Treść strony SEZON 2005/ 2006

Rozmowa z kapitanem TKH/TK/Energostal Robertem Fraszko




Spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec było debiutem torunianina w tym sezonie. Kapitan TKH/ThyssenKrupp/Energostal wrócił do zespołu w wielkim stylu - zdobył jedną bramkę i zaliczył dwie asysty.





Filip Łazowy: Twoje kolano już jest do końca wyleczone?




Robert Fraszko: Na pewno przydałoby się jeszcze kilka dni wolnego. Wychodząc na lód myślałem o tym aby nie odnowić urazu kolana. Szczególnie unikałem ostrych starć przy bandzie. Wtedy najłatwiej jest odnieść kontuzję. Dostałem profesjonalny stabilizator, który bardzo mi pomoże w grze. Na razie nie jestem jeszcze w stanie grać na 100 procent swoich możliwości. Chciałem jednak bardzo pomóc kolegom i dlatego wróciłem na lód.




Skoro teraz zdobyłeś gola i zaliczyłeś dwie asysty to jak będziesz grał kiedy znajdziesz się w pełni formy?




- Nie wiem (śmiech). Chciałbym zawsze zdobywać przynajmniej po jednym punkcie w każdym meczu, ale to nie jest takie proste. Zależy mi na tym aby drużyna TKH/ThyssenKrupp/Energostal grała jak najlepiej i zdobywała punkty potrzebne do awansu do czołowej czwórki.




Co wiąże się z większym stresem- oglądanie meczu w roli widza czy też możliwość gry i możliwość wpływu na wynik spotkania?




- Zdecydowanie bardziej to pierwsze. Wtedy człowiek nic nie może poradzić na to co dzieje się na lodzie. Po każdym meczu, który mogłem ogladać jedynie z boksu wracałem do domu z bólem głowy. Tak się denerwowałem. Kiedy gram wiem, że coś mogę zrobić, pomóc drużynie aby końcowy wynik był zadowalający. Dlatego też cieszę się, że mogę już grać. Przynajmniej głowa nie będzie mnie tak często bolała....




Początek rozgrywek w wykonaniu zawodników TKH/ThyssenKrupp/Energostal nie był do końca udany...




- Niestety kilka punktów nam uciekło. Cieszy za to zwycięstwo na inaugurację z Wojasem/Podhale Nowy Targ. To jeden z naszych rywali w walce o medal. Nie wiem dlaczego ze Stoczniowcem gra nam się tak ciężko. Pomimo tego, że z każdym rokiem gdańszczanie są coraz słabsi to z nami grać potrafią. Także w pojedynku z Dworami/Unią Oświęcim mogliśmy pokusić się przynajmniej o jeden punkt. Gdyby w tych meczach udałoby się nam uniknąć porażek to nasza pozycja w tabeli byłaby zdecydowanie lepsza.




Czy po odniesieniu kontuzji przeszło Ci przez myśl zakończenie kariery?




- Tak. Kiedy ponownie nabawiłem się urazu kolana chciałem zrezygnować z uprawiania hokeja. Jednak później w domu wszystko jeszcze raz przemyślałem i zmieniłem decyzję. Tyle lat grałem w hokeja i ciężko byłoby zakończyć karierę. Lubię ten sport i chcę pomóc drużynie w osiagnieciu jak najlepszego rezultatu. Wiem także, że przyjdzie kiedyś czas na to aby powiedzieć dość. Ale jeszcze nie teraz. Mam chęci i motywację do kontynuowania swojej kariery. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim kibicom za wsparcie i słowa otuchy. To też pomogło mi wrócić do gry.




źródło: Filip Łazowy - 28.09.2005 - Gazeta Wyborcza

wstecz

Kontakt

Bannery