Treść strony SEZON 2005/ 2006

Co znaczy bramkarz?!

Metamorfoza TKH

Powrót Tomasza Wawrzkiewicza zmienił oblicze TKH. "Stalowe Pierniki" pokonały Podhale w Nowym Targu, a w niedzielę zdobyły punkt w Gdańsku.

Na tę chwilę czekał cały zespół i kibice TKH. Tomasz Wawrzkiewicz w imponującym stylu wrócił do drużyny. W pierwszym meczu II rundy w Nowym Targu poprowadził kolegów do zwycięstwa nad Podhalem. Pokonać "Szarotki" w jaskini lwa nigdy nie jest łatwo. Tym bardziej cieszy zwycięstwo 4:1 nad zawsze groźnymi u siebie góralami.
Kompleks "Stoczni"
Wydawało się, że w niedzielę TKH pójdzie za ciosem i przełamie w końcu kompleks Stoczniowca. Hala Olivia pozostała nadal - w sezonie zasadniczym - nie zdobyta. Z drugiej strony TKH wywiózł z gorącego terenu jeden punkt. Bądź co bądź, w piątek w Gdańsku pierwszy punkt straciła Cracovia.
- Oczywiście jesteśmy w sumie zadowoleni z weekendowego bilansu, ale tę radość mąci jednak mecz ze Stoczniowcem, który powinniśmy wygrać - mówi Andrzej Masewicz, II trener TKH. - Z drugiej strony jest niemożliwe z punktu widzenia fizjologicznego zagrać na tym samym poziomie dwa mecze w dwóch krańcach Polski w odstępie dwóch dni. Po wyczerpującym spotkaniu w Nowym Targu wróciliśmy do Torunia w sobotę. Po południu był lekki trening, w niedzielę rozjazd i mecz w Gdańsku. Ze Stoczniowcem zagraliśmy z zakwaszonymi mięśniami. Nie tłumaczy to jednak faktu, że taką przewagę, jaką mieliśmy w II i III tercji w Gdańsku trzeba było wykorzystać i rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Na szczęście kolejny mecz gramy dopiero w piątek i będzie czas na zregenerowanie sił.
"Waha" profesjonalista
Drugi szkoleniowiec TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń nie może się nachwalić Tomasza Wawrzkiewicza. Reprezentacyjnego golkipera stawia innym za wzór.
- To co zrobił Tomek, przeszło najśmielsze oczekiwania. Nikt nie spodziewał się, że w pierwszym od ośmiu miesięcy ligowym meczu zagra tak dobrze. Wawrzkiewicz to profesjonalista w każdym calu. To w jaki sposób przygotował się po kontuzji do gry, budzi mój największy szacunek. Człowieka nie było na lodzie taki kawał czasu, a on bronił tak jak w styczniu. Gdybyśmy mieli jeszcze czterech takich zawodników, o mistrzostwo byłbym spokojny. Prawdą jest, że jego powrót zmobilizował całą drużynę. Wszyscy grali jak na skrzydłach, w obronie był większy spokój. Inaczej się gra z tyłu, mając świadomość, że jak się zrobi błąd to jeszcze jest Wawrzkiewicz.

źródło: Marcin Drogorób - Gazeta Pomorska

wstecz

Kontakt

Bannery