Treść strony SEZON 2009/ 2010

Weekend Unii na zero

Hokej na lodzie. Z czternastu celnych strzałów TKH sześć wpadło do siatki

Oświęcimianie przegrali w piątek ze Stoczniowcem Gdańsk, a wczoraj, na własnym lodowisku, ulegli torunianom. TKH Nesta w końcu zaczyna odrabiać straty.

Torunianie wyjechali do Oświęcimia po trzy punkty, niezmiernie potrzebne, aby nie tracić dystansu do najwyżej sklasyfikowanych drużyn słabszej grupy PLH. Dopięli swego przy skromnej pomocy bramkarzy... z Oświęcimia.

Niedzielna potyczka rozpoczęła się dla graczy TKH znakomicie, bowiem w 7 min. podanie zza bramki od Jacka Dzięgiela wykorzystał Arto Koivisto. Wspomniana para napastników, wspomagana przez powracającego do dobrej formy Przemysława Bomastka, najskuteczniej dręczyła oświęcimian.

- To dopiero drugi mecz, w którym gramy w takim ustawieniu. Coraz lepiej nam to wychodzi - powiedział Jacek Dzięgiel, środkowy napastnik TKH, zdobywca dwóch bramek i asystent przy dwóch trafieniach kolegów. - Nie strzelałem często, ale skupiałem się na skuteczności.

W pierwszej tercji przyjezdni co prawda tylko cztery razy celnie skierowali krążek w stronę bramki Unii, ale tę część wygrali 2:1, gdyż bramkarza oświęcimian - Szydłowskiego - pokonał jeszcze Daniel Minge, który zdobył swojego pierwszego gola w sezonie.

Na początku drugiej części gry prowadzenie TKH podwyższył Dzięgiel, ale chwilę później, po trafieniu Klisiaka, Unia przegrywała tylko 2:3.

Tego dnia między słupkami bramki oświęcimian stali jednak niepewni gracze. Pokazem bezsilności pierwszego z nich - Szydłowskiego - była czwarta bramka zdobyta przez Jarosława Dołęgę. Torunianin strzałem z bardzo ostrego kąta zmieścił krążek między parkanami oświęcimianina.

- Czy bramkarze Unii nam pomogli? Wydaje się, że tylko przy czwartej bramce - powiedział Tomasz Rutkowski, trener TKH Nesty. - W innych przypadkach bronili sytuacje sam na sam.

Po bramce Dołęgi nastąpiła jednak zmiana. Szydłowskiego zastąpił Stańczyk, ale także nie pomógł swojej drużynie. Na początku trzeciej tercji pokonał go Bomastek (na co oświęcimianie odpowiedzieli trafieniem Javina w podwójnej przewadze), a wynik meczu ustalił Jacek Dzięgiel, pół minuty przed końcem meczu, posyłając krążek do pustej bramki.

Radość z wygranej przyćmiła jednak kontuzja Jermu Porthena (zszedł z lodu w drugiej tercji), który po faulu rywala zerwał prawdopodobnie więzadło kolanowe.

Dariusz Łopatka  (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery