Treść strony luty_2007

Cisza na Tor-Torze

Niskie ceny biletów, pierwsza wizyta reprezentacji od blisko dekady, a
na trybunach Tor-Toru wiele pustych miejsc. Czy w Toruniu warto
organizować mecze drużyny narodowej, skoro tak mało kibiców chce ją
oglądać?





bilde?Site=PO&Date=20070215&Category=SPORT05&ArtNo=70215003&Ref=AR&MaxW=185&border=0&title=1

W czasie meczu z Chorwacją o właściwy doping zadbali...kibice piłkarscy z Torunia.
(Fot. LECH KAMIŃSKI)



To była chyba największa niespodzianka turnieju Euro
Ice Hockey Challenge. Reprezentacja Polski zawitała do Torunia po ośmiu
latach przerwy. Ale trzeba pamiętać, że w 1999 roku rozgrywała jedynie
nieoficjalne mecze z zespołami klubowymi z Ukrainy i Białorusi. Od
ostatnich spotkań międzypaństwowych minęło ponad 20 lat, więc wydawało
się, że będzie to duża gratka dla fanów hokeja w naszym mieście.
Dodatkowym magnesem miał być Mariusz Czerkawski, który właśnie w
Toruniu po raz pierwszym w tym sezonie zagrał w zespole narodowym.

Tymczasem
trybuny Tor-Toru okazały się zbyt obszerne dla fanów hokejowej
reprezentacji. Wielu kibiców do wizyty na Tor-Torze nie zachęciły nawet
bardzo atrakcyjne ceny biletów. - Główna przyczyna tkwi chyba w słabym
poziomie hokejowej reprezentacji - mówi Michał Piszczek, szef klubu
kibica TKH. - Poza tym pamiętajmy, że Polska grał trzy mecze w trzy
dni. Mimo niskich cen biletów większość ludzi na pewno wybierała sobie
jedno spotkanie, które przyszła obejrzeć.






*ZDANIEM EKSPERTÓW
MAREK ZABORSKI, dyrektor programowy TVK Toruń: - Byłem
trochę rozczarowany frekwencją, ale uważam, że nie było aż tak źle.
Jeśli na każdy mecz Polski przychodziło po 2 tysiące kibiców, to jak na
hokej jest to przyzwoity wynik. Dlaczego nie było więcej? Być może
jednak kibice wolą płacić za oglądanie swojej klubowej drużyny. Być
może swoje zrobiły transmisje telewizyjne. Ludzie zrobili się bardziej
wygodni, a powiedzmy sobie szczerze: hokejowa reprezentacja nie gra
tak, jakby sobie jej fani oczekiwali.

PRZEMYSŁAW KANTECKI, Radio
GRA: - Turniej pokazał, że w Toruniu nie mamy takiego parcia na
reprezentację kraju, jak w innych miastach. Frekwencja była mocno
średnia, a największym zaskoczeniem był brak takiego dopingu ze strony
fanklubowiczów, jak na meczach ligowych. Czy to się komuś podobało, czy
nie, w sobotnim meczu z Chorwacją atmosferę uratowali kibice TKP. Z
doświadczenia zawodowego muszę powiedzieć, że pod względem
emocjonalności kibiców jesteśmy niestety w końcówce krajowego peletonu.




Menedżer d/s sportu Miejskiego Ośrodka Sportu
Rekreacji Zbigniew Jaskólski organizował już grubo ponad 100 imprez w
swojej karierze. - To jest jakiś głębszy problem i nie dotyczy tylko
tego jednego turnieju - przyznaje. - Po raz pierwszy pojawił się, gdy
organizowaliśmy mistrzostwa Torunia na żużlu. Trzy poprzednie edycje
zgromadziły na trybunach komplety widzów, w tym roku było wiele pustych
miejsc. Długo się nad tym zastanawiałem i dochodzę do wniosku, że
trzeba sobie radzić z coraz większą konkurencją. Jak na tej wielkości
miasto w Toruniu jest naprawdę wiele imprez sportowych, kulturalnych
czy rozrywkowych. Trzeba dotrzeć do kibiców w bardziej bezpośredni
sposób, może ulotkami, może rozdawać pewną pulę biletów dzieciom -
zastanawia się Jaskólski.

Zawody z powody niskiej frekwencji
nie kryją także działacze TKH ThyssenKrupp Energostal. Dla nich dochód
z biletów miał być głównym źródłem zarobku na tej imprezie. Tymczasem
wpływy są dużo niższe od zakładanych. - Można doszukiwać się różnych
przyczyn, w sobotę na przykład skakał Małysz, pogoda także nie
dopisała. Najważniejszą z nich były chyba transmisje telewizyjne. My
także z tego skorzystaliśmy, bo udało się sprzedać więcej reklam dzięki
temu. W sumie wyszliśmy na swoje - mówi jeden z organizatorów turnieju.


Działacze TKH na pewno popełnili kilka błędów. Najpoważniejszym
jest naszym zdaniem rezygnacja z przedsprzedaży biletów. To ważne
zwłaszcza dla kibiców z innych regionów kraju. Gdy w ubiegłym sezonie
taki turniej organizował Janów wejściówki można było kupować wcześniej
za pośrednictwem klubów ligowych. Torunianie nie zdecydowali się nawet
na zorganizowanie sprzedaży w Bydgoszczy, gdzie można znaleźć przecież
sporo kibiców hokejowych.

Joachim Przybył (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery