Treść strony grudzień_2009

Wyjazd na mecz HC SLOVAN BRATISLAVA vs HC SPISKA NOVA VES.

Czwartek wieczór, godz.21:00. Zimno i ciemno....tak zaczyna się nasz wyjazd na Słowację. Z przedmeczowych opinii wynikało, że miało to być słabe spotkanie. Nie zrażeni tymi głosami postanowiliśmy przebyć około 760 km, aby uczestniczyć w tym wydarzeniu. Wyjazd na Słowację - osobiście zaliczałem do moich marzeń. 

Wyjazd zaplanowany na 21:00 z Torunia. Szybko okazało się, że podróż na południe nie będzie należała do łatwych. Co jakiś czas zmienialiśmy się za "kółkiem". Około 5 w nocy przekraczaliśmy granicę naszego Państwa w Cieszynie. Następnie skierowaliśmy się na Słowację. Po drodze mijaliśmy Trinec, Cadce, Zilinę. Następnie wjazd na autostradę, która doprowadziła nas na godz. 9:00 do Bratysławy. 12 godzin drogi odbiło się solidnie na samopoczuciu, dlatego szybko kupiliśmy bilety w Polus City Center i skierowaliśmy się do hostelu Star. "Ubytownia Star", bo tak się o tym miejscu mówi, to miejsce o niskim standardzie, ale najważniejszy był dach nad głową. Dwie godziny snu, posiłek i już trzeba było jechać na Zimný štadión Vladimíra Dzurillu. Jest to zastępcza tafla lodowiska w Bratyslavie. Główne lodowisko jest aktualnie w remoncie, gdyż na nim mają się odbyć MŚ w 2011 ( trzeba tam być !! ).

Ludzie powoli zaczynali się zbierać pod Samsung Arena. Napotkaliśmy jednego z kibiców Slovana, który bardzo przyglądał się naszym bluzom zespołu TKH. Nazwisko Buril nadal jest znane w Bratysławie.  Tego dnia nie tylko on jeden bacznie przyglądał się naszym barwom.

Przed meczem czterech sędziów spotkania przez około 30 min rozgrzewali się na tafli lodowiska. Potem rozjazd hokeistów. Nie rozwodząc się nadto napiszę, że już ten element zrobił na mnie wrażenie. Dokładne podania, strzały z nadgarstka tak silne i dokładne, że w naszej PLH rzadko się coś takiego ogląda. Jeden z hokeistów Slovana nr 81. Lazo - gwiazda tego zespołu już wtedy dała się zauważyć...

Nadeszła godzina meczu. Głośny hymn Slovana rozbrzmiał na Zimnym Stadionie.

"My sme Slovan, a my sme tu doma."

Muzyka i teledysk na telebimach usytuowanych nad lodowiskiem dawały piękny efekt. Brakuje tego u nas w Toruniu. Kibice Slovana też nie byli cicho. Dawali o sobie znać raz po raz. Nie zauważyłem fanów drużyny przeciwnej. Ku mojemu zdziwieniu, nawet w momencie gdy Spiska strzeliła bramkę, fani Slovana nie przestawali się bawić na trybunach. Tego dnia Slovan nie był w najlepszej formie. Mecz, który miał być łatwo wygrany zakończył się tylko wynikiem 3:2 dla gospodarzy. Całe spotkanie prowadzone w szybkim tempie. Podania, które mogły wprawić w osłupienie, strzały z niebieskiej o potężnej sile oraz walka przy bandach. Do tego batalia o każdy krążek, idealne zgranie w drużynie oraz przegląd całej sytuacji. Hokej słowacki niestety jest w wielu elemenach lepszy od naszego.

Po meczu hokeiści z Bratysławy ustawili się w rzędzie na linii nibieskiej przed kibicami. Uklękli na jedno kolano i zaczęli wybijać rytm uderząjąc kijami o lód. W tym momencie kibice zaczęli jedną z przyśpiewek i tak razem z hokeistami oraz zgromadzonymi na lodowisku zakończyło się spotkanie. Obrazek, który można przypominać sobie w głowie i nigdy się nie znudzi. Taka jest wdzięczność tych hokeistów za doping, który był prowadzony podczas spotkania. Szkoda, że w przypadku TKH takich obrazków się nie ogląda.

Kilka pamiątkowych zdjęć  i opuszczaliśmy Samsung Arenę. Powrót do "Ubytowni" i tak zakończył się ten pełen emocji dzień. Sił zabrakło na wieczorne zwiedzanie Stolicy. Z hostelu trzeba było się wymeldować do godz. 10:00. Szybkie śniadanie, pakowanie i wyruszyliśmy na Hlavné námestie - główny plac Bratysławy. 2 h spaceru po Stolicy i powrót do Polski.

Po drodze odwiedziliśmy lodowiska w Trencinie [Dukla Trenčín] oraz Zilinie [MsHK GARMIN Žilina]. Z tych dwóch Zilina robiła wrażenie bardziej profesjonalnej. Po tych dwóch przystankach przyszedł czas na drogę powrotną do Polski. W Toruniu byliśmy o godz. 3 w nocy.

Wyjazd uzmysłowił mi, jak duża przepaść dzieli nasz rodzimy hokej, a ten w wykonaniu Słowaków. Kultury kibicowania również moglibyśmy się od nich uczyć. Należy wspomnieć, że podczas meczów można pić różne alkohole na trybunach. Przy takim przyzwoleniu w Polsce, mecz zakończyłby się po pierwszej tercji, bo pijani "kibice" rzucaliby zapewnie czym popadnie na lodowisko. Niestety i w tej kwestii daleko nam do zawsze miłych i uśmiechniętych Słowaków.

Z pewnością tam powrócę, żeby ponownie przeżyć takie emocje.

autor: kris_tos 7,12,09   

wstecz

Kontakt

Bannery