Treść strony grudzień_2005
Krakowianie narazili się sędziemu
Kolejne cztery punkty zdobyli w ubiegły weekend hokeiści TKH. W piątek na Tor-Torze zremisowali (2:2) z Cracovią Comarch, a w niedzielę wygrali z Zagłębiem Sosnowiec (3:2).
Długo jeszcze nie umilkną echa piątkowego spotkania na Tor-Torze z Cracovią Comarch. Mecz zakończył się remisem 2:2.
Trudno powiedzieć, by był on wyrównany. Jedynie druga tercja zasługiwała na to miano. W pierwszej odsłonie przeważali przyjezdni, w trzeciej zaś absolutnie dominowali gospodarze.
- Zawodnicy TKH „wisieli” na naszych graczach, nie dawali nam grać - twierdzi trener reprezentacji Polski i Cracovii Comarch, Rudolf Rohacek. - Sędzia pozwalał na takie zachowanie nie odgwizdując także drobnych kar.
Nerwowo było aż nadto
Mecz był bardzo nerwowy, do tego stopnia, że Marian Csorich z premedytacją uderzył kijem hokejowym sędziego głównego Waldemara Matuszaka. Za to został ukarany karą meczu oraz dyskwalifikacją na kolejne spotkanie. Nie jest to koniec kar dla obrońcy Cracovii. Prawdopodobnie w środę odbędzie się spotkanie Wydziału Gier i Dyscypliny. Na zebraniu zapadną decyzje o surowszym ukaraniu 26-letniego hokeisty.
Wydarzenia zauważył i opisał delegat PZHL na to spotkanie Tadeusz Godziątkowski.
Rudolf Rohacek wraz z kilkoma innymi działaczami również zostali wpisani do protokołu obserwatora za krytykowanie decyzji sędziowskich.
- Trzecią tercję graliśmy cały czas w osłabieniu, to co się wówczas działo zadecydowało o tym, że nie mogliśmy wygrać tego meczu - mówił najskuteczniejszy w Polsce napastnik, Leszek Laszkiewicz. - Cieszymy się z wyniku remisowego dla nas to największy sukces. Na temat pracy sędziów nawet szkoda się wypowiadać.
Mecz był do wygrania
W obozie toruńskim panowało odmienne zdanie na temat wyniku meczu z Cracovią.
- Szkoda, że spotkanie skończyło się remisem, bo były sytuacje ku temu, by mecz wygrać - twierdzi toruński obrońca, Piotr Korczak. - Można było się pokusić o zwycięstwo dużo wcześniej niż w dogrywce, dlatego ten wynik nie jest dla nas wielkim sukcesem.
Bramka „niewidka”
Mecz w Sosnowcu również do najzwyklejszych nie należał. Zaczęło od tego, że w trakcie podróży na południe kraju samochód prowadzony przez Milana Furo miał drobną stłuczkę z innym autem. Nikomu z biorących udział w zdarzeniu nic się nie stało. Mimo półtoragodzinnego postoju toruńska drużyna dojechała pod Stadion Zimowy w Sosnowcu o wyznaczonej porze.
TKH wygrało 3:2, lecz wygrana w niedzielnym spotkaniu mogła być okazalsza.
Pierwszego gola zdobył wspomniany Milan Furo, lecz nie został on uznany przez sędziów. Po zakończeniu spotkania, ponownie odtworzono taśmę z zapisem video tej sytuacji. Okazało się, że gol zdobyty przez Słowaka został strzelony w prawidłowy sposób...
Dariusz Łopatka (Nowości)