Treść strony SEZON 2008/ 2009

Dwanaście słodko-gorzkich miesięcy

Mariusz ożenił się i urodził mu się syn. Przemek pewien czas spędził na rehabilitacji

Ocena minionego roku w odczuciu każdego z nas będzie inna. Dla
niektórych poprzednie dwanaście miesięcy były dobre, dla innych trochę
gorsze. Jak ten czas wspominają przedstawiciele TKH?

Początek minionego roku, jak również cały poprzedni sezon, należał
m.in. do Przemysława Bomastka. Wychowanek toruńskiego klubu był
najlepszym strzelcem drużyny (w sumie 26 bramek), zarówno w części
zasadniczej, jak i w play off. W ligowej punktacji kanadyjskiej, wraz z
Jarosławem Dołęgą, zajął miejsce w pierwszej dziesiątce. Obecny sezon
miał być jeszcze lepszy. Mocniejsze przygotowanie przed inauguracją
rozgrywek miało być tego gwarantem. Jednak tuż na początku pierwszego
spotkania ligowego...


- Zderzyłem się z obrońcą Cracovii - opowiadał dzień po inauguracji
Bomastek. - Nie przewróciłem się, ale słyszałem, jak mi to wszystko
strzeliło. Trzy i pół miesiąca człowiek ciężko pracuje i tak mija
inauguracja sezonu.


Jeszcze jedna operacja


„Zwichnięcie końca barkowego prawego obojczyka III stopnia” -
diagnoza lekarska nie była pocieszająca. Operacja była koniecznością.
Po kilku tygodniach i zdjęciu opatrunku nieodzowna była również żmudna
rehabilitacja. Zesztywniały staw musiał przecież odzyskać wcześniejszą
elastyczność. Przerwa w grze trwała aż do 11 listopada.

- Ten rok był dla mnie słodko-gorzki. Było kilka przyjemnych chwili,
ale przydarzyła się ta jedna, tak fatalna w skutkach - dodaje kapitan
TKH. - Od tego czasu gram w stabilizatorach. Nie jest to wygodne.
Najbliższe sportowe plany? Oczywiście play off i pokazanie się z dobrej
strony. Później, w przerwie letniej, czeka mnie jeszcze jedna operacja.
Trzeba przecież wyciągnąć to świństwo z barku. Wtedy nastąpi czas na
wzmocnienie się i przygotowanie do kolejnego sezonu.

Michał Plaskiewicz tymczasem będzie mógł dobrze wspominać minione
dwanaście miesięcy. Jego postawa na lodzie, jak również widowiskowe
parady, zaliczając także nieprzypadkowe obrony strzałów rywali kaskiem,
co jest już znakiem „firmowym” toruńskiego bramkarza, zaowocowała
zwycięstwem w internetowym głosowaniu na najbardziej wartościowego
gracza TKH Nesty w ubiegłym roku.


- Decyzja internautów to dla mnie bardzo duże wyróżnienie. To
niezwykle budujące - przyznaje „Plaster”. - Zeszły rok był dla mnie
dobry. Mam jednak postanowienie na obecne dwanaście miesięcy. Chcę
pracować, rozwijać się i pokazać się szkoleniowcowi kadry narodowej.
Jednym z moich marzeń jest bowiem otrzymanie powołania na zgrupowanie
reprezentacji.


Czas zmian


Dla innych przedstawicieli TKH wspomnienie wcześniejszego okresu
kojarzy się ze zmianami w ich życiu. Jarmo Tolvanen, 52-letni
szkoleniowiec z Finlandii, postanowił przenieść się do Torunia w
październiku. Nie ukrywał wówczas, że przez ten rok chciał wycofać się
z wykonywania pracy trenerskiej. Dał się jednak przekonać, choć
przyjazd do Polski był dla niego wyprawą w nieznane. Teraz nie żałuje
podjętego wyboru.

- Początki nie były dla mnie łatwe. Nie znałem zawodników, ligi i
innych drużyn - przyznał doświadczony szkoleniowiec. - To było coś
zupełnie nowego. Teraz jest już dobrze. Drużyna gra lepiej, to nie
ulega wątpliwości i dlatego ja sam czuję się lepiej. Decyzja o
przenosinach do Polski była trafna. Lubie przecież nowe wyzwania.


W ubiegłym rok najwięcej miłych chwil przeżył jednak Mariusz
Jastrzębski. 24 maja zmienił stan cywilny, a wcześniej, bo 18 stycznia
...


- Urodził mi się syn Kacper. W minionym roku zostałem więc szczęśliwym tatą i mężem - powiedział.


Rodowity nowotarżanin gra przed toruńską widownią od dwóch sezonów.
Tutaj zyskał nowych przyjaciół, dlatego na weselu nie mogło zabraknąć
kilku z nich oraz ówczesnego trenera TKH Mariana Pysza.


- Na weselu było wielu hokeistów ze swoimi dziewczynami i żonami.
Można było zebrać trzy świetne drużyny - śmieje się Jastrzębski.

Dariusz Łopatka (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery