Treść strony luty_2010


Podwójnie szczęśliwy

Rozmowa z MICHAŁEM PLASKIEWICZEM, zwycięzcą plebiscytu „Nowości” na „Sportowca Torunia 2009 roku”.

14557.jpg
Michał Plaskiewicz za zwycięstwo w plebiscycie otrzymał m. in. 6 tys. zł. od prezydenta Torunia Michała Zaleskiego i statuetki Aniołów / Fot. Jacek Smarz

Otrzymałeś mnóstwo głosów - w sumie 34 030 punktów, co jest absolutnym rekordem w historii naszego plebiscytu. Pokonałeś m. in. tak popularnych w naszym mieście żużlowców. Zdziwiłeś się wynikiem głosowania Czytelników?

No pewnie. To wielkie zaskoczenie i ogromne wyróżnienie dla mnie. Tym bardziej, że przecież hokej nie jest tak popularny w naszym mieście, jak żużel. Dlatego jestem szczęśliwy podwójnie.

Gdy liczyliśmy kupony zwróciliśmy uwagę na to, że otrzymałeś mnóstwo głosów od kobiet. Jak zinterpretujesz ten fakt?

Nie wiem, tym też jestem zaskoczony, skąd wzięła się moja popularność u kobiet. Może dlatego, że jestem młody? Trudno mi naprawdę powiedzieć. Ale nie powiem, żebym się nie cieszył. Dziękuję oczywiście za każdy głos.

Może powinieneś podziękować kolegom z drużyny, którzy grają tak, że masz często okazję do wykazania swoich umiejętności.

Kolegom to powinienem rzeczywiście podziękować, bo to również i ich sukces. Razem wygrywamy, razem też przegrywamy. A to, że często muszę interweniować wynika z tego, że mamy młodą drużynę i często nasza taktyka oparta jest na obronie.

Hokeiści bardzo dobrze wypadli w naszym plebiscycie. Ty wygrałeś, Przemysław Bomastek był ósmy, a Jarosław Dołęga minimalnie przegrał rywalizację o wejście do pierwszej dziesiątki. Wypadałoby chyba, żebyście teraz pokazali lwi pazur i zaczęli lepiej grać. Przede wszystkim najpierw trzeba obronić miejsce w ekstraklasie...

Na pewno będziemy ostro o to walczyć. Akurat wymieniona trójka to wszyscy rodowici torunianie, a takich jest w zespole więcej. Całej drużynie zresztą zależy, by uratować ekstraklasę dla naszego miasta.

Czy jak zaczynałeś karierę myślałeś o tym, że będziesz zbierał takie nagrody, jak np. tytuł „Sportowca Torunia”?

Nie, kompletnie. Właściwie to na początku poszedłem na ślizgawkę, ale koledzy dali mi kij i powiedzieli „graj, zobaczymy, jak ci pójdzie”. Później dwa razy kończyłem już karierę - raz z powodu kontuzji, potem postawiłem na naukę. Ale wróciłem jednak do hokeja, gram dalej i jestem bardzo szczęśliwy.

Jak wytłumaczysz fakt, że Wy, hokeiści, dostajecie wiele tysięcy głosów w plebiscycie, a trybuny Tor-Toru na meczach TKH Nesty świecą pustkami?

To kwestia wyników. Gramy słabo, to ludzie nie przychodzą. Ale obiecuję, że jeszcze przyjdą. Popatrzeć na naszą dobrą grę.

źródło: Nowości - Piotr Bednarczyk

wstecz

Kontakt

Bannery