Treść strony SEZON 2004/ 2005

Torunianie lepsi od Stoczniowca w pierwszym meczu ćwierćfinałowym PLH

Paweł Rzekanowski 

Tak dramatycznego meczu na "Tor-Torze" jeszcze w tym sezonie nie było. Torunianie prowadzili dwiema bramkami nad Stoczniowcem, aby tuż przed końcem spotkania pozwolić gdańszczanom za doprowadzenie do remisu. I ostatecznie zadać cios decydujący o zwycięstwie!

Choć torunianie od samego początku spotkania atakowali tak zaciekle, jakby chcieli już w pierwszej terecji udowodnić swoją przewagę, to powody do zadowolenia mieli gracze z Gdańska. Nie tylko natychmiast powstrzymali dwa bardzo dobre ataki Daniela Laszkiewicza oraz Bartosza Dąbkowskiego, ale sami wyszli na prowadzenie. Dokładnie po kwadransie gry, mając przewagę jednego zawodnika perfekcyjnie wykonali "zamek", a krążek już do pustej siatki skierował Bartłomiej Wróbel.

Wcześniej bramkę zdobyli torunianie, ale sędziowie uznali, że Robert Suchomski zdobył ją z pozycji spalonej. Mimo to na pierwsza przerwę w meczu gospodarze zeszli remisując z rywalem znad morza. Na 24 sekundy przed końcem inauguracyjnej tercji to gracze TKH/ThyssenKrupp/Energostal zaprezentowali idealny hokejowy "zamek". Krążek po podaniu Suchomskiego trafił do Karola Piotrowskiego, a ten bardzo silnym strzałem z niebieskiej linii pokonał Pawła Jakubowskiego. Golkiper gdańszczan nie miał żadnej szansy na obronę - był zasłonięty przez własnych obrońców, a uradowany Robert Fraszko manifestował swoją radość całując klubowe logo na koszulce.

Nadkomplet ponad czterech tysięcy widzów na Tor-Torze wpadł w jeszcze większą euforię, gdy gospodarze objęli prowadzenie. Torunianie ponownie grali wtedy w przewadze. Tym razem Jakubowki zdołał obronić strzał z niebieskiej linii, ale krążek do bramki wepchnął Piotr Korczak.

Bohaterem gospodarzy długo pozostawał Łukasz Kiedewicz. Gdy torunianie objęli prowadzenie, gdańszczanie atakowali odważniej. Ale za każdym razem powstrzymywał ich bramkarz TKH/TK/Energostal. Kiedewiczowi, który zastępował Tomasza Wawrzkiewicza nie przeszkadzały nawet nieliczne błędy obrońców, po których był osamotniony w swoich interwencjach.

Gdy w trzeciej tercji Martin Voznik popisał się efektownym strzałem z ostrego kąta, a torunianie objęli już dwubramkowe prowadzenie, wydawało się, że z łatwością utrzymają je do końca meczu. Ostatni zryw Stoczniowca przyniósł połowiczny skutek. Gdańszczanie w ciągu trzech minut zdołali doprowadzić do wyrównania! Najpierw Kiedewicz nie był w stanie obronić strzału Roberta Grobarczyka, a później potężnym uderzeniem, po którym krażek odbił się od słupka popisał się Vaclav Balat.

Niewątpliwie najważniejsza akcja meczu należała jednak do Suchomskiego i Sławomira Kiedewicza. Ten pierwszy na minutę przed końcem meczu odebrał rywalom krążek i błyskawicznie podał do napastnika TKH/TK/Energostal. Kiedewicz technicznym strzałem między parkanami golkipera Stoczniowca zapewnił gospodarzom minimalne zwycięstwo.

Torunianie prowadzą w ćwierćfinałowej serii play-off 1:0. Aby zapewnić sobie awans do półfinału potrzebne jest im teraz zwycięstwo w piątkowym meczu w Gdańsku oraz niedzielę znów na własnym lodowisku.


http://miasta.gazeta.pl/torun

wstecz

Kontakt

Bannery