Treść strony SEZON 2009/ 2010


Dwa mecze na spory minus

Wysokie porażki TKH z JKH Jastrzębie i Unią Oświęcim. Dziś potyczka z Podhalem

Sanok, Oświęcim, Toruń - tak wygląda końcówka tabeli Polskiej
Ligi Hokejowej. TKH Nesta jest sklasyfikowany najniżej, a poprawienie
tej lokaty może okazać się bardzo trudne.

Świetnie spisujący się hokeiści JKH Jastrzębie oraz zawodzący dotąd
gracze Unii Oświęcim byli rywalami drużyny Tomasza Rutkowskiego i
Łukasza Kiedewicza.


Przepraszał kibiców


Piątkowa potyczka w Jastrzębiu miała być dla torunian trudna i taka
właśnie była. Do końca drugiej tercji hokeiści TKH nie odstawali co
prawda od rywali, ale o wysokiej porażce (1:5) zadecydowała trzecia
tercja, przegrana trzema bramkami.

W niedzielę torunianie mieli rozegrać mecz prawdy. Rywalem byli
oświęcimianie, hokeiści, z których znaczna część rok temu występowała
jeszcze w pierwszej lidze. Unia, choćby z tego względu uznawana za
jednego z najpoważniejszych kandydatów do walki o utrzymanie w PLH, w
niedzielę pokazała skuteczny i ambitny hokej.


- We wcześniej rozegranych spotkaniach straciliśmy tylko jedną
bramkę grając w osłabieniu. Dobrze się broniliśmy, ale tym razem było
gorzej - powiedział Tomasz Rutkowski, szkoleniowiec TKH Nesty.


Dwie bramki stracone w osłabieniu, w niespełna trzy minuty od
rozpoczęcia meczu, źle wpłynęły na morale toruńskiej drużyny. Trener
Rutkowski wziął wtedy przerwę na żądanie, aby uspokoić zawodników.
Przez kilkanaście minut udało się grać bez nerwów, ale później
scenariusz się powtórzył, czego efektem była utrata kolejnej bramki.


- Czwarty gol oświęcimian był tzw. „gwoździem” - dodał trener Tomasz
Rutkowski, który w rozmowie z tamtejszymi dziennikarzami przepraszał
toruńskich kibiców za postawę swojej drużyny.


Wtorek w Nowym Targu


TKH Nesta przegrał z Unią aż sześcioma bramkami (1:7) i spadł na ostatnie, dziesiąte miejsce w ligowej tabeli.


Poprawa tej lokaty, przynajmniej w najbliższej kolejce, będzie
bardzo trudna do zrealizowania. Dziś bowiem torunianie zmierzą się z
brązowym medalistą minionych rozgrywek - Podhalem Nowy Targ, w dodatku
na lodowisku rywala (początek meczu godz. 18).


„Szartoki”, osłabione brakiem zawieszonych zawodników (M. Kolusz, K.
Dziubiński), głównych bohaterów głośnych wydarzeń po mistrzostwach
świata Dywizji I w Toruniu, oraz kontuzjowanego Krzysztofa Zapały,
wciąż są ekipą mocną. Nie są jednak nie do pokonania, nawet na własnym
obiekcie, co w minioną niedzielę udowodnili przeciętnie spisujący się
dotąd gdańszczanie. Stoczniowiec w Nowym Targu wygrał 7:4.

Dariusz Łopatka (www.nowosci.com.pl)

wstecz

Kontakt

Bannery