Treść strony SEZON 2011/

Nesta Karawela przegrała dwa spotkania

Inauguracja rozgrywek Polskiej Ligi Hokejowej za nami. Nesta Karawela Toruń w dwóch meczach zdobyła jedną bramkę, choć okazji do poprawienia swojego dorobku miała znacznie więcej.

Jeszcze przed pierwszymi potyczkami nowych rozgrywek w PLH sztab szkoleniowy Nesty Karaweli przypominał, iż przez cały poprzedni sezon torunianie tracili zbyt wiele bramek. Wyliczono, iż w jednym meczu tracili ich średnio ponad pięć, dlatego po powrocie na ligowe lodowiskach podopieczni Jaroslava Lehockyego i Tomasza Jaworskiego mieli skupić się na defensywie i poprawie ubiegłorocznych statystyk. I poprawili się, choć nieznacznie.

Pojawił się inny problem

W dwóch spotkaniach przeciwko ComArch Cracovii i Aksam Unii Oświęcim, czyli medalistom minionych rozgrywek, tracili po cztery bramki... Problem pojawił się jednak gdzie indziej.

- W dwóch meczach strzeliliśmy tylko jednego gola - zauważył Jaroslav Lehocky, szkoleniowiec Nesty Karaweli w rozmowie ze swoim asystentem Tomaszem Jaworskim.

Takiej indolencji strzeleckiej na starcie nowego sezonu niewielu mogło się spodziewać. Pierwsza piątka, która błyszczała przecież w meczach sparingowych, zarówno w Krakowie, jak i w Toruniu w meczu z Oświęcimiem, nie zagrażała rywalom na tyle, by zdobyć choć jedną bramkę. Co ciekawe, jedyne trafienie dla Nesty Karaweli zaliczyła z kolei formacja, do której sztab szkoleniowy miał nieco pretensji po meczach kontrolnych.

- Daliśmy z siebie wszystko i było to chyba widać na lodzie - powiedział Jacek Dzięgiel, któremu w niedzielę dopiero w szóstej próbie udało się pokonać bramkarza Unii Oświęcim. - Być może było tak, że za bardzo chcieliśmy pokazać się z najlepszej strony i to miało wpływ na naszą skuteczność. Był to w końcu pierwszy mecz przed własną publicznością. Staraliśmy się ze wszystkich sił i zapewniam, że w kolejnych meczach również tak będzie.

Pomimo porażek 0:4 w Krakowie i 1:4 w Toruniu, w starciu przeciwko Unii Oświęcim, hokeiści Nesty Karaweli nie odstawali od swoich przeciwników.

Starali się, ale...

- Zaczęliśmy powoli, było trochę nerwówki. Chcieliśmy szybko kontrolować ten mecz, ale tak od razu to się nam nie udało - powiedział po niedzielnym meczu Tomasz Piątek, szkoleniowiec Unii. - Toruń to taka drużyna, która potrafi popsuć trochę krwi rywalom.

- Pierwsza tercja tego meczu mogła zakończyć się naszym zwycięstwem, lecz zamiast do siatki trafialiśmy w słupki i poprzeczki - dodał Jacek Dzięgiel. - Gdyby było inaczej, mecz z Unią potoczyłby się w zupełnie inny sposób.

Podobnie było też w piątek na inaugurację ligi. Wówczas na drodze Nesty Karaweli stanął jednak bramkarz Cracovii.

- Rafał Radziszewski zagrał świetny mecz. Torunianie rzeczywiście mieli kilka okazji do zdobycia bramki, ale „Radzik” zaprezentował świetną formę na początku sezonu - powiedział Rudolf Rohacek, trener krakowian.

- Nikt nie może zarzucić naszej drużynie, że się nie starała, że nie chciała wygrać. Chłopacy bardzo się starali, ale im nie wychodziło - podsumował obie potyczki Nesty Karaweli Jaroslav Lehocky.

 

Źródło: Nowości

wstecz

Kontakt

Bannery