Treść strony Informacje 2003/ 2004

Pierwsza porażka toruńskich hokeistów ...

Wczoraj w meczu inauguracyjnym ekstraklasy TKH Nesta Toruń podejmowało u siebie Stoczniowca Gdańsk, ten mecz miał pokazać jak silna jest toruńska ekipa i udowodnić wszystkim, że Toruń w tym sezonie będzie toczył równorzędną walkę z każdym zespołem polskiej ligi....
Kilka słów o prezentacji obu ekip…

Godzina 18:00 na Tor-Torze około 2500 osób w tym około 20 osobowa grupka z Gdańska. Nieoczekiwanie na lód wyjeżdżają młodzicy, żacy oraz juniorzy TKH ustawiają się w krąg. Następnie wyczytywani nazwiskami, kolejno wyjeżdżają najpierw hokeiści Stoczniowca a później hokeiści TKH, ustawiając się na środku tafli. Zaczyna się przemówienia kolejno prezesa TKH Andrzeja Kończalskiego, następnie marszałka Waldemara Achramowicza i na koniec Prezydenta Torunia Michała Zaleskiego, który słowami "[..]Sezon 2003/2004 ekstraligi polskiej uważam za otwarty", oficjalnie rozpoczyna kolejny sezon polskiej ekstraklasy hokejowej…

Rozpoczął się mecz...

Początek meczu to dość chaotyczna i nerwowa gra obu ekip. Pierwszą groźną akcję przeprowadził zespół Stoczniowca kiedy to na bramkę strzeżoną przez Kiedewicza strzelał Zdenek Jurasek, na szczęście Łukasz był tego dnia w dobrej dyspozycji i nie miał większych problemów z obroną tego strzału, akcja miała miejsce w 4 min 19 sekundzie. Odpowiedź toruńskich hokeistów była natychmiastowa, trzeci atak przeprowadził składną akcję zakończoną celnym strzałem Wojtarowicza, jednak bramkarz gości Wawrzkiewicz był również w bardzo dobrej formie. W 7minucie 12 sekundzie drugi atak gospodarzy przeprowadził składną akcję dzięki której Dołęga i Proszkiewicz wyjechali na czyste pozycje strzeleckie z obstawą tylko jednego obrońcy. Tomasz Proszkiewicz który miał krążek zdecydował się na strzał, jednak ofiarna interwencja obrońcy uchroniła gości przed utratą gola. Powstało zamieszanie pod bramką i doszło do krótkiej "wymiany zdań" pomiędzy Tomaszem Proszkiewiczem a Robertem Fraszko za co obaj odpoczęli na ławce kar przez dwie minuty. W 9 minucie 20 sekundzie hokeiści TKH wygrali wznowienie w tercji obronnej Stoczniowca, Morawiecki podał do Marcińczaka a ten strzelił w światło bramki jednak ponownie ofiarną interwencją popisał się zawodnik z numerem 26, krążek odbił się od niego i trafił wprost pod kij Csoricha który "huknął jak z armaty", jednak i tym razem popularny "Wacha" nie dał się zaskoczyć. Z minuty na minutę hokeiści toruńscy mieli coraz wyraźniejszą przewagę, jednak pod koniec pierwszej części spotkania gdy już wszyscy wyczekiwali syreny kończącej pierwszą tercję ładną akcję przeprowadzili goście. Powstało zamieszanie pod bramką, podanie do Sokoła ten strzela z niebieskiej lini, krążek nie trafia w bramkę odbija się od bandy, trafia pod kij Rafała Twardego, który nie ma problemów umieszczeniem go w pustej bramce - Kiedewicz próbował złapać krążek. Na tablicy wynik 0:1 i takim rezultatem zakończyła się pierwsza tercja.

Druga część gry rozpoczęła się od ataków gospodarzy, jednak bliżej strzelenia bramki był zespół gości otóż po strzale z niebieskiej linii jednego z hokeistów Stoczniowca Kiedewicz wypuścił krążek. "Guma" stała na niebieskiej linii, powstało zamieszanie i sędzia zatrzymał grę. W 3 minucie 55 sekundzie bardzo ładną indywidualną akcją popisał się Roman Kompis, który objechał trzech hokeistów Stoczniowca, a cała akcję zakończył strzałem w światło bramki, jednak i tym razem świetnie dysponowany tego dnia Wawrzkiewicz nie dał się zaskoczyć. Upragniony gol dla gospodarzy padł w 4 minucie 19 sekundzie kiedy to na ławce kar zasiadał Drzewiecki Filip. Hokeiści TKH założyli zamek, Morawiecki z krążkiem wjeżdżając za bramkę momentalnie podał przed pole bramkowe gdzie na krążek czekał Bartosz Orzeł, strzał i Gooooooool. Cały stadion aż huczał z radości. Wawrzkiewicz końcu wpuścił "gumę" do siatki. Minutę później, kiedy siły były już wyrównane, po raz kolejny Kompis pokazał na co go stać. Objechał obronę Stoczniowca poddał zza bramki do Kiedewicza, który strzelił w światło bramki- tym razem "Wacha" nie dał się zaskoczyć. Mijały kolejne minuty gry, pomimo wielu sytuacji strzeleckich bramki nie wpadały. Druga część meczu zakończyła się rezultatem 1:1.

Ostatnia odsłona gry wyjaśniła wszystkie wątpliwości. W 10 minucie 36 sekundzie składną akcję przeprowadził zespół gości Rafał Twardy podał zza bramki do Zdenka Juraska a ten nie miał problemów z pokonaniem Łukasza Kiedewicza. Zapanowała cisza, tylko grupka kibiców z Gdańska okazywała swą radość - miejscy kibice nie mogli uwierzyć, że TKH przegrywa. W 14 minucie 29 sekundzie nadzieje odżyły - kiedy to "Szacha" był w sytuacji sam na sam - wszyscy wstali z miejsc, to była ogromna szansa na wyrównanie jednak po raz kolejny reprezentacyjny bramkarz pokazał no co go stać i obronił strzał obrońcy TKH. Na półtorej minuty przed końcem meczu trener TKH Peter Rossak wziął czas, do gry torunianie przystąpili bez bramkarza, jednak nawet ta zagrywka taktyczna nie pomogła a co gorzej przez błąd Marcińczaka Stoczniowiec powiększył przewagę nad TKH. Strzelcem gola był Robert Błażowski.

Podsumowując - TKH w całym meczu miało przewagę jednak hokeiści nie potrafili tego udokumentować, zawiodła skuteczność. Trzeba podkreślić wspaniałą grę Tomasza Wawrzkiewicza oraz równie dobrą Łukasza Kiedewicza. Dobrze również zagrał Roman Kompis, oraz cała jego formacja. Miejmy nadzieję, że to ostatnia wpadka toruńskich hokeistów
  • autor: V@LDI

wstecz

Kontakt

Bannery