Treść strony SEZON 2011/

Dla Podhala byłem po prostu za słaby
Rozmowa z Milanem Baranykiem - czeskim napastnikem Nesty Toruń.


Sebastian Królicki: Przed przyjściem do Torunia grałeś przez pewien czas we Francji. Jak wspominasz tę przygodę?

Milan Baranyk: Trafiłem do klubu, który był na bardzo słabym poziomie. Powiedzmy, że o klasę gorszy od reszty stawki. Pokazało mi to, że sam w hokeju niczego nie osiągniesz. Na szczęście miałem kontrakt tylko na miesiąc i mogłem odejść. Z drugiej strony mogłem pomieszkać w Paryżu, a to bardzo przyjemne miasto. Mam wspaniałe wspomnienia z tego miejsca, było naprawdę cudownie! Ale pojechałem tam grać w hokeja, a nie na wakacje.

S.K. Dlaczego zdecydowałeś się na występy akurat w Toruniu?

M.B. Dostałem bardzo konkretną propozycję. Długo się nie zastanawiałem, bo sezon był w toku, a ja chciałem grać. Wiedziałem, że koniec sezonu będzie ciężki i ciekawy. Było to wyzwanie!

S.K. Byłeś świadomy tego, że możesz pogrążyć drużynę, w której grałeś przez ładnych parę lat?

M.B. Czekałem na jakąś propozycję z Nowego Targu, ale jej nie otrzymałem. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że w walce o utrzymanie los może skojarzyć Toruń z Podhalem. Trochę żal tej sytuacji, która spotkała "Szarotki", ale przyznam, że gra w grodzie Kopernika była dla mnie nowym wyzwaniem, po części dlatego, że dla działaczy MMKS-u byłem już po prostu za słaby.

S.K. Czy po spadku Podhala temat twoich zaległości finansowych został już definitywnie zamknięty, czy będziesz jednak walczył o te pieniądze?

M.B. Klub nie zalega mi już żadnych pieniędzy. Została jednak pewna kwota, którą obiecał mi sponsor i jej właśnie nie otrzymałem. W tej chwili nie wiem, kto mówi prawdę, a kto blefuje, dlatego ten temat jest dla mnie już zamknięty.

S.K. Jak ocenisz sezon w swoim wykonaniu (34 mecze, 21 goli, 14 asyst)?

M.B. Starałem się grać jak najlepiej mogłem. Szkoda że nie mogłem rozegrać wszystkich meczów w sezonie. Wiedziałem, że w Toruniu oczekują ode mnie bramek i starałem się pomóc drużynie. Kontuzja, którą złapałem na końcu sezonu była przypadkowa, ale już się zaczynam leczyć, myślę że do 2-3 tygodni będę już w 100 procentach zdrowy. Kontuzje w hokeju się niestety zdarzają.

S.K. Co planujesz na następny sezon? Podobno rozmawiałeś już z działaczami Aksam Unii?

M.B. Najpierw muszę wyzdrowieć. Mam propozycję pozostania w Toruniu, ale pojawiły się oferty z innych drużyn PLH i jedna  spoza Polski. Chciałbym jednak zostać w Polsce, bo dobrze się tutaj czuję. Jest jeszcze trochę czasu, na podjęcie ostatecznej decyzji.

S.K. Ostatnie rozstrzygnięcia w PLH za nami, kto cię zaskoczył, a kto rozczarował w tym sezonie?

M.B. Na pewno mnie zaskoczył mój kolega z ataku Kamil Kalinowski, grało mi się z nim super. Do tej pory zanim przyszedłem do Torunia go nie znałem. Jeśli chodzi o zespoły, to na pewno na rozczarowały Tychy, przed sezonem uważałem ich za faworyta. Na plus oceniłbym występy Cracovii, w której świetną robotę wykonał trener Rohaczek. Mistrzostwo dla Sanoka nie jest dla mnie żadną niespodzianką, mieli najlepszy skład w kraju.

S.K. Występujesz w PLH od lat, wielu ekspertów mówi, że ten sezon był bardzo wyrównany i jednym z lepszych od lat. Zgadzasz się z tym? Jak to wyglądało z twojej perspektywy?

M.B. Na pewno było bardzo ciekawie ze względu na to, że pięć drużyn miało aspiracje do gry w czwórce. Ja się cieszę, że my jako Nesta Karawela Toruń w ostatnich meczach troszkę namieszaliśmy. Na taką serię na pewno nikt nie liczył. Walka o utrzymanie także była bardzo ciekawa. Z drugiej strony szkoda, że play-off grało tylko dwie rundy, a nie trzy. Na pewno pierwszych pięć drużyn jest więcej wyrównanych niż w poprzednich sezonach.

 

Źródło: Hokej Net

wstecz

Kontakt

Bannery