Treść strony SEZON 2011/

Krótka droga do awansu

4 marca Nesta Toruń rozpocznie decydującą część niezbyt porywającego sezonu

Część zasadnicza rozgrywek zaplecza Polskiej Ligi Hokejowej była dla torunian spacerkiem. Czy tak samo łatwo Nesta przebrnie przez fazę play off?

Zasadnicza część rozgrywek pierwszej ligi została zakończona. Do finału sezonu pozostało już nie więcej niż pięć spotkań. To chyba najlepsza informacja dla zawodników, mających już dosyć „quasimeczów” hokejowych, jak również dla toruńskich kibiców, tych najwierniejszych, którzy od września przez niemal całą zimę marznęli na trybunach Tor - Toru,  oglądając bardzo często słabe widowiska.

Bez motywacji

O tym, że poziom półamatorskiej pierwszej ligi hokejowej jest cherlawy, wiedział chyba każdy. U progu sezonu jej obserwatorzy popadli jednak w spore zdumienie, gdy wątła ranga rozgrywek została dodatkowo, sztucznie obniżona. Do drużyn opierających się w pewnej części z seniorów, dla których hokej to bardziej hobby na weekend, niż zawód pozwalający utrzymać rodzinę, dołączyły zespoły juniorskie. W lidze, traktowanej jako (niezbyt udany) eksperyment, torunianie nie mieli sobie równych.

Nesta, za słaba na Polską Ligę Hokejową, ale i zbyt silna na jej zapleczu, okazała się jedyną drużyną trenującą dwufazowo, podchodzącą do obowiązków treningowych poważniej niż rywale. Na efekty nie trzeba było więc wiele czekać.

311 bramek zdobytych w sezonie zasadniczym oraz pobity przez Przemysława Bomastka rekord pierwszej ligi w klasyfikacji „kanadyjskiej” (111 punktów, za 48 bramek i 63 asysty) - nie mogło być inaczej, gdyż...

- Założyliśmy sobie, że w tej części sezonu nie przegramy ani jednego spotkania - często powtarzali hokeiści Nesty.

Słowa dotrzymali. Wygrali bowiem każdy z trzydziestu sześciu meczów. Do większości z nich przystępowali jednak bez specjalnego pobudzenia, niezmobilizowani. Brak odpowiedniej motywacji nie przeszkodził im jednak w kilku pogromach młodszych rywali (m.in. 19:2 z Sielcem Sosnowiec i 25:0 z juniorami Naprzodu Janów), ale też był przyczyną kilku bardzo trudnych przepraw (1:0 z Legią Warszawa, czy 5:3 z Orlikiem Opole).

Nie ma czasu na wpadki

Ostateczna walka o miejsce w ekstralidze rozpocznie się wśród pierwszoligowców już w tym tygodniu. Zgodnie z wcześniej ustalonym terminarzem, zanim rywalizacja na dobre zostanie zainaugurowana, zmierzać będzie szybko ku końcowi. Play off, najważniejsza część sezonu ligowego, potrwa zaledwie dziesięć, bądź, zakładając dłuższy finał, dwanaście dni.

Półfinał rozegrany zostanie systemem mecz i rewanż, zaś zwycięzcę ligi, w finale, wyłoni rywalizacja prowadzona do dwóch zwycięstw. W sumie to najwyżej pięć meczów. Zdecydowanie za mało.

- W tak krótkim play off nie będziemy mieli czasu na popełnienie najmniejszego błędu - przyznał niedawno Wiesław Walicki, szkoleniowiec Nesty.

Rzecz jasna prowadzona przez niego drużyna jest głównym kandydatem do awansu, choćby z tego względu, iż żadna z drużyn przystępujących do play off w sezonie zasadniczym nie potrafiła przysporzyć torunianom wielu kłopotów.

Sport to jednak niespodzianki. Gwarancji sukcesu nie ma. Jak więc potoczą się losy fazy play off, rozpoczynającej się już 4 marca?

Źródło: Nowości

wstecz

Kontakt

Bannery