Treść strony marzec_2006

Jakie zmiany w systemie tarnsferowym?

Najpóźniej do końca kwietnia powinien być znany dokładny regulamin rynku transferowego w polskim hokeju. Czy tak się stanie? Nie wiadomo, bo na razie Polski Związek Hokeja na Lodzie nie doszedł do porozumienia w klubami.

Zmiany w archaicznym systemie transferowym w polskim hokeju wymusiła ustawa o sporcie kwalifikowanym uchwalona w lipcu ubiegłego roku. Jesienią Polski Związek Hokeja na Lodzie opracował więc wstępny projekt zmian. Bój idzie przede wszystkim o tzw. prawo Bosmana, czyli w skrócie o w niczym nie skrępowany wybór przez zawodników nowych pracodawców. Koncepcji jest kilka: od całkowitego uwolnienia rynku już w tym roku, po wprowadzeniu długich okresów przejściowych (pozostaje jednak pytanie, czy wówczas nie będzie interweniowało Ministerstwo Sportu).

Warszawa wyliczy

Projekt PZHL zakłada wprowadzenie rocznego okresu przejściowego. W czerwcu zostałaby przygotowana jednorazowa lista transferowa. Znaleźliby się na niej wszyscy zawodnicy, którzy nie podpiszą kontraktu z żadnych klubem do końca maja. Różnica polega na tym, że ceny nie wyznaczałaby za nich macierzyste ośrodki, ale specjalna komisja złożona z przedstawicieli PZHL i Polskiej Ligi Hokejowej. Przy wycenie poszczególnych graczy brano by pod uwagę ich wiek, pozycję, staż w poprzednim klubie, liczbę występów w reprezentacji.

W tej sytuacji prawo Bosmana pojawiłoby się w polskim hokeju po zakończeniu sezonu 2007. "(...) zmiana przynależności klubowej zawodnika, który nie jest związany kontraktem o profesjonalne uprawianie hokeja na lodzie lub umową stypendialną, nie może być uzależniona od zwolnienia z klubu odstępującego" - czytamy w projekcie PZHL.

Opłaty dotyczyłyby zawodników jedynie do 23 roku życia (ustalany przez centralę ekwiwalent za wyszkolenie) i posiadających obowiązujące kontrakty. Osobne przepisy dotyczyłyby absolwentów Szkoły Mistrzostwa Sportowego. W tym wypadku kluby musiałyby się dzielić zyskiem ze sprzedaży z PZHL (od20 do 50 proc. w zależności od wieku hokeisty). - Od dziewięciu lat walczą o reformę naszych transferów i wygląda na to, że wreszcie mi się uda - mówi Ryszard Molewski, przewodniczący Wydziału Gier i Dyscypliny.

W łonie PLH nie brakuje jednak przeciwników prawa Bosmana. Do związku trafiła także opinia zarządu Polskiej Ligi Hokejowej podpisana przez Marka Kosteckiego. - Jest nieco sprzeczna z naszymi propozycjami. Na przykład my chcemy wprowadzić ekwiwalent za zawodnika do 23 roku życia, a PLH chce ten okres wydłużyć do 28 roku. Problem w tym, że nie wiem jak mam traktować to pismo. Ostatnio rozmawiałem z działaczem klubu zrzeszonego w PLH, który nic o tych propozycjach nie wiedział - przyznaje Molewski.

Kluby się ociągają

W tej chwili sytuacja jest wciąż nie rozstrzygnięta, a PZHL nie poznał nawet opinii wszystkich klubów na temat własnych propozycji. Ekstraligowi prezesi otrzymali już dawno uchwałę zarządu, do końca lutego mieli przesłać do Warszawy własne opinie i wnioski. Do tej pory uczyniły to jednak jedynie kluby z Krakowa, Oświęcimia i Sosnowca, torunianie odpowiedź przesłali kilka dni temu.

Już nawet z tych wstępnych odpowiedzi wynika, że dyskusja będzie gorąca. Tradycyjnie, najbardziej radykalni są działacze Cracovii, którzy już od początku bieżącego sezonu żądają całkowitego uwolnienia rynku. W pewnej chwili grozili nawet PZHL sądem, jeżeli będą zmuszeni płacić za transfery z ubiegłego lata. Krakowianie mają z pewnością sporo racji, choć być może metody dyskusji wybrali nie do końca słusznie.

Wiele się może rozstrzygnąć 28 marca. Wtedy ma się zabrać zarząd PZHL i dyskutować nad systemem transferowym w polskiej lidze. Na spotkanie zostali także zaproszeni prezesi klubów PLH. - Wszystkie opinie na ten temat na pewno weźmiemy pod uwagę. Teoretycznie moglibyśmy nikogo nie pytać o zdanie, ale chcemy żeby to był wspólny projekt całego środowiska hokejowego - podkreśla Molewski.

Joachim Przybył (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery