Treść strony SEZON 2008/ 2009


Nie chciałem być trzecim


Rozmowa z Pawłem Jakubowskim nowym bramkarzem TKH ThyssenKrupp Energostal.

- W zeszłym sezonie rozegrałeś tylko sześć spotkań w barwach Cracovii. To był stracony czas?

- Wcale tak nie uważam. To był dla nas i dla mnie bardzo ważny sezon. Faktycznie nie miałem wielu okazji, aby występować w meczach, ale bardzo solidnie trenowałem z częścią zawodników z reprezentacji. Z drugiej strony nie mieliśmy żadnego trenera od bramkarzy, a Rudolf Rohacek jakoś specjalnie nie ukierunkowywał naszych zajęć. Dla mnie każde spotkanie, w którym mogłem wystąpić było niezwykle ważne, bo chciałem się pokazać. Jasne, że Rafał Radziszewski cieszył się dużym poparciem trenera, ale zależało mi, żeby zaistnieć wtedy, kiedy otrzymam swoją szansę.

- Tak intensywnej rozgrzewki jak pan nie robi żaden rezerwowy bramkarz w tym kraju, który wie, że czeka go kilkadziesiąt minut obserwowania gry z boksu.

- Starałem się być zawsze najlepiej przygotowany na wypadek, gdybym miał wejść do bramki. Robiłem to przede wszystkim dla siebie, ale i dla drużyny.

- Może trzeba było zostać w Krakowie?

- Raczej nie miałem takiego zamiaru, ponieważ chcę grać i się rozwijać. Samo trenowanie tego nie zapewni.

- Jak pokazał poprzedni sezon w TKH jest stosowana rotacja na pozycji bramkarza, więc powinno być łatwiej.

- W Toruniu mogłem grać już rok wcześniej, ale dostałem telefon od trenera Mariana Pysza kilka dni po tym jak złożyłem podpis w Krakowie. Teraz właściwie sytuacja się odwróciła, ponieważ trzy dni po zawarciu umowy z TKH zadzwonił telefon z Cracovii. Na pewno w Toruniu będzie większa możliwość rywalizacji o miejsce w bramce.

- Myślał pan o powrocie do Gdańska?

- Nie, dlatego, że od czasu mojego odejścia nic się nie zmieniło. Są ci sami trenerzy, którzy stawiają na tych samych bramkarzy, więc bez sensu pchać się tam na "trzeciego”.

- Patrząc na pana karierę widać, że nigdy nie było łatwo.

- Nigdy nie rywalizowałem z kelnerami. Zawsze byli to bardzo dobrzy bramkarze począwszy od Wawrzkiewicza, przez Odrobnego, Solińskiego do Radziszewskiego.

- Można się szybko zniechęcić.

- Nie miałem takich momentów, w których chciałem to wszystko rzucić, bo zawsze za plecami ma się multum ludzi, motywujących do jeszcze większej pracy nad sobą.

Rozmawiał Paweł Kumiszcze (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery