Treść strony styczeń_2007



Zamieszczamy wywiad z Tomaszem Wawrzkiewiczem opublikowany w portalu SportoweFakrty.pl 2 stycznia br.

Zapraszamy do lektury.

WYJAZD

Czerpie Pan satysfakcję z gry w Ekstraklasie ?


- Jesteśmy zawodnikami na takim a nie innym poziomie, jest
nas niewielu. Nie wiem, może z ilości wzięłaby się jakość. Biorąc pod
uwagę obecną liczbę graczy może udałoby się tą jakość jakoś poprawić
przy lepszej pracy, ale tego się z dnia na dzień nie zmieni. Nad tym
można pracować, zmieniać system rozgrywek, system pracy z młodzieżą
itd. ale to wszystko wymaga czasu.


Chodziło mi o to czy Pan jest usatysfakcjonowany, bo nie oszukujmy
się należy Pan do wyróżniających się postaci w tej lidze od dobrych
kilku lat...



- Wiem do czego Pan dąży. Powiem w ten sposób, jeżeli byłbym jeszcze lepszy to może grałbym w innej lidze.

Jak mocno ograniczone są szanse zawodnika, który przekroczył 22-23 lata, żeby się stąd wydostać ?


- Z polskiego hokeja ciężko wyjść. Wiem po sobie, bo
próbowałem grać zagranicą i wiem jak nas się tam postrzega, wiem jak
się traktuje zawodnika, który nie ma żadnej pomocy, którego nikt nie
wspiera, którego nikt nie promuje. Jest naprawdę bardzo cieżko, bo
widziałem przypadki, gdzie rywalizowali ze sobą o miejsce zawodnicy na
podobnym poziomie, a nawet Polak był trochę lepszy, ale przepadł.
Amerykanin, Fin, Czech będzie miał zawsze łatwiejszą drogę do
podpisania kontraktu w jakimś lepszym klubie. Niestety tak to wygląda.
Może to jest narzekanie i jakieś tłumaczenie się, ale takie są fakty.

- Skąd jesteś ?

- Z Polski.

- Gdzie grałeś ?

- W polskiej lidze.

- Polska liga nie jest zbyt silna.

- ...no nie jest.



I tak się nas traktuje. Często jest tak, przynajmniej mam takie
wrażenie, że młody zawodnik próbuje gdzieś wysłać swoje CV to już sam
fakt, że jest z Polski spycha go na margines. Musiałby mieć naprawdę
możliwość pojechania, pokazania się i wypaść o wiele lepiej od swoich
potencjalnych konkurentów.


Poradziłby Pan sobie dzisiaj w innej lidze ?


- Nie wiem, ale chciałbym spróbować.

Jaka jest szansa, że w ogóle pojawi się taka możliwość ? Przed
chwilą rozmawialiśmy o trochę młodszych graczach i dla nich jest to
bardzo trudne. Pan ma 29 lat. Ktoś w ogóle może wziąć pod uwagę
zawodnika w tym wieku z polskiej ligi ?



- Trzeba byłoby jechać do miasta, skąd pochodzi klub, do
którego chce się dostać i walczyć. Ktoś w moim wieku musiałby to
przetestować (śmiech). Jak byłem młodszy to się nie udało. Nie raz
chciałem jeszcze spróbować, ale przeszkadzały mi w tym odnoszone
kontuzje. Wiadomo, że klubu sie szuka przed sezonem a ja często sezon
kończyłem kontuzją i moim priorytetem było dojście do zdrowia. Wielką
niewiadomą jest zawsze jak się zacznie rozgrywki po poważniejszym
urazie, ale nie chcę się tłumaczyć. W tej kwestii jest duże pole do
popisu dla dobrego menedżera. Mówimy teraz o hokeistach w moim wieku,
ale spójrzmy na młodzież. To im powinno się teraz pomagać, oni powinni
wyjeżdżać, ogrywać sie w lepszych ligach, zdobywac doświadczenie i na
tym powinno zależeć wszystkim, nie tylko im samym, ale także Związkowi
.

Skoro istnieje jakaś szansa to teraz tylko pytanie kiedy.


- (śmiech) Jak pojawi się okazja to spróbuję.

A jeśli trzeba byłoby jechać w ciemno ?


- Przed sezonem jeszcze może tak, ale często jedzie się w
okresie, kiedy on się rozpoczyna i jest ryzyko, że się nie złapie tego
kotraktu. W przypadku bramkarza sytuacja jest o wiele bardziej
skomplikowana. Jadąc w ciemno i niepodpisując kontraktu można nie mieć
dokąd wrócić, bo wiadomo, że w klubach jest jedno miejsce praktycznie
dla zawodnika, grającego na tej pozycji.


Myśli Pan, że Tomek Wawrzkiewicz miałby problemy ze znalezieniem miejsca w polskim klubie ?


- Nie wiem kto chciałby mnie zatrudnić po rozpoczęciu
sezonu.Wracając jeszcze do wyjazdu. Miałem i mam takie myśli często w
okresie letnim. W trakcie rozgrywek nie zaprzątam sobie tym głowy. Jak
już sie na coś zdecyduje, jestem w danym miejscu to staram się pracować
i grać jak najlepiej, ale po nich jeśli nie miałem jeszcze do tego
podpisanego kontraktu zastanawiałem się czy próbować. Zależy też co sie
rozumei przez próbę. Bo to nie jest tak, że człowiek spakuje się,
jedzie sobie w świat i póka do drzwi, prosząc, żeby go wypróbowano. To
byłoby niepoważne. Największy problem jest z kontaktem, za który
odpowiedzialni są menedżerowie. Miałem dwóch menedżerów spoza Polski i
nic się nie udało wskórać. Im się nie udało, ponieważ nie miałem
możliwości kontroli ich działań, nie byłem w stanie zweryfikować czy im
w ogóle zależy na tym, aby znaleźć mi klub. Byliśmy tylko w kontakcie
telefonicznym i mailowym. W każdym razie zdaję sobie sprawę, że ne
robię się coraz młodszy (śmiech)
.


KONTUZJE


Co boli Tomka Wawrzkiewicza ?


- Może lepiej spytać co nie boli (śmiech). Znaczy to jest
tak, że odniesione kontuzje nie uniemożliwiają mi gry, przynajmniej na
dzień dzisiejszy. Jedyne moje większe zmartwienie to istnienie
prawdopodobieństwa, że po sezonie będę musiał operować bark. Przed
ubiegłym sezonem miałem zwichnięty bark i niestety po takim zwichnięciu
trzeba bardzo często operować staw, bo grozi to nawykowym wypadaniem.
Po jednym z meczów tutaj w Toruniu miałem silniejszy ból w tym barku,
trochę mi tam właśnie wyszedł, przyblokował się i nie mogłem ruszać
ręką. Lekarze przypuszczają, że trzeba będzie go zoperować, bo w innym
wypadku będzie w coraz gorszym stanie. Ta kontuzja nie przeszkadza mi
mocno w graniu czy trenowaniu, ale czekam na badania rezonansem
magnetycznym, żeby podjąc decyzję. Na te badania się dosyć długo czeka,
poza tym w Toruniu nie ma ośrodka, w którym się je wykonuje.


Lecimy dalej. Pachwina ? Kolano ?


- Kolano delikatnie się co jakiś czas odzywa, ale tak już
będzie, bo jest po czterech operacjach. Ból zazwyczaj pdczuwam, po
jakichś cięższych meczach, czy treningach, ale odpukać. Cięszę się
bardzo, że nie ma nic takiego, co by mi przeszkadzało w uprawaniu
hokeja. Także uznajmy, że jestem zdrowy.


Można było uniknąć tych urazów ?


- Części na pewno tak. Większość kontuzji wynikała z
przeciążenia. Kilkanaście lat gry to są setki godzin treningów i
mokrourazów, które w pewnym momencie składają się na to, że coś nie
wytrzymuje. Jeszcze w czasach, kiedy zaczynałem grać, ten sprzęt był
dosyć kiepskiej jakości i to też dołożyło swoją cegiełkę. Przede
wszystkim jednak mogę mieć pretensje tylko do siebie, bo zdarzało mi
się zbyt wcześnie po kontuzji wracać do bramki. Za młodzieńcze ambicje
zapłaciłem przeciąganiem się kontuzji.



ROZWÓJ


Jakie byłoby pierwsze działanie w celu podciągnięcia poziomu ligi ?


- Pojedyńcze działanie nic by nie pomogło, tu trzeba działać
kompleksowo. Skłaniam się ku poglądowi, że uzdrawiać należy system
rozgrywek i szkolenia młodzieży. To dopiero może zaprocentować
silniejszą ligą. Nie wiem co jest dokładnie nie tak, bo na tyle głęboko
teraz nie siedzę w hokeju młodzieżowym, ale jest coś nie tak skoro
pojawia się mało nowych zawodników a tych bardzo utalentowanych jest
jeszcze dużo, dużo mniej.


Przydałby się Panu dzisiaj trener od bramkarzy ?


- Jeżeli znalazłby się ktoś taki to zawsze jestem chętny do
współpracy, aby poprawić błędy. Przydałby się człowiek ze świeżym
spojrzeniem, ponieważ w trakcie kariery wykształca się wiele nawyków,
nie zawsze tych dobrych. Po pewnym czasie nie zwraca się na nie uwagi,
często nawet ich nie widzi. Im później tym trudniej je wyeliminować,
ale przy odpowiednim nakładzie pracy wszystko da się zrobić.


Ile Pan zawdzięcza systemowi szkolenia, a ile samemu sobie ?


- W Polsce szkolenie bramkarzy nie wygląda najlepiej. Miałem
to szczęście, że w SMS-ie był trener, były bramkarz, Jerzy Mruk i on
nam trochę pomógł. Pracowaliśmy też z trenerami z Rosji, którzy
przyjeżdżali jeszcze do Sosnowca wtedy. W moim przypadku właśnie to
dało chyba najwięcej. Jeśli chodzi o wcześniejszą pracę w klubie to już
wyglądało to niestety znacznie gorzej. W klubach nie ma sie kto
zajmować bramkarzami.


Pan postanowił tą niszę wypełnić.


- Staram się pomagać młodym chłopakom z Torunia, którzy
zdecydowali się stać między słupkami. Miałem kilka treningów z
wszystkimi bramkrzami od pięciolatka wzwyż. W miarę możliwości, na tyle
ile pozwalają mi rozgrywki i dostępność lodu, bo z tym jest dosyć
ciężko, organizuję treningi.


Stara się im Pan wpoić coś ponad umiejętności szkoleniowe ?


- Tak, przede wszystki to, że jeżeli coś robią to mają to
wykonywać jak najlepije potrafią. Treningi są dobrowolne, nie zmuszam
nikogo, żeby przychodził. Niezależnie czy przyjdzie jeden, pięciu, czy
ośmiu zawodników, ja i tak ten trening poprowadzę i będę się im starał
jak najwięcej przekazać. Dzięki braku tego przymusu wiem, że ci którzy
przychodzą, chcą grać w hokeja i się rozwijać.


Dla rozwoju bramkarza kluczowym okresem jest ten pomiędzy 14 i 18
rokiem życia. Jeżeli, oczywiście, ma kiedyś wyjechać i grać w dobrej
lidze.



- Tak, w tym wieku musi przyswoić sobie bardzo, bardzo dużo.
Jeżeli tak się nie stanie, to później nie jest to niemożliwe, ale
będzie przychodziło znacznie trudniej i bramkarz musi poświęcić na to
więcej czasu, aby osiągnąć ten sam wynik. To jest jeden z powodów, dla
których zdecydowałem się pomóc tym chłopakom, wiedząc doskonale, że
istnieje taka potrzeba. Mam nadzieję, że w przyszłości to zaprocentuje.
Staram sie każdego z nich motywować do indywidualnej pracy, bo my przez
45 minut, czy godzinę w tygodniu nie jesteśmy w stanie wiele zrobić.
Pokazuję im kierunek w jakim muszą podążać, aby zostać dobrymi
bramkarzami, a czy oni go obiorą czy nie to już ich decyzja.

Rozmawiali: Paweł Kumiszcze i Dariusz Łopatka
Źródło: www.sportowefakty.pl

wstecz

Kontakt

Bannery