Treść strony SEZON 2008/ 2009

Pierwsza „szóstka” jak ruchomy cel

Polska Liga Hokejowa. Za niespełna miesiąc w rozgrywkach nastąpi podział drużyn na dwie grupy

Nastroje w Toruńskim Klubie Hokejowym
zmieniają się szybko. Uzależnione są od tego, jak blisko, bądź daleko,
znajduje się cel, czyli zakładany wcześniej awans do pierwszej szóstki
PLH.

Hokeiści TKH Nesty starają się dążyć tylko do
jednego - znalezienia dla siebie miejsca wśród najlepszych sześciu
drużyn w ekstralidze. Cel ten śmiało można nazwać „ruchomym”. Z każdą
kolejką zbliża się lub tak, jak ostatnimi czasy, oddala od toruńskiego
zespołu.


Do niedawna humory przedstawicieli klubu były
poprawne. Drużyna wygrała pięć spotkań ligowych z rzędu i odrabiała
straty do rywali.


Zabrakło umiejętności


- Ostatni z tych meczów mógł dać jednak wiele do myślenia - stwierdził Andrzej Masewicz, drugi trener TKH.

W Bytomiu torunianie wygrali z Polonią minimalnie
(3:2), za trzy punkty, mimo iż nie pokazali nic szczególnego na tle
najsłabszego obecnie ekstraligowca.


Prawdziwymi testami
formy oraz umiejętności drużyny Jarmo Tolvanena i Andrzeja Masewicza
miałby być jednak dwa kolejne spotkania, z mistrzami - Cracovią - i
wicemistrzami kraju - GKS-em Tychy.


Na przestrzeni
sześćdziesięciu minut meczu krakowianie pokazali torunianom, że czysto
hokejowymi predyspozycjami biją ich na głowę. Wygrali 5:1.


-
Spotkanie z Cracovią mogło być swoistą wyskocznią do lepszej gry, nawet
skoro przegraliśmy - uważa drugi trener TKH Nesty. - Liczyłem, że był
to dla nas dobry rozruch przed meczem z Tychami. Sądziłem, że właśnie w
tym spotkaniu zdobędziemy trzy punkty. Przeliczyłem się...


Tyszanie
tuż po rozpoczęciu meczu „ustawili” jego dalszy przebieg. W osiemnastej
sekundzie po raz pierwszy pokonali toruńskiego bramkarza, a później
dokonywali tego jeszcze czterokrotnie.


- Ostatnie dwa
mecze przegraliśmy już w szatni. Nie wiem, jak to się stało - mówi
jeden z toruńskich zawodników. - Finowie jak zwykle nie zawiedli, ale
nie mieli z kim grać. Poza tym łapaliśmy bezsensowne kary. Atakowaliśmy
jak żacy, często trzymają kij oburącz. W tym leżą przyczyny porażki.
Doszło do tego, że pierwszy trener nie wytrzymał i użył ogólnie
popularnych słów, które z oczywistych przyczyn nie nadają się do
powtórzenia.


Tak więc kilkudniowa sesja wyjazdowa
toruńskiej drużyny, podczas której bazą treningowo-noclegową był Janów,
będzie niezbyt dobrze wspominana. Wyżej sklasyfikowane zespoły pokazały
torunianom ich miejsce w szeregu.


Częściej będą grać u siebie


Nie
jest to jednak koniec pogoni za marzeniami, bowiem do zakończenia
pierwszego etapu w Polskiej Lidze Hokejowej pozostało dziesięć spotkań.
Później liga podzieli się na dwie grupy: silniejszą i słabszą.
Torunianie większą część z tych meczów rozegrają na własnym lodowisku,
ale czy w obecnej sytuacji można nazwać to handicapem? Drużyna cały
czas plasuje się na przedostatnim, dziewiątym miejscu, ale co
ważniejsze, do szóstego w tabeli Naprzodu traci jedenaście punktów.

Dariusz Łopatka (Nowości)


wstecz

Kontakt

Bannery