Treść strony luty_2007

Powrót do początku

Drugie starcie hokeistów TKH THyssenKrupp Energostal oraz Energa Stoczniowiec Gdańsk, zakończyło się zwycięstwem biało-niebieskich, tym samym stan rywalizacji w fazie Play-Off powrócił do punktu wyjścia.

Wynik ważył się do ostatnich sekund

Pierwszy pojedynek gdańsko-toruński zakończył się zwycięstwem Stalowych Pierników, dopiero po rzutach karnych. Widząc zaciętość piątkowego spotkania, chyba nikt nie miał wątpliwości, że w niedzielę dramaturgia będzie podobna i tak też było. Wprawdzie, tym razem zwyciężyli biało-niebiescy, ale o swój dorobek musieli walczyć do ostatnich sekund.

Początek meczu należał do przyjezdnych, gdańszczanie już od 2 minuty grali w liczebnej przewadze i za wszelką cenę chcieli szybko otworzyć wynik spotkania. Najlepszą okazję wypracował sobie Filip Drzewiecki. Zawodnik Stoczniowca wykorzystał swoje indywidualne umiejętności, minął obronę gospodarzy i oddał strzał z nadgarstka. Krążek, jednak pewnie złapał Tomasz Wawrzkiewicz, więc na tablicy nadal widniał wynik remisowy. Okres przewagi gdańszczan zakończył się wraz z końcem kary, nałożonej na Karola Piotrowskiego i do głosu doszli gospodarze. Przemysława Odrobnego próbowali pokonać kolejno: Martin Ambruz, Przemysław Bomastek i Jacek Dzięgiel, jednak za każdym razem bramkarz Stoczni wychodził z opresji. W 8 minucie spotkania Stalowe Pierniki były o krok, od wyjścia na prowadzenie, ale Rudolf Vercik nie trafił na pustą bramkę. W odpowiedzi biało-niebiescy przeprowadzili ładną kontrę, którą wykończył Roman Skutchan. Popularny Skuter trafił w samo okienko bramki Wahy i kibice z Gdańska mogli skakać z radości. Okazja do wyrównania, nadeszła wraz z 11 minutą, ale krążek po strzale Tomasza Proszkiewicza minimalnie minął światło bramki. Końcówka pierwszej tercji należała do gospodarzy, najpierw Wawrzkiewicz wygrał pojedynek sam na sam ze Skutchanem, a następnie Dzięgiel pokonał Odrobnego i hokeiści mogli zjechać do szatni.

Kolejna odsłona rozpoczęła się od ataków gospodarzy, a uwieńczeniem starań Stalowych Pierników była akcja III ataku z 22 minuty. Krążek wędrował jak po sznurku od Dzięgiela, przez Bomastka, aby ostatecznie wylądować na łopatce kija Evgeny Bucharana. Co ciekawe, popularny Żenia miał przed sobą dosłownie pustą bramkę, lecz o dziwo nie wpisał się na listę strzelców. Goście zrewanżowali się podobną akcją 2 minuty później, lecz efekt był podobny. W 29 minucie Jarosław Dołęga powędrował na ławkę kar, a hokeiści Stoczniowca skrzętnie skorzystali z prezentu. Zdenek Jurasek otrzymał podanie zza bramki i niesygnalizowanym strzałem zaskoczył Wahę. Nie minęły 2 minuty, a Dołęga ponownie został odesłany na przymusowy odpoczynek i ponownie goście zdobyli gola. Autorem trafienia został Konstantin Ryabenko, ale całą sytuację wypracował, niezwykle aktywny w tym meczu Filip Drzewiecki. Dwa szybkie trafienia biało-niebieskich, nieco podłamały gospodarzy, którzy jakby stracili wiarę w zwycięstwo. Nadzieja powróciła dopiero w 54 minucie, za sprawą fantastycznej akcji Vercika. Rudolf przejechał całe lodowisko i potężnym strzałem z wysokości bulika pokonał Odrobnego. Jak się okazało radość gospodarzy nie trwała zbyt długo. Aleksander Hult, dotychczas kompletnie nie widoczny, postanowił w końcu pokazać swoje umiejętności i skopiował wyczyn Vercika. Przeprowadził niemal identyczną akcję i na tablicy pojawił się wynik 2:4. Wprawdzie 2 minuty później Bartosz Dąbkowski zdobył kontaktową bramkę, ale na remis zabrakło już czasu.

Stan rywalizacji powrócił do punktu wyjścia, teraz hokeiści Stoczniowca mogą znowu się cieszyć z przewagi spotkań u siebie. Na szczęście Stalowe Pierniki już udowodniły, że potrafią wygrywać na Olivii, więc losy rywalizacji nie są jeszcze przesądzone. Kolejna potyczka odbędzie się dopiero 16 lutego w Gdańsku, a wszystko za sprawą zgrupowania kadry. Przerwa w rozgrywaniu spotkań może sporo zmienić, pytanie tylko, który zespół lepiej ją wykorzysta?

Miroslav Doleżalik (I trener TKH TKE) – naprawdę szkoda, liczyliśmy, że uda nam się dzisiaj odnieść zwycięstwo i prowadzić 2:0, ale niestety. To są Play-Offy, walka była od początku do końca. U nas znowu zawiodła skuteczność i podczas przerwy musimy nad tym popracować.

TKH TKE Toruń- Stoczniowiec Gdańsk 3:4 (1:1,0:2,2:1)

0:1 Roman Skutchan (Zdenek Jurasek, Peter Hurtaj) 8’

1:1 Jacek Dzięgiel (Piotr Koseda) 20’

1:2 Zdenek Jurasek (Peter Hurtaj, Roman Skutchan) 5/4 34’

1:3 Konstantin Ryabenko (Filip Drzewiecki) 5/4 36’

2:3 Rudolf Vercik 5/4 54’

2:4 Aleksander Hult 57’

3:4 Bartosz Dąbkowski 6/5 59’

TKH TKE: Wawrzkiewicz - Koseda, Kłys, Vercik, Ambruz, Furo - Sokół, Piotrowski(2), Milan, Prozkiewicz(4), Dołęga(4) - Fraszko, Dąbkowski(2), Bomastek, Dzięgiel, Bucharan - Marmurowicz

Energa Stoczniowiec: Odrobny - Wróbel(4), Leśniak(2), Skutchan, Hurtaj, Jurasek(2) - Skrzypkowski(2), Rompkowski(2), Rzeszutko, Zachariasz(12), Jankowski - Smeja, Ryabenko(2), Drzewiecki(2), Słodczyk, Kostecki oraz Hult.

Kary: 12 – 28 ( w tym 10 minut za nie sportowe zachowanie Zachariasza)

Widzów: 2000

  • autor: Valdi

wstecz

Kontakt

Bannery