Treść strony marzec_2007


Debiut na ławce


Andrzej Masewicz zastąpił Miroslava Doleżalika na stanowisku trenera TKH ThyssenKrupp Energostal.

Czy zostanie nim także na kolejny sezon? Działacze toruńskiego klubu twierdzą, że jest taka możliwość.

Decyzje
o zmianach w sztabie szkoleniowym TKH zapadły w poniedziałek. -
Trenerzy mieli postawione zadanie wywalczenia trzeciego miejsca po
rundzie zasadniczej i w dalszej kolejności walkę o medale. Wszyscy
wiemy jak się to skończyło. W tej sytuacji zmiany były nieuniknione i
nie powinny dla nikogo być zaskoczeniem - mówi p/o prezesa Paweł
Gurtowski.

Już we wtorek na pierwsze zajęcia z zespołem poprowadził Andrzej Masewicz.
-
Na razie będziemy koncentrować się na trzecim meczu z Unią Oświęcim.
Nie chcemy dopuścić do żadnej niespodzianki i naszym celem jest
zakończenie tej rywalizacji już w piątek - mówi nowy trener TKH.

Masewicz
większych zmian nie przewiduje, bo po prostu nie ma na to czasu. Być
może zostanie wprowadzonych kilka roszad taktycznych. Na pewno za to
nie zmieni się w żaden sposób skład zespołu.

- Z zawodnikami i
tak jest problem, bo wielu z nich jest kontuzjowanych. Na pierwszych
treningach nie udało mi się skompletować nawet trzech pełnych piątek.
Mam nadzieję, że w piątek sytuacja kadrowa się poprawi - mówi
szkoleniowiec.

Sami hokeiści nie chcieli komentować zmian w
klubie, ale część z nich zareagowała na nie najwyraźniej pozytywnie.
Tomasz Proszkiewicz ma zwolnienie lekarskie do 7 marca, ale już pojawił
się na zajęciach.

Masewicz jest wychowankiem Pomorzanina.
Karierę zaczynał w roku 1980, jako 14-latek zapisał się do sekcji
młodzieżowej toruńskiego klubu. Całą karierę spędził w rodzinnym
mieście, będąc przez szereg lat jednym z czołowych obrońców
Pomorzanina, a potem Towimoru. W kategoriach juniorskich był regularnym
reprezentantem Polski, grał m.in. na mistrzostwach Europy do lat 18 i
mistrzostwach świata do lat 20. Mniej szczęścia miał w kategorii
seniorów. Na przełomie lat 80. i 90. był w kręgu zainteresowań
kolejnych trenerów kadry, ale zawsze kończyło się tylko na udziale w
zgrupowaniach i meczach nieoficjalnych. Jest jedynym chyba polskim
hokeistą, który otrzymał trzy pucharu od swojego klubu przy okazji
zakończenia kariery. Dwukrotnie bowiem działaczom udawało się go
namówić do powrotu na lód. Ostatecznie pożegnał się z ligowym hokejem
po sezonie 1997-98.

Karierę trenerską na razie ma skromną.
Przed rokiem był już w sztabie TKH jako asystent Jarosława
Morawieckiego, ale jego pracę przerwała choroba.

- Teraz
liczę, że o piąte miejsce w lidze zagramy z Zagłębiem Sosnowiec, gdzie
trenerem jest Morawiecki. Ze względu na naszą niedawną współpracę będą
to zapewne ciekawe pojedynki i obaj podejdziemy do nich bardzo ambitnie
- mówi Masewicz.

Co będzie po sezonie? Na razie nie wiadomo,
choć działacze TKH nie wykluczają, że młody trener pozostanie na swoim
stanowisku. Wiele zależy zapewne od postawy zespołu w najbliższych
meczach oraz planów klubu na kolejny sezon.

Sam Masewicz na razie się nad tym nie zastanawia.
-
Do końca tego sezonu będę się uważnie przyglądał zawodnikom. Nie
wykluczam dalszej pracy z pierwszym zespołem, a wtedy będę miał już
gotową listę zawodników, których widziałbym w składzie na kolejny
sezon. Przekażę zarządowi wszystkie swoje wnioski - podkreśla
szkoleniowiec.

Joachim Przybył (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery