Treść strony SEZON 2011/

Czy PZHL respektuje własne przepisy…?

Równo miesiąc temu zakończył się pierwszy etap rywalizacji o utrzymanie w PLH pomiędzy KS KTH Krynicą a Akuną Naprzód Janów. Wygrali ci pierwsi i to właśnie oni w tej chwili walczą z HC Katowice o potwierdzenie swojej wyższości. Czy jednak wszystko w pojedynku ekstraligowców odbyło się zgodnie z przepisami…? I co ważniejsze czy przepisy te były respektowane przez wszystkich…? Przyjrzyjmy się z bliska „aferze transferowej”.

10-go lutego rozpoczęła się faza play-out, w której zgodnie z przewidywaniami spotkały się najsłabsze w lidze KTH Krynica i Naprzód Janów. Rywalizacja zakończyła się 21-go lutego zwycięstwem kryniczan 3-2 (wliczając posiadany za wyższe miejsce w tabeli bonus 4-2). Ekstraligę zgodnie z przewidywaniami wielu opuścił zdziesiątkowany, borykający się z wieloma problemami Naprzód Janów. Oprócz całej gamy problemów natury organizacyjno-finansowej drużynie z Janowa pod koniec rozgrywek przybył jeszcze jeden kłopot. WGiD ze względu na roszczenia płatnicze byłych zawodników nałożył na klub zakaz transferowy. Decyzja ta skutecznie blokowała występy trzech kluczowych graczy podopiecznych trenera Kulawika (w tym podstawowego bramkarza), co przy tak krótkiej ławce miało niebagatelne znaczenie.

Jak zatem wyglądał skład KS KTH Krynica w ostatnich meczach sezonu…? Otóż jak się okazuje i tutaj sytuacja nie była zbyt klarowna. W meczach rozegranych 20-21 lutego w Krynicy do składu gospodarzy wpisany był Kamil Pawlik, który z dniem 20-go grudnia wypożyczony został do klubu MKS Sokoły Toruń. Jak stanowi pismo na oficjalnej stronie PZHL: „Do końca MP CLJ”, a zatem do 27-go marca stał się on graczem klubu z Torunia.
 
Związek zasłania się błahą pomyłką… prezes Naprzodu pyta o przestrzeganie przepisów przez związkowych działaczy… z kolei prezes Sokołów czuje się oszukany przez WGiD, a na domiar złego pozbawiony dwóch graczy… w końcu Henryk Czarny załamuje ręce nad decyzjami Związku… Gdzie zatem leży prawda…? Wydaje się, że tym razem niekoniecznie pośrodku.

Kilka dni temu rozmawialiśmy z Prezesem Naprzodu Janów, Januszem Grycnerem, który nie chciał rozdmuchiwać sprawy, powiedział nam jedynie o skierowanym przez klub piśmie do PZHL z prośbą o ustosunkowanie się do tej dwuznacznej sytuacji.

- Informacje na temat nieuprawnionego zawodnika KTH dotarły do mnie z zewnątrz. Postanowiłem więc usłyszeć co Związek ma w tej sprawie do powiedzenia. Nie chcę żeby ktokolwiek myślał, że pod jakimś pretekstem próbuję zmienić bieg historii i w jakiś sposób doprowadzić do powrotu Naprzodu do PLH. Chodziło jedynie o interpretację działaczy w sytuacji podobnej do tej, w której my hojnie byliśmy „obdarowywani” walkowerami. Czytając odpowiedź jaką otrzymałem ze Związku, w konfrontacji z informacjami z innych klubów myślę, że sprawa jest mocno niejasna – powiedział nam w kolejnej rozmowie Janusz Grycner.

W piśmie otrzymanym przez klub z Janowa, PZHL bagatelizuje całą sprawę tłumacząc, iż: „…w komunikacie Wydziału „Przejścia zawodników-sezon 2010/11 w poz. 252 i 253 popełniony został błąd ponieważ w rubryce „data przejścia” w miejsce mylnie wpisanej daty „20.12.2010” winno być wpisane NIE…” Brak zatwierdzenia zawodników do MKS Sokoły Toruń spowodowane było nie spełnieniem w terminie określonym par.25 ust.1 Regulaminu Przynależności Klubowej Zawodników i Zmian tej Przynależności przez klub Sokoły Toruń warunków określonych w par.18 w/w Regulaminu, a w szczególności dowodu uiszczenia regulaminowych opłat” .

Z takim stanowiskiem stanowczo nie zgadza się Ignacy Krasiński, Prezes MKS „Sokoły” Toruń, który czuje się oszukany i wykorzystany przez Związek.

- Fakturę za przejście obydwu graczy (Kamil Pawlik, Bartosz Ciura) z 14-dniowym terminem płatności otrzymaliśmy 8-go lutego. Nigdzie nie było zaznaczone, że ewentualne opóźnienie z wpłatą wymaganej kwoty w określonym terminie powoduje automatyczne unieważnienie przejścia zawodnika. Na pisma skierowane przez nas do Związku usłyszeliśmy jedynie, że przewodniczący WGiD przyznaje się do błędu proceduralnego. Powołując się na odpowiednie paragrafy kodeksu cywilnego prawo jest jednak po naszej stronie, zwłaszcza jeśli zawodnicy do dziś figurują na liście transferowej z datą przejścia 20 grudnia 2010 – powiedział w rozmowie z nami Ignacy Krasiński. – Obaj zawodnicy reprezentują w tej chwili nasze barwy, a jeśli Kamil Pawlik był w składzie KTH w ostatnich meczach sezonu przeciwko Naprzodowi to zgodnie z regulaminem PZHL skutkuje to walkowerem – dodał Prezes Sokołów. – Patrząc na sprawę z innej strony Bogdan Terlecki zachowuje się trochę nie fair od kilku dni nie odbierając telefonów i nie udzielając żadnych wyjaśnień – dodał toruński działacz. – A potem w internecie czytamy apele do klubów o wpływ na poprawę zachowania własnych kibiców, nie ma o czym mówić.

Chcąc uzyskać opinię ostatniej z zainteresowanych stron skontaktowaliśmy się również z Henrykiem Czarnym, Prezesem KS KTH Krynica.

- Powiem szczerze, niekiedy brakuje słów, i mam tu na myśli różne decyzje, sprawę Valusiaka, Pawlika i inne. Jeśli chodzi o tego drugiego jest on naszym wychowankiem i gra w SMS-ie. Chcieliśmy żeby poczuł atmosferę ekstraligowych spotkań o stawkę. Dowiedziałem się, iż warunkiem przejścia wychowanka do klubu macierzystego jest zgoda PZHL. Otrzymaliśmy taką zgodę na udział zawodnika w fazie play-off – powiedział w rozmowie z DailySport.pl Henryk Czarny. – Tuż przed sprawą Valusiaka dowiedziałem się jednak, że wybuchła jakaś „afera” Pawlika. Okazało się, że Klub Młodzieżowy KTH wypożyczył go do Sokołów Toruń, o czym nie miałem pojęcia. Sprawie jednak ponownie przyjrzano się w Warszawie i okazało się, że klub MKS Sokoły nie dopełnił formalności i sprawy w ogóle „nie ma”. Ale ile nas wszystkich to nerwów kosztuje to już inna historia – kontynuował prezes krynickiego klubu. – Działania Związku pozostawiają ostatnio wiele do życzenie, a już wisienką na torcie PZHL-u jest tegoroczny terminarz, w którym to najpierw świętujemy tytuł mistrzowski, następnie emocjonujemy się „walką” o miejsca 5 i 7, a na sam koniec po miesięcznej przerwie! rozpoczynamy ostatnią fazę walki o utrzymanie w PLH, czegóż chcieć więcej…
 
Panowie Związkowcy, wydaje się, że przed publikacją apelów mających na celu „wychowywanie” hokejowej publiki, należy najpierw uderzyć się w pierś i zacząć od respektowania własnych przepisów, których to przestrzegania tak rygorystycznie się domagacie.

Źródło: DailySport.pl

wstecz

Kontakt

Bannery