Treść strony grudzień_2006

Bez paszportu granicy się nie pokona

Rozmowa z TOMASZEM WAWRZKIEWICZEM, pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski na turnieju Euro Ice Hockey Challenge, który w ubiegły weekend odbył się w Kijowie.

get_img?NrArticle=52167&NrImage=2
Tomasz Wawrzkiewicz, zanotował 48. i 49. występ w reprezentacji Polski, lecz turniej w Kijowie zapamięta prawdopodobnie z innej strony

W zawodach EIHC kadra Polski zajęła trzecie miejsce, wyprzedzając jedynie Rumunię. Który z przeciwników, pana zdaniem, był dla was najtrudniejszy?

Porównując Kazachstan i Ukrainę, chyba ci drudzy byli jednak bardziej doświadczeni. Grali lepiej taktycznie. Z kolei nam mogło grać się gorzej z Kazachami, ponieważ wprowadzali oni więcej ruchu, byli trochę szybsi. Natomiast w meczu z Rumunią wydaje się, że zabrakło doświadczenia. Traciliśmy bramki po indywidualnych błędach. Wiedzieliśmy, że z kim jak z kim, ale z Rumunią musimy wygrać. Całe szczęście, że bramkę zdobył Damian Słaboń i udało się pokonać rywala 4:3.

Gdy wracaliście do kraju spotkała pana niemiła niespodzianka.

To prawda. Do tej pory zawsze bywało tak, że chowałem swój paszport w jednym miejscu. Była to kieszeń torby. Byłem święcie przekonany, że ten dokument tam jest, ale się rozczarowałem. Ostatni raz widziałem swój paszport przy wjeździe na Ukrainę. Później go nie używałem. Nie miałem podstawy wątpić, że nie znajdę go w momencie powrotu. Nie przypuszczam, że mogłem go gdziekolwiek zgubić, ponieważ był nieużywany. Jest podejrzenie, że mógł zostać skradziony. Nikogo za rękę jednak nie złapałem, dlatego uznajmy, że zaginął.

Jaka była atmosfera podczas powrotu do Polski?

Ja wracałem jedynie z Kijowa do granicy. Wesoło nie było. Jedna sprawa, że byliśmy zmęczeni, a druga, nie wygraliśmy tylu meczów ,ilu zamierzaliśmy. Jechaliśmy w nocy, obudziłem się na granicy, tak jak większość chłopaków. Dopiero wtedy ciśnienie mi skoczyło.

Jak wyglądała odprawa na przejściu granicznym?

Ukraiński celnik poprosił abyśmy wszyscy wyszli z autobusu i przeszli pieszo przez granicę, podbijając każdemu z nas paszporty. Wszyscy zaczęli wychodzić, ja sięgnąłem do torby, ale paszportu nie było. Zaczęły się delikatne nerwy. Nie miałem pomysłu, gdzie mogę go szukać. Przeszukałem wszystkie rzeczy, kurtki, spodnie, torbę. Trzy razy wywracałem ją tam i z powrotem. Później była rozmowa z celnikami, którzy uznali, że nie ma takiej możliwości bym przejechał granicę. Skierowali mnie do konsulatu we Lwowie, bym tam wyrobił odpowiednie dokumenty.

Czy wówczas przeprowadził pan rozmowę z którymś z kierowników reprezentacji?

Rozmawiałem z Józefem Chrząstkiem. Powiedziałem mu, że zostaję i że biorę rzeczy na wszelki wypadek, gdybym miał zostać na noc. Miałem trochę pieniędzy, ale pożyczyłem też od kierownika, tak na wszelki wypadek.

Nie uważa pan, że kierownik drużyny powinien zostać tam razem z panem?

Nie chciałbym tego komentować. W tamtym momencie nawet o tym nie pomyślałem. Uważałem, że sam dam sobie radę i tak też się stało. W miarę sprawnie mi to poszło. Kosztowało mnie to trochę nerwów. Wiadomo musiałem się najeździć i trochę pokombinować.

Dariusz Łopatka (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery