Treść strony SEZON 2011/

Szef hokeistów Nesty namawia: - Grajmy ostro!
Obejrzeliśmy jeszcze wszystkie kontrowersyjne sytuacje. Mamy wątpliwości co do decyzji arbitrów - mówi o wątpliwościach z meczów Nesty Karaweli i Zagłębia Sosnowiec prezes toruńskiego klubu hokejowego.

Rozmowa z Bogdanem Rozwadowskim

Filip Łazowy: W pierwszej rywalizacji o utrzymanie w PLH Nesta przegrywa po meczach w Toruniu z Zagłębiem 1:2. Klub może mieć jednak powody do zadowolenia, bo spotkania rozegrane we wtorek i środę pokazały, że zespół ma ciągle wielu kibiców.

Bogdan Rozwadowski: To prawda. Bardzo mnie to cieszy. Zwłaszcza frekwencja w środowym meczu była naprawdę wysoka. Ludzie chcą oglądać hokej - szczególnie mecze o wysoką stawkę. Mam nadzieję, że pomimo porażki w drugim meczu kibice wychodzili z Tor-Toru zadowoleni, bo obejrzeli ambitny i walczący zespół z Torunia.

F.Ł. Teraz dwa kolejne spotkania odbędą się w Sosnowcu. Tam trzeba wygrać przynajmniej raz, by wrócić do Torunia.

B.R. Skoro Zagłębie pokonało nas na Tor-Torze, dlaczego my nie mielibyśmy dokonać tej sztuki na ich lodowisku? Myślę, że oba zespoły prezentują podobne umiejętności. Nie jesteśmy bez szans. Marzeniem byłoby wygrać tam dwa pojedynki i zakończyć rywalizację 29. lutego w Toruniu. Zespół obiecuję walkę do upadłego. Stawka jest bardzo wysoka. Wszyscy chcemy utrzymać się w PLH. Wolelibyśmy uniknąć decydującej batalii z MMKS Podhale. Wszystko wskazuje na to, że to ekipa z Nowego Targu będzie walczyła z przegranym z naszej rywalizacji.

F.Ł. W środowym meczu na Tor-Torze nie brakowało kontrowersyjnych sytuacji. Sędziowie nie uznali bramki zdobytej przez toruński zespół. Poza tym wydawało się, że bramkarz Zagłębia Zbigniew Szydłowski kilka razy specjalnie poruszył swoją bramkę, by gra została przerwana.

B.R. Trudno mi się odnieść do tych sytuacji. Może sędziowie byli bliżej i wszystko lepiej widzieli? Nie wiem. Mamy monitoring na lodowisku i mogliśmy później obejrzeć te kontrowersyjne sytuacje na analizie wideo. Mamy wątpliwości co do niektórych decyzji arbitrów, ale tego już nie zmienimy. Trzeba grać tak, by podobne wydarzenia nie miały wpływu na końcowy wynik.

F.Ł. Hokeiści w Toruniu pokazali, że mają ogromną wolę walki i nie brakowało ostrych spięć z rywalami, co bardzo spodobało się publiczności.

B.R. Trzeba grać ostro. To jest hokej. Tylko, że też trzeba grać z głową, unikać niepotrzebnych kar i kontuzji. Cieszę się, że nasi zawodnicy nie odpuszczali rywalom i się im przeciwstawili. Niestety kontuzji doznał Kamil Gościmiński i on do Sosnowca nie pojedzie. Dlatego trzeba uważać - kolejne urazy mocno osłabią naszą drużynę.

F.Ł. Jarosław Dołęga, który pochodzi z Torunia, a reprezentuje teraz Zagłębie, przyznał, że w pierwszym spotkaniu w Sosnowcu spotkanie było wyrównane. Duży wpływ na końcowy wynik miały kary, jakie otrzymywali hokeiści Nesty.

B.R. To prawda. Też uczulałem trenera i zawodników, by nie łapali niepotrzebnych kar. Zwłaszcza kiedy gramy w czterech na pięciu. Potem trzech hokeistów na lodzie bardzo się męczy i przeciwko pięciu rywalom trudno jest się skutecznie obronić. Na pewno trzeba unikać fauli, które nas potem osłabią. Jak zagra zespół to zależy od trenera Jaroslava Lehockiego. On ustali taktykę. Nawet mimo jednej porażki w Toruniu, nikt rąk nie załamuje. Wierzymy, że wyeliminujemy Zagłębie.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

wstecz

Kontakt

Bannery