Treść strony SEZON 2009/ 2010

To jeszcze nie koniec

Hokej na lodzie. Pod dwóch potyczkach w Toruniu TKH Nesta prowadzi 2:1

Hokeiści TKH Nesty przegrali w sobotę z KTH Krynicą 4:7, a to oznacza, że decydujące spotkania o utrzymanie w PLH zostaną rozegrane w Krynicy!

- Walka o zwycięstwo mogła trwać do końca meczu. Torunianie mogli to spotkanie wygrać - przyznał szczęśliwy po sobotniej potyczce Josef Dobosz, szkoleniowiec KTH Krynica. - O porażce rywali zadecydowały faule w drugiej tercji.

Dokładnie odmienne zdanie sobotniego popołudnia mieli toruńscy kibice i hokeiści, którzy wyrażali niezadowolenie z kolejnych decyzji sędziowskich. W drugiej części meczu widzowie nie dowierzali, gdy torunianie tracili bramkę za bramką i wciąż grali w podwójnym osłabieniu. Arbiter główny - Sebastian Kryś - raz za razem odsyłał kolejnych torunian na ławkę kar, podejmując nierzadko kontrowersyjne decyzje. Okrzykom i gwizdom kibiców kierowanych w sędziego nie było końca.

Sędziego nie osądzają

- Nie zdarza się, żeby jeden zespół, w jednym meczu, przez prawie dziesięć minut z rzędu grał w podwójnym osłabieniu - mówił Tomasz Rutkowski, szkoleniowiec TKH Nesty. - Co ja mogę więcej powiedzieć? Jestem daleki od osądzania sędziego. Najpierw musimy patrzeć na nasze błędy. Niepotrzebnie straciliśmy bramki w pierwszej tercji. Niepotrzebne były kary Bartka Talagi, gdy graliśmy w przewadze...

W pierwszym spotkaniu na Tor-Torze w barwach TKH Nesty zadebiutował ściągany awaryjnie na mecze z Krynicą Martin Bouz. Czeski skrzydłowy zaprezentował się dobrze, po jego strzale torunianie prowadzili w pierwszej odsłonie 2:1.

Po czterdziestu minutach gry i kontrowersjach w tercji drugiej hokeiści TKH Nesty przegrywali już jednak 2:6. Tę stratę trudno było im odrobić.

- Przed rozpoczęciem trzeciej tercji powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy w stanie ten wynik „wyciągnąć” - powiedział Przemysław Bomastek, kapitan TKH. - Chcieliśmy jak najszybciej zdobyć bramki, ale nam nie szło. Dawaliśmy z siebie wszystko, ale okazało się to za mało.

W rywalizacji do trzech zwycięstw po sobotniej potyczce był więc remis (1:1, gdyż torunianie uzyskali bonus za wyniki bezpośrednich spotkań w sezonie zasadniczym). To z kolei oznaczało, iż batalia przeniesie się jeszcze do Krynicy. Na tamtejszym lodowisku (6 i ewentualnie 7 marca) zapadną najważniejsze rozstrzygnięcia.

Jedna wygrana w Krynicy

Sobotnia porażka 4:7 dość skutecznie zniechęciła setki kibiców do przyjścia na kolejny mecz. Następnego dnia na trybunach zasiadło nie 1800, a około 1000 osób.

Torunianie musieli tymczasem zapobiec tragedii. Ewentualna porażka stawiałaby TKH Nestę w fatalnej sytuacji, dlatego od pierwszych minut gospodarze nadawali ton rywalizacji. Sztab szkoleniowy dokonał kilku korekt w składzie (m.in. między słupkami stanął Bartosz Stepokura), niestety jednak znów brakowało skutecznych zakończeń kontrataków... Dopiero indywidualna akcja Jacka Dzięgiela w połowie pierwszej tercji przyniosła wyczekiwaną bramkę.

Dodatkowo, gdy wydawało się, iż hokeiści TKH będą przeżywali trudny moment w grze z liczebnym osłabieniem, krążek na niebieskiej linii we własnej tercji Szczibranowi zabrał Bartłomiej Bomba i popędził przez ponad pół lodowiska sam przeciwko Kachniarzowi. Co najważniejsze, nie pomylił się.

W drugiej odsłonie do głosu doszli goście. Często zamykali torunian w ich tercji, częściej strzelali, dzięki czemu zniwelowali straty (na trafienie Bartłomieja Talagi odpowiedział dwa razy Horny). Ostatnie słowo należało jednak do torunian. Piękne uderzenie z pierwszego krążka pod poprzeczkę Zoltana Kubata rozwiało wątpliwości, kto tego dnia cieszył się będzie ze zwycięstwa.

- Niech się cieszą. W Krynicy nie będzie im łatwo - mówił po meczu nerwowy Adrian Chabior, napastnik KTH.

- Potrzeba nam tylko jednej wygranej do zapewnienia sobie utrzymania w Polskiej Lidze Hokejowej. Wierzę, że tę rywalizację zakończymy w Krynicy w pierwszym meczu - odpowiedział natomiast Tomasz Rutkowski, szkoleniowiec toruńskiej drużyny.

Dariusz Łopatka  (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery