Treść strony SEZON 2009/ 2010

Potrzebujemy wzmocnień

Trener TKH Nesty mówi o ostatnich meczach i najbliższych planach drużyny.

Rozmowa z Tomaszem Rutkowskim, szkoleniowcem Toruńskiego Klubu Hokejowego. Prowadzona przez niego drużyna w miniony czwartek przegrała spotkanie pucharowe z KH Sanok (2:3), a dzień później, w sparingu, ograła rywali 4:2.

Jak ocenia Pan postawę drużyny w dwóch spotkaniach w Sanoku?

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że przegraliśmy pierwszy mecz zasłużenie. Faktem jest, że było to najsłabsze spotkanie z dotychczas rozegranych, ale gdybyśmy nie faulowali, rezultat mógłby być inny. Faule nie wynikały z zagrożenia utraty bramki. Większość przewinień popełnialiśmy w strefie ataku, bądź środkowej części lodowiska. Przez 24 minuty graliśmy w osłabieniu, ale w tym czasie nie straciliśmy bramki. My natomiast z sześciu przewag wykorzystaliśmy dwie. Wynik był jednak dla nas niekorzystny.

Co zadecydowało więc o porażce i o odpadnięciu TKH z rywalizacji pucharowej?

Indywidualne błędy. Straciliśmy dwie bramki w taki właśnie sposób. Brakowało trochę siły. Obawiałem się tego, że w piątym tygodniu zajęć na lodzie przyjedzie kryzys. Liczyłem, że „złapie” on nas tydzień wcześniej, gdy graliśmy z Tychami. Okazało się inaczej. W pierwszej i drugiej tercji pierwszego meczu w Sanoku wyglądaliśmy pod względem fizycznym gorzej, niż w potyczkach z Tychami. To miało wpływ na porażkę. W trzeciej tercji dominowaliśmy. W końcówce wypracowaliśmy sytuacje stuprocentowe, ale wcześniejsze gry w osłabieniu i zmęczenie spowodowały, że brakowało precyzji i koncentracji.

Po przegranym meczu pucharowym zostaliście w Sanoku, aby rozegrać sparing. Ten mecz wyglądał już zupełnie inaczej.

Mieliśmy kontrolę. Zagraliśmy pełnymi czterema formacjami. Bramkarze zagrali po połowie. Wygraliśmy 4:2, ale przeważaliśmy zdecydowanie. Różne są oceny tych meczów, ale trzeba zauważyć, że drużyna sanocka wystąpiła w pełnym składzie, z obcokrajowcami. Nasz zespół, w porównaniu z poprzednim sezonem, jest poważnie osłabiony. Uważam, że jeżeli władze klubu będzie stać na kontraktowanie kolejnych graczy, to wzmocnienia są niezbędne.

Do kwestii wzmocnień jeszcze wrócimy. Skąd jednak taka różnica w wynikach? W meczu o stawkę TKH przegrywa, a w potyczce sparingowej rezultat jest odmienny?

Różnicy w poziomie sportowym drużyny, w obu potyczkach, nie było. Podobnie wyglądała sytuacja w Tychach. Przegrany pierwszy mecz z GKS-em 1:5, nie różnił się od drugiego, który wygraliśmy (4:2 - przyp. red.). W Sanoku nie było tak, że meczu pucharowego nie chcieliśmy wygrać. Podeszliśmy do niego profesjonalnie. Zespół chciał zwyciężyć, miał za to przecież określone premie. Dlatego wyjechaliśmy do Sanoka dzień wcześniej. Porażkę upatruję w faulach, które były pokłosiem tego, że zawodnicy zbyt szybko chcieli naprawiać błędy i straty krążka. Być może zespół za bardzo chciał wygrać to spotkanie. Po dobrych meczach w Gdańsku i Tychach, byliśmy przecież faworytami.

W drugim meczu ciężar zdobywania bramek wzięli na swoje barki młodsi zawodnicy.

Następne mecze pokażą potencjał tych graczy. Na pewno potrzebujemy wzmocnień, żeby mieć wyrównane cztery linie. Idealnie byłoby mieć taki komfort w ataku, jaki ma Cracovia, gdzie każda z formacji jest zagrożeniem. Poprzeczka przed naszymi zawodnikami będzie teraz wyżej postawiona. Ustawiliśmy mecze kontrolne tak, żeby grać z zespołami, z którymi w lidze naprawdę będziemy musieli szukać szans na zwycięstwa (27 sierpnia TKH zagra na wyjeździe z JKH GKS-em Jastrzębie, a dzień później z Unią Oświęcim - przyp. red.). Jeżeli zawodnicy potwierdzą swoją dyspozycję z Sanoka, to będziemy się mogli tylko z tego cieszyć.

Co trzeba poprawić jeszcze przed inauguracją rozgrywek?

W tym tygodniu będziemy pracowali nad przygotowaniem fizycznym. Po ostatnim meczu, 31 sierpnia z reprezentacją Polski, będziemy skupiali się na taktyce, „łapaniu” świeżości i regeneracji zawodników. Będziemy trenowali tylko raz dziennie. Mam nadzieję, że w tym okresie uda się wzmocnić zespół.

Drużyna potrzebuje obrońcy i środkowego napastnika.

Razem z zarządem rozmawiamy na ten temat co drugi dzień. Nie ukrywam, że bardzo by się nam przydał środkowy i obrońca. Jeżeli obrońcą byłby Polak, to mielibyśmy jeszcze możliwość zakontraktowania innego zawodnika zagranicznego.

Rozumiem, że klub planuje ściągnięcie do Torunia gracza z Polski.

Nie ja dysponuję budżetem klubu. Możemy dyskutować o różnych rozwiązaniach, ale mamy określoną pulę pieniędzy. Uważam, że jednym z zadań klubu jest ustabilizowanie sytuacji finansowej, a później można rozmawiać o wzmocnieniach.

Dariusz Łopatka(www.nowości.com.pl)

wstecz

Kontakt

Bannery