Treść strony SEZON 2006/ 2007

Coś drgnęło w TKH

TKH ThyssenKrupp Energostal wygrał w końcu na wyjeździe, ale efektów w tabeli na razie nie widać. Rywale zwiększyli przewagę nad toruńską drużyną.

Po minimalnej porażce w Katowicach z Cracovią, "Stalowe Pierniki" przystąpiły do meczu z Zagłębiem mocno zdeterminowane. Torunianie wykazali się niesamowitą wolą walki i hartem ducha, wygrywając z dwoma rywalami: Zagłębiem Sosnowiec i sędzią Hubertem Godziątkowskim, który robił co mógł, by pomóc gospodarzom.

- To zwycięstwo, mimo że dało tylko dwa punkty, ma dla nas ogromne znaczenie - mówi Stanisław Byrski, II trener TKH. - W Sosnowcu wszyscy byli przeciwko nam: rywale, sędzia i trybuny. Wygrać w takich okolicznościach było cudem, a my tego dokonaliśmy. Postawa sędziego Huberta Godziątkowskiego to osobny temat. Arbiter był jawnie stronniczy, tylko w I tercji nałożył na nas 14 minut kar plus 10 minut dla Bucharana za niesportowe zachowanie. Niemal do połowy spotkania graliśmy non stop w osłabieniu, a mimo tego zdołaliśmy wygrać. Mogliśmy równie dobrze skasować trzy punkty, gdyby arbiter uznał prawidłowo strzelonego gola. Gdy kapitan Robert Fraszko zażądał zapisu video okazało się, że... nie ma video i powtórki nie będzie. Taka jest nasza ligowa rzeczywistość. Na szczęście nie byliśmy odosobnieni w ocenie pracy arbitra. Zarówno przedstawiciele mediów, jak i obserwator meczu z ramienia PZHL przyznali nam rację. Pan Godziątkowski po prostu się skompromitował. Zobaczymy tylko czy PZHL wyciągnie wobec niego jakiekolwiek konsekwencje. Złożymy protest, bo musimy walczyć o normalność w sędziowaniu, ale obawiam się, że to jak zwykle przejdzie bez echa. Cieszę się z jednego, że zespół nie dał się sprowokować, chłopacy pokazali, że mają naprawdę stalowe nerwy i... dobrą kondycję. Przetrzymali "cyrk" w wykonaniu sędziego i w III tercji zdominowali gospodarzy, którzy zwyczajnie opadli z sił.

Wygrana po dogrywce z Sosnowcem przyniosła jeszcze inne korzyści. O tym, jak się strzela bramki przypomniał sobie Przemysław Bomastek, którego trafienia najpierw dały remis, a potem zwycięstwo w starciu z Zagłębiem. Napastnik z drugiego ataku, po bardzo dobrym początku sezonu, nagle stracił dyspozycję strzelecką. Oby niedzielny mecz był dla niego początkiem nowej i długiej serii.

Mimo zwycięstwa nad ekipą Jarosława Morawieckiego, w ogólnym rozrachunku TKH po weekendzie powiększył stratę do rywali. Przed piatkową kolejką Zagłębie miało tylko punkt przewagi nad "Stalowymi Piernikami", a Cracovia trzy. Tymczasem "Pasy" najpierw pokonały TKH, a później sprostały na wyjeździe GKs-owi Tychy i odskoczyły torunianom na 8 punktów. Z kolei Zagłębie niespodziewanie pokonało w Gdańsku Stoczniowca i nawet porażka z ekipą Miroslava Doleżalika nie zmieniła ich pozycji w PLH.

- Rzeczywiście w weekend padły niekorzystne dla nas wyniki, sąsiedzi w tabeli zyskali przewagę, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Moim zdaniem zaczęło się już dopasowywanie do rywala przed właściwą fazą play off. My na razie nie mamy się czym martwić. Przełamaliśmy się, teraz gramy dwa spotkania u siebie na Tor-Torze i liczymy na dwa zwycięstwa - dodał Stanisław Byrski.

Marcin Drogorób (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery