Treść strony grudzień_2006

GKS Tychy tryumfuje w Toruniu!

Zespół GKSu Tychy zwyciężył drużynę Energii Stoczniowiec Gdańsk i po raz drugi w historii zdobył Puchar Polski!

Zgodnie z planem…

Finałowe pojedynki o Puchar Polski, dotychczas dostarczały kibicom wiele emocji, a dramaturgia samych spotkań niekiedy przerastała możliwości ludzkiej wyobraźni. Podobnie miało być w tegorocznym starciu GKSu Tychy z Energą Stoczniowc Gdańsk. Niestety, najwyraźniej oczekiwania przerosły możliwości hokeistów w danym dniu i z wielkich zapowiedzi pozostały zaledwie czcze życzenia. Podopieczni Wojciecha Matczaka pewnie zwyciężyli z popularną Stocznią , zapisując się po raz drugi w historii, jako tryumfatorzy Pucharu Polski.

Niezły początek…

Podopieczni Henryka Zabrockiego rozpoczęli mecz bez żadnych kompleksów i już na samym początku zaskoczyli swoich rywali presingiem. Na dodatek w 2 minucie Rafał Cychowski został odesłany na ławkę kar, a to oznaczało wyśmienitą okazję dla gdańszczan do otwarcia wyniku spotkania. Nic jednak z tego nie wyszło, Arkadiusz Sobecki do spółki z obrońcami przetrzymał napór "stoczni" i na tablicy świetlnej nadal widniał bezbramkowy rezultat. Sytuacja diametralnie się odwróciła w 6 minucie, za sprawą kary nałożonej na Filipa Drzewieckiego. Wówczas to Przemysław Odrobny uwijał się jak w ukropie, a GKS Tychy atakował. Najlepsze okazje do wpisania się do protokołu mieli Adam Bagiński i Artur Ślusarczyk, ale obaj nie potrafili z najbliższej odległości posłać krążka do siatki. Pierwsza bramka padła dopiero w 17 minucie. Michal Belica wygrał wznowienie w tercji obronnej Stoczniowca, podał do Ślusara, a ten strzałem z nadgarstka w długi róg, nie dał szans Odrobnemu. Zaledwie kilka sekund później na tablicy mógł się ponownie pojawić remis, ale krążek po strzale Aleksandra Hulta odbił się od słupka i zatrzymał się na linii bramkowej.

Powrót do rzeczywistości..

W ostatnich dwóch odsłonach meczu obraz gry uległ zmianie, inicjatywę przejęli zawodnicy GKSu Tychy i już do końca spotkania nie pozwolili gdańszczanom na zbyt wiele. Swoją przewagę udokumentowali dość przypadkowym golem Adriana Parzyszka w 35 minucie. Bagiński oddał strzał na bramkę, krążek odbił się od nóg Parzyszka i jakimś „cudem” wtoczył się do bramki Odrobnego. Wprawdzie podopieczni Henryka Zabrockiego nie załamali się i jeszcze w tej samej części meczu odpowiedzieli golem Petera Hurtaja, ale w ostatniej tercji Parzyszek znowu wpisał się do protokołu i było po meczu.

Podsumowując…

Niestety tegoroczny finał nie nawiązał do tradycji i w piątkowy wieczór, tylko momentami można było odczuć walkę na lodzie. Emocji i dramaturgii praktycznie nie było, chociaż po bramce Hurtaja pojawiła się taka szansa. Jak się okazało, szybko została rozwiana i końcowe minuty przypominały raczej „większy sparing”, niż mecz o stawkę. Pozostaje nadzieja, że za rok sytuacja powróci do normy…

Energa Stoczniowiec – GKS Tychy 1:3 (0:1, 1:1, 0:1)

0:1 – Artur Ślusarczyk (Michal Belica) 5/5 17’
0:2 – Adrian Parzyszek (Adam Bagiński) 5/5 35’
1:2 – Peter Hurtaj (Bartosz Leśniak, Roman Skutchan) 5/4 40’
1:3 – Adrian Parzyszek 5/5 56’

Składy:
Energa Stocznowiec: Odrobny – Leśniak, Wróbel (2), Jankowski, Hurtaj, Skutchan – Rompkowski, Skrzypkowski, Kostecki, Zachariasz (4), Drzewiecki (4) – Smeja, Ryabenko, Urbanowicz (4), Hult (4), Rzeszutko;

GKS Tychy: Sobecki – Gwiżdż, Gonera, Bagiński, Parzyszek, Matczak – Śmiełowski, Mejka (2), Sarnik (2), Belica (10), Ślusarczyk – Majkowski, Cychowski (6), Woźnica, Justka (2), Wołkowicz (2) – Gretka (2), Kuc, Jakubik, Frączek, Gawlina;

Kary:
Energa Stoczniowiec: 20 min.
GKS Tychy: 16 +10 min. (kara dla Belicy za niesportowe zachowanie)

  • autor: V@ldi

wstecz

Kontakt

Bannery