Treść strony SEZON 2007/ 2008


W Oświęcimiu bez historii


Grająca w niepełnym składzie Unia stanowiła niewielkie zagrożenie dla toruńskiego zespołu.

Natomiast toruński zespół kontrolował przebieg gry niemal przez całe spotkanie. Dystans do Janowa został utrzymany.

Podobnie
jak w poprzednim meczu TKH w Oświęcimiu (3:6) pierwsza tercja spotkania
była najtrudniejsza. Tym razem jednak to goście narzucali tempo gry, do
którego Unici musieli się dostosować i dostosowywali, ale do czasu. -
Widać było, że jesteśmy w stanie powalczyć z rywalami - mówi Piotr
Szałaśny. - Nasze nadzieje na korzystny wynik rozwiała dopiero trzecia
tercja, w której szybko straciliśmy dwa gole.

Bucek na bandzie

Wówczas
do jego bramki trafili Michal Mravec i Mariusz Jastrzębski. - Przy
strzale Jastrzębskiego popełniłem niewątpliwie błąd - przyznaje
Szałaśny. - Byłem przekonany, że trzymam krążek pod ręką, a w tym
czasie wturlał się za linię bramkową.

Za chwilę 23-letniego
golkipera zmienił Sebastian Stańczyk, ale on także nie był najlepiej
dysponowany. - Bramkarze nam na pewno nie pomogli - mówi Miroslav
Doleżalik. - Mocno ubolewam na tym, że nie gramy w komplecie. Bez
Macieja Szewczyka i Pawła Połącarza to nie jest ta sama drużyna, bo to
właśnie ci zawodnicy ciągną całą grę. Ci, którzy ich zastępują mają
jeszcze zbyt małe doświadczenie, żeby skutecznie przeciwstawić się
przeciwnikom na tym poziomie.

W drugiej tercji kontuzji po
zderzeniu z Vladimirem Burilem nabawił się Martin Bucek. - To było
przypadkowe zderzenie - wyjaśnia Andrzej Masewicz. - Jechali w
przeciwnych kierunkach i zderzyli się, a zawodnik z Oświęcimia uderzył
w bandę.

- Nie mam żadnych pretensji o tą sytuację - dodaje Doleżalik. - To jest po prostu hokej.

Naprzód też wygrywa

Torunianom
wraz z końcowym gwizdkiem ten mecz przestał zaprzątać myśli. Mieli
wygrać w Oświęcimiu i ten plan zrealizowali. - To był mecz bez historii
- mówi Marian Pysz. - Nie martwią mnie te dwie bramki stracone na
początku, bo wtedy na lodzie była czwarta formacja, która była zbyt
bardzo rozluźniona. Przy pierwszej Daniel Kachniarz niewiele mógł
zdziałać, natomiast przy drugiej może jakby wyszedł dalej z bramki to
byłby w stanie sięgnąć krążek po uderzeniu Flasara.

To było
czwarte zwycięstwo nad Unią w tym sezonie. - Wydaje mi się, że
najlepszy mecz TKH rozegrało z nami na własnym lodzie, kiedy padła
dwucyfrówka - uważa Szałaśny. - We wtorek trochę im pomogliśmy
popełniając szereg indywidualnych błędów.

Swoje spotkanie
wygrał także Naprzód Janów (7:5 z Sosnowcem) i utrzymał się na szóstej
pozycji z przewagą jednego punktu nad drużyną Mariana Pysza.

Paweł Kumiszcze (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery