI : Jak wygląda sprawa zainteresowania miejscowych firm w sponsorowaniu hokeja? oraz Czy tegoroczne wyniki zespołu mają duży wpływ na potencjalnych sponsorów ?

P.Gurtowski : Lokalny biznes zawsze aktywnie i wydatnie wspierał toruński sport. Pamiętać jednak należy, że nie jest to worek bez dna, a także o tym, że nie jest to działalność uzasadniona ekonomicznie. Brak jest w naszym kraju poważniejszych możliwości reklamowania swoich produktów bądź promowania firm w oparciu o możliwości marketingowe istniejące w hokeju na lodzie. Pojawiające się w tej dyscyplinie sportu pieniądze to w większości przypadków tylko i wyłącznie dobra wola właścicieli firm, poprawianie wizerunku firmy. Na to nakłada się brak przejrzystej wizji sportu w polityce władz miasta, które powinny być stymulatorem jego rozwoju. Układ trójstronny: samorząd - firmy komercyjne - sport, jeszcze nie funkcjonuje najlepiej, a ilość klubów sportowych, które wspiera się finansowo jest chyba zbyt duża. W przypadku hokeja na lodzie pamiętać trzeba przede wszystkim o najważniejszym spośród sponsorów - kibicach. Jak łatwo policzyć, gdyby na mecze przychodziło 3000 (widzów) x 8,00 (średnia cena biletu) x 30 (spotkań ligowych) = 720.000 zł. To kwota, do której nie zbliża się nawet żaden z obecnych sponsorów. Problem polega, więc na tym, czym zainteresować taką liczną grupę kibiców. Jestem przekonany, że słabe wyniki i mizerna postawa zespołu odgrywają w tym przypadku kluczową rolę.

V@LDI : Nadszedł Nowy Rok, rok w którym TKH świętuje swoje 80-lecie klubu. Czy z tej okazji Klub organizuje jakieś imprezy ? oraz Jakich zmian mogą się spodziewać Kibice po remoncie Tor-Toru ?

P.Gurtowski : Początki toruńskiego hokeja na lodzie to rok 1924 (niestety nie jest znana data dzienna powstania sekcji) i z tej okazji działacze TKH planują zorganizowanie cyklu imprez okolicznościowych. Już w marcu rozegrana zostanie III edycja międzynarodowego turnieju młodzików "SPONSORS CUP". Na lodzie zobaczymy drużyny z Rosji, Austrii i Szwecji. W kwietniu planujemy rozegranie podobnego turnieju dla drużyn Żaków (drużyny z Niemiec, Danii i Słowacji), a w sierpniu turniej juniorów. Ostatnim, czwartym akcentem rocznicowym ma być międzynarodowy turniej seniorów im. Ludwika Czachowskiego. Miałby on się odbyć w listopadzie bądź grudniu tego roku. Alternatywnym rozwiązaniem jest możliwość zorganizowania jednego z turniejów cyklu Euro Ice Hockey Challenge. Planowane jest ponadto ogłoszenie plebiscytu na najlepszego toruńskiego hokeistę, wydanie okolicznościowej publikacji oraz kilka dodatkowych imprez rocznicowych.
Przeprowadzenie tej ostatniej imprezy uzależnione jest jednak od planowanej na lato modernizacji TOR-TOR-u. Dzisiaj lodowisko nie ma wymaganego atestu IIHF i nie mogą być na nim rozgrywane oficjalne zawody międzynarodowe. Za całość spraw z tym związanych odpowiada kierownictwo MOSiR Toruń. Z tego, co wiem władze miasta planują wymianę systemu zamrażania tafli lodowiska, wymianę band i budowę nowych szatni. W kolejnych etapach planowana jest budowa drugiej tafli treningowej, modernizacja istniejącej hali (jej ocieplenie) oraz wymiana oświetlenia, nagłośnienia i tablicy zegarów. Tak naprawdę, co uda się zrealizować z tak ambitnych planów pokaże czas.

V@LDI : Wiem, że jesteś nie tylko działaczem, ale również kibicem toruńskiego zespołu od wielu lat. Dlaczego wybrałeś akurat hokej oraz jak wyglądała gra TKH kiedyś ?

P.Gurtowski : Na początku lat 70 toruński sport przeżywał gorsze chwile. Już prawie zapomniano o zwycięstwach Twardych Pierników, o wspaniałych sukcesach Mariana Rose i tak naprawdę dobry poziom ligowy prezentował tylko hokej na lodzie (spośród popularnych dyscyplin masowych). Poza tym urodziłem się i wychowałem na Mokrym, na którym podobnie jak na "Chełmionce", hokej na lodzie zawsze był "Number one". W tamtych latach grę Czachowskiego, Maracha, Załadasa czy Hahna oglądało 7-8 tys. kibiców. Na mecz trzeba było iść 2,5 godz. wcześniej, a ci co się spóźnili odchodzili od kas z kwitkiem. Nasza drużyna nie walczyła już wtedy o medale, ale ambicja i wola walki zawodników rozgrzewała tłumy do czerwoności. Niezapomniane skandowanie kibiców "Pomorzanin !!!, Pomorzanin !!!, słyszałem kiedyś w mroźny wieczór, w domu na ul. Grudziądzkiej. Trochę późniejsze mecze barażowe z Unią Oświęcim o grę w ekstraklasie, to wydarzenia dzisiaj nie do opisania.

V@LDI : Kibicowanie to jedno natomiast gra dla publiczności to zupełnie "inna beczka". Próbowałeś kiedyś zostać hokeistą?

P.Gurtowski : Wydaje mi się, że znam dosyć dobrze obie strony medalu. Z jednej strony jestem długoletnim kibicem hokeja, który widział naszą drużynę zarówno w dniach triumfu jak i w latach totalnej degrengolady, z drugiej zaś strony przez ponad 10 lat grałem w koszykówkę (w centralnej lidze juniorów, w III lidze seniorów). Oczywiście nie był to poziom polskiej ekstraklasy, ale dzięki tym występom doskonale znam charakter walki - smak zwycięstw i gorycz porażek. Koszykówka to wbrew pozorom podobna gra, gdzie pięciu zawodników broni i atakuje a szybkość rozgrywanych akcji jest nawet trochę większa. Z tego też względu nie bawi mnie jako kibica ilość strzelonych bramek czy też bójki zawodników. O wiele większą uwagę przywiązuję do składnego wyjścia z tercji, "czytania gry" przez zawodników i realizacji założeń taktycznych. W młodości nie próbowałem zostać hokeistą, choć takie możliwości były i to nawet duże. Byłem w kadrze mojej szkoły we wszystkich dyscyplinach sportowych, ale w hokeja nie grałem, bo nigdy nie miałem własnych łyżew.

V@LDI : Czy jest zawodnik, którego szczególnie , jako Kibic lubiłeś oglądać na Tor-Torze?

P.Gurtowski : Takich zawodników było wielu. Jedni zachwycali techniką, inni skutecznością. Dla mnie osobiście szczególnie wyjątkową postacią był Borys Barabanow. Pamiętam doskonale jego debiut ligowy razem Walerym Usolcewem. Kibice mówili "Skąd oni wzięli takich dziadków?". Do Torunia przyjechał na tzw. sportową emeryturę, ale to, co później pokazywał na lodzie to zupełnie inny świat hokeja. Ośmieszał po dwóch lub trzech rywali, a bramkarzem przeciwnika tak potrafił zakręcić, że mu się sznurowadła krzyżowały. Co najważniejsze doskonale wkomponował się w drużynę. Jego partner z ataku, skrzydłowy G. Stefański, ze średniej klasy zawodnika stał się wówczas dzięki niemu jednym z najbardziej skutecznych polskich hokeistów.

V@LDI : Wróćmy do rzeczywistości. Tegoroczny sezon hokejowy nie przynosi toruńskim kibicom wiele radości, wyniki zespołu są mówiąc delikatnie "mizerne". Jak myślisz dlaczego drużyna TKH nie spełniła oczekiwań Kibiców ? Ktoś popełnił błąd ? Czy też może toruńskich hokeistów nie stać na więcej ?

P.Gurtowski : Niewątpliwie popełniono sporo błędów, z które odpowiada kierujący klubem Zarząd. Dotyczą one głównie decyzji personalnych, planowania bieżącej działalności oraz reklamy i promocji klubu. Sądzę, że wynika to w części z braku doświadczenia a także ze zbyt słabych struktur organizacyjnych. Nie potrafimy wyrwać się z błędnego koła: "Dlaczegoś głupi - boś biedny; dlaczegoś biedny - boś głupi". Osobiście twierdzę, że błędów nie popełniają tylko ci, którzy nic nie robią. Błędy zdarzają się wszystkim. Co ma na przykład powiedzieć kierownictwo i działacze Barcelony czy Herty Berlin - taka kasa, takie możliwości a jakie marne efekty. Większy problem polega na tym, żebyśmy uczyli się na własnych błędach i nie popełniali dwa razy takich samych. Żebyśmy sami nie psuli tego, co własnoręcznie udało nam się zrobić. Wtedy dokładając kolejne cegiełki możemy rozbudowywać nasz klub. Dzisiaj jesteśmy kolosem na glinianych nogach. Mamy ok. 160 zawodników: drużynę ekstraklasy (liga PLH, rozgrywki pucharowe, liga wschodnioeuropejska), drużynę I ligi, 6 drużyn młodzieżowych (rozgrywki ligowe, turnieje zagraniczne: Szwecja, Niemcy, Białoruś), a w biurze klubu pracują 2 osoby. Aktywnych działaczy policzyć można na palcach. Jak ktoś trafnie zauważył: "To cud, że to się jeszcze kupy trzyma". Pomimo wszystko uważam, że cały czas są spore szanse na dobry hokej w Toruniu. Stać na to zarówno działaczy jak i zawodników pod warunkiem, że cenić i nagradzać będziemy profesjonalizm a nie średniactwo i szarzyznę ligową.
  • autor: V@ldi

wstecz

Kontakt

Bannery