Treść strony listpopad_2006

Lider z Tychów pokonany

TKH ThyssenKrupp Energostal pokonał po zaciętym meczu lidera PLH - GKS Tychy 2:1, choć stuprocentowych okazji torunianie mieli znacznie więcej.

TKH - GKS 2:1 (1:0, 1:0, 0:1)
Bramki: Bomastek (19), Proszkiewicz (35) oraz Parzyszek (60).
Sędziował: Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz). Widzów: 2000.

TKH THYSSENKRUPP ENERGOSTAL: Wawrzkiewicz - Sokół, Kłys, Vercik, Ambruz, Dołęga - Fraszko, Dąbkowski, Bomastek, Proszkiewicz, Bucharan - Koseda, Piotrowski, Radwański, Suchomski, Milan - Chrzanowski, Dzięgiel, Marmurowicz.

Uskrzydleni wygraną nad Stoczniowcem hokeiści TKH podejmowali w zaległym meczu lidera PLH - GKS Tychy. Ekipa Wojciecha Matczaka - choć przegrała ostatnie trzy mecze z rzędu -postawiła gospodarzom trudne warunki. Goście przeważali w 1. tercji, umiejętnie stosując pressing. Oddali więcej strzałów na bramkę Tomasza Wawrzkiewicza, ale nie zdołali go pokonać. Ta sztuka udała się za to Przemysławowi Bomastkowi, który zmienił lot krążka po strzale Karola Piotrowskiego. Tuż przed przerwą na 2:0 mógł podwyższyć Rudolf Vercik, ale przestrzelił w sytuacji "sam na sam" z Arkadiuszem Sobeckim.

W 2. tercji inicjatywa należała już zdecydowanie do TKH. Podopieczni Miroslava Doleżalika mieli wiele okazji do zdobycia kolejnej bramki, grając dwa razy w podwójnej przewadze. Gola strzelili jednak będąc w osłabieniu, po klasycznej kontrze. Tomasz Proszkiewicz, mimo asysty obrońców GKS, pokonał na raty Arkadiusza Sobeckiego i było 2:0. Sędzia Dzięciołowski musiał jednak posiłkować się zapisem video, by uznać gola, bowiem tuż po strzale została poruszona bramka tyszan.

Trzecia część spotkania także stała pod znakiem dominacji "Stalowych Pierników", ale nasi napastnicy fatalnie pudłowali. "Setki" mieli kolejno: Dąbkowski, Radwański, Bomastek i Suchomski. Lider nastawił się tylko na grę z kontry. W 57. min Jacek Dzięgiel przeciął lot krążka po strzale Bagińskiego do pustej bramki. Tomaszowi Wawrzkiewiczowi nie udało się zachować czystego konta. Na 32 sekundy przed końcową syreną pokonał go Adrian Parzyszek.

- Cieszymy się z trzeciej z rzędu wygranej, w dodatku nad liderem - mówi Tomasz Proszkiewicz. - Wygraliśmy 2:1, choć mogło być równie dobrze 7:1, ale nie mieliśmy takiej skuteczności jak w meczu ze Stoczniowcem. Liczy się wygrana i kolejne punkty. Nadrabiamy dystans do rywali.

Marcin Drogorób (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery