Treść strony SEZON 2008/ 2009

Chcesz grać? Zapłać więcej

Stawka wpisowego w PLH, po ostatnim zebraniu zarządu PZHL, urosła pięciokrotnie!

Zarząd Polskiego Związku Hokeja na Lodzie stanowczo trzyma się
swoich racji. Podczas wtorkowego zebrania członkowie zatwierdzili
zmiany zaproponowane przez prezesa Zdzisława Ingielewicza.

- Jesteśmy przygotowani na wszystko - mówił spokojnie Marek
Sokołowski, prezes TKH, dzień przed spotkaniem zarządu Polskiego
Związku Hokeja na Lodzie. - Limit obcokrajowców nam pasuje. System
rozgrywek również, choćby dlatego, że jest on tańszy od poprzedniego.
Rozegranych zostanie przecież mniej meczów.


Kluby PLH nie miały jednak tak jednomyślnego poglądu na szereg zmian
w polskim hokeju. W ostatnim tygodniu trwała wojna podjazdowa włodarzy
części klubów z prezesem PZHL-u - Zdzisławem Ingielewiczem.


9 czerwca delegaci większości drużyn PLH przedstawili zarządowi
związku swój punkt widzenia (m.in. pozostawienie limitu obcokrajowców
bez zmian). Efekt spotkania? Żaden.

Decydenci z PZHL-u, podczas wtorkowego zebrania, co prawda
ustosunkowali się do głosu klubów, ale nie ugięli się i swoich
postanowień nie zmienili. Zmniejszony limit obcokrajowców (z pięciu do
trzech) występujących w jednej drużynie i reforma rozgrywek, w której
teoretycznie mistrzem zostać może ekipa z zaplecza najwyższej ligi,
zostały utrzymane.

- To złe rozwiązania. PZHL nie słucha głosu większości. Zmiany nie
trzymają się kupy i logiki - denerwował się Marek Kostecki, prezes
Stoczniowca Gdańsk, jeden z trzech działaczy, obecnych podczas
spotkania ze Zdzisławem Ingielewiczem.


Okazuje się jednak, że wprowadzone zmiany stanowią tylko jeden z problemów. Inną kością niezgody może być „rewolucja” płacowa.


Zarząd PZHL-u wprowadził, przygotowywane jeszcze przez poprzednią
ekipę rządzącą, licencje dla klubów i trenerów. O ile kwestie
szkoleniowców (drużynę poprowadzić musi osoba dysponująca przynajmniej
II klasą trenerską) nie powinny stanowić konfliktu, o tyle licencje dla
klubów już teraz są punktem spornym.


Obok szeregu innowacji (PZHL będzie sprawdzał m.in. zaległości
klubów wobec ZUS-u i Urzędu Skarbowego), ustalono niespodziewanie, że
każda z ekip musi wpłacić 25 tys. złotych za przystąpienie do
rozgrywek. To pięć razy większa kwota niż dotychczas.


- Zostało to już potwierdzone? - zastanawiał się wczoraj rano Marek Sokołowski, prezes TKH.


Wątpliwości rozwiewa rzecznik prasowy PZHL.


- Stawki wpisowego rzeczywiście zostały podwyższone - poinformował
Patryk Rokicki, z biura prasowego PZHL. - W najbliższym czasie
komunikaty w tej i we wszystkich omawianych przez zarząd sprawach,
zostaną przesłane klubom.


- W takim przypadku będziemy musieli zastanowić się, jak do tego podejść. To bardzo wysoka kwota - dodał prezes TKH.


Nie tylko dla Toruńskiego Klubu Hokejowego powyższa suma jest
zaskoczeniem. Przedstawiciele drużyn z południa kraju zastanawiają się
nawet, czy nie wycofać się z rozgrywek. Inni deklarują otwarcie, że nie
zapłacą takiej kwoty.


Jak udało się nam ustalić, zarząd PZHL-u, w projektach reform
rozgrywek, proponował zwiększenie kwoty przystępnego do 10 lub 20 tys.
zł (zostawiając sobie „wyjście awaryjne”, w przypadku protestów klubów)
oraz 5 tys. zł za wykupienie licencji.


Zapowiada się więc, że przepychanki na słowa i kolejne deklaracje szybko się nie skończą.

Dariusz Łopatka (Nowości)


wstecz

Kontakt

Bannery