Treść strony luty_2005

Kolejna udana wyprawa


To co było jeszcze kilka miesięcy temu nieosiągalne i niewyobrażalne dla toruńskich kibiców hokeja, stało się faktem w piątek. Wydarzenie to chyba przejdzie do historii toruńskiego Klubu Kibica. Blisko 200 osób dopingowało swój ukochany klub w gdańskiej hali Olivia.


Ale po kolei


Trzy autokary pełne kibiców, wierzących w sukces swojej drużyny, ruszyły w piątkowe południe spod Tor-Toru. Do tego około 50 osób wybrało się prywatnymi samochodami. W drodze jak już się stało tradycją, były głośne śpiewy. Atmosfera, która udzielała się podczas drogi, narastała wraz z pozostającymi kilometrami do przejechania. W głośnikach autokarów rozbrzmiewał hymn toruński kibiców, co "podkręcało" jeszcze bardziej atmosferę. Kiedy przejęła nasze autokary policyjna eskorta już nikt nie był w stanie siedzieć spokojnie. Rozśpiewane autokary na ulicach Gdańska, zwracały uwagę zdziwionych przechodniów.


Potop krzyżacki


W końcu jesteśmy na parkingu przed halą. Po chwili śpiewów ruszamy na Olivię. To, co miało miejsce na trybunach można nazwać tylko jednym … "potop krzyżacki". Dwustu kibiców, ze śpiewem na ustach "zalało" trybuny na gdańskiej hali. Co zdziwiło samych gdańszczan, których jak już się stało pewną tradycją powitaliśmy okrzykami "i Stocznia też i  Stocznia też, przyjacielem Torunia jest". W bardzo dobrej atmosferze doczekaliśmy do rozpoczęcia spotkania


Kulturalny doping


Mimo, że już sam mecz nie zaczął się najlepiej dla TKH, kibice nie tracili nadziei na końcowy sukces i jak najbardziej kulturalnie kibicowali "swoim". Przy stanie 2:0 dla Stoczniowca doping nie słabł, a wręcz nasilał się. Cały czas dwieście gardeł krzyczało i śpiewało bezustannie. W końcu zostaliśmy wynagrodzeni przez zawodników kapitalnymi zagraniami i bramkami. Nadzieje w serca toruńskich fanów tchnął jako pierwszy Przemek Bomastek, a chwilę potem Piotrek Korczak wyrównał na 2:2. Totalny szał w toruńskim sektorze i na toruńskiej ławce nastąpił, kiedy starszy z braci Kiedewiczów Sławek, dał prowadzenie "Stalowym Piernikom". Niestety wynik 3:2 dla TKH nie był wynikiem końcowym, który byłby chyba najbardziej sprawiedliwy. Jednak końcówka należała do zawodników Stoczniowca i … sędziego Michała Szota, do którego goście mieli sporo pretensji.


Bez Happy End'u z małym niedosytem


Końcowy wynik spotkania zdaniem toruńskich kibiców był niesprawiedliwy, na co mieli wpływ sędziowie, pożegnani okrzykami "drukarze! drukarze!". To jedyny zgrzyt w tym spotkaniu. Ogólnie bardzo wysoka kultura na trybunach pozwoliła stworzyć wspaniałe widowisko i cały wyjazd należy zaliczyć do kolejnych udanych wyjazdów Klubu Kibica. Jedynie szkoda wyniku, ale głośne "nic się nie stało, chłopacy nic się nie stało" powinno starczyć za ostateczny komentarz. Czekamy teraz na kolejne mecze i kolejne wyjazdy.

Zapraszamy do dyskusji na FORUM.

  • autor: Robert

wstecz

Kontakt

Bannery