Treść strony wrzesień_2005

Szukając egzekutora


Rozmowa z Jarosławem Morawieckim, trenerem TKH/TK/Energostal

     - Jak Pan ocenia pierwsze cztery mecze w wykonaniu swoich podopiecznych?
     
- Przede wszystkim trzeba pamiętać, że wciąż gramy bez dwóch zawodników nie zatwierdzonych do zespołu i kolejnych dwóch, którzy wciąż leczą kontuzję. Samej gry nie oceniam źle, natomiast naszym dużym problemem jest skuteczność. Przede wszystkim z tego powodu wynikały porażki ze Stoczniowcem i Unią/Dwory Oświęcim.
     - Jak długo zawodnicy mogą się tłumaczyć, że akurat przeciwko nim bramkarz rywali rozegrał jedno z najlepszych spotkań w karierze?
     
- W ogóle w ten sposób nie powinni się tłumaczyć. Pewnie, że Odrobny ze Stoczniowca czy Jaworski z Oświęcimia wybronili wiele, ale każdego bramkarza można pokonać. Wina leży z pewnością po naszej stronie, bo napastnicy źle strzelali. Problem w tym, że skuteczności nie da się wyszkolić. Akurat z tym elementem hokeista albo się rodzi, albo go po prostu nie posiada. Próbujemy na treningach strzelać w sytuacjach jak najbardziej przypominających akcje meczowe. Niestety na razie z mizernym skutkiem. Nie ma także w składzie typowego egzekutora. Dlatego potrzebujemy często sześciu, siedmiu czystych sytuacji, żeby strzelić gola.
     - Ma Pan pretensje do Łukasza Kiedewicza, który w bramce zastępuje Tomasza Wawrzkiewicza?
     
- Do Łukasza nie można mieć żadnych pretensji. W meczu z Unią popełnił błąd, który prawdopodobnie pozbawił nas punktów, ale ma do tego takie samo prawo jak inni zawodnicy. Nie jest natomiast jego winą, że wcześniej i później koledzy nie zdołali sami strzelić bramki.
     -zastrzeżeń można mieć do gry obcokrajowców, zwłaszcza Milana Furo i Mateja Bukny...
     
- To prawda. Milan bardzo chce, zostawia serce na lodzie, co zresztą było widać w każdym meczu. Ale ze skutecznością jest na bakier, choć jednego gola strzelił w meczu z Sanokiem. Nie wiem dlaczego nie potrafi odnaleźć się na lodowisku. Bukna także gra dużo poniżej swoich możliwości i moich oczekiwań. Nie ukrywam, że wciąż rozglądamy się za wzmocnieniami, ale nie jest w tej chwili łatwo znaleźć wartościowego gracza. Jeżeli trafi się jakaś okazja, to z pewnością z niej skorzystamy.
     - Jaki ma Pan plan na najbliższe weekend?
     
- Czeka nas arcytrudne zadanie, czyli mecz wyjazdowy z niepokonaną do tej pory Cracovią. Każda seria ma kiedyś swój koniec i wierzę, że właśnie w meczu z nami rywale po raz pierwszy w tym sezonie przegrają. Ciekawi jesteśmy jak wypadnie bezpośredni pojedynek braci Laszkiewiczów. Śmialiśmy się na ostatnim treningu, że przynajmniej fizycznie przewagę będzie miał nasz Daniel. Zobaczymy czy ją wykorzysta.
     - Za nami pięć kolejek Polskiej Ligi Hokejowej. Co Pana najbardziej zaskoczyło?
     
- Z pewnością niska pozycja mistrza Polski. GKS Tychy ma kłopoty z lodowiskiem, ale rokj temu w takiej samej sytuacji była Cracovia i wygrywał na wyjeździe mecz za meczem. Zaskoczyła mnie również słaba gra Podhala, myślałem, że będzie to dużo mocniejszy zespół. A Stoczniowiec? Miał trochę szczęścia, ale to zawsze był nieobliczalny zespół. Wszystko się jednak może zmienić. Pierwsza runda jeszcze niewiele będzie mówić, na oceny przyjdzie czas po drugiej lub nawet trzeciej.
     

Rozmawiał Joachim Przybył

22 Września 2005

źródło : www.pomorska.pl

wstecz

Kontakt

Bannery