Treść strony WYWIADY

.

ŻONĄ BYĆ... - TO PIĘKNA SPRAWA, ALE RAZEM Z MĘŻEM!
wywiad z Anitą Tyczyńską 

 

Anita Tyczyńska
32 lata, mieszkanka Krynicy, mąż Robert, syn Damian


Kilka słów o sobie - kim jesteś, co robisz, czym się interesujesz?

Jeśli chodzi o mnie, to zdecydowanie nie lubię o sobie mówić ani siebie oceniać. Może więc tylko kilka słów. Pracuję w oświacie w Krynicy i zajmuję się płacami. Nie jest to do końca szczyt moich marzeń, ale czasami w życiu tak bywa że nie robi się tego o czym tak naprawdę się marzy. Zainteresowania??? Ja poprostu kocham hokej. Niestety za moich lat dziewczyny nie grały w hokeja. Co prawda w Krynicy próbowałyśmy coś takiego stworzyć i nawet miałyśmy z dziesięć treningów, ale potem zabrakło dla nas lodu i tak jak się szybko zaczęło, równie szybko skończyło. 
Ale za to mój mąż i syn mi to rekompensują i mogę ich oglądać na lodzie, a to poprostu kocham. W Krynicy nie było takiej możliwości żebym opuściła jakikolwiek mecz, w którym grał Robert. Niestety teraz mam mniej szczęścia i zostaje mi oglądanie syna na treningach i turniejach. Z jednego nawet przywiózł brązowy medal, a ma dopiero 5 lat.


Mąż - hokeista, syn - hokeista. Hokej to nr 1 w waszym domu, czy są sprawy ważniejsze?

Oczywiście na pierwszym miejscu jest rodzina a dopiero potem hokej. Właściwie jak Robert jest w Krynicy to wszystko robimy razem. Teraz jest mi trochę ciężko, ale trzeba sobie radzić w życiu. Mam mnóstwo przyjaciół, z którymi spędzam czas i wyjeżdzam na weekendy. Tak więc, właściwie rzadko zdarza sie taki dzień kiedy jestem sama. Damian chodzi do przedszkola a po przedszkolu idziemy na trening albo do znajomych, więc nie jest źle. Ale zdecydowanie chcę żeby Robert już wrócił. Może go po świętach nie puścimy z powrotem. Kto wie?????


Jak wyglądają wasze rodzinne święta?

Co roku w święta jeżdziliśmy do Sosnowca. Właściwie w tym roku zostajemy pierwszy raz w Krynicy. Pójdziemy do moich rodziców na kolację wigilijną, a potem na pasterkę. W pierwszy dzień świąt po obiedzie, pójdziemy chyba z synem na sanki (o ile będzie śnieg), a wieczorkiem zapewne przyjadą do nas znajomi. W drugie święto mój mąż wraca rano do Torunia. I po świętach. W tym roku nie cieszę się tak na święta jak zawsze. Nie dość, że w ogóle nie widzę się z mężem to jeszcze w drugi dzień świąt już wyjeżdza. Nawet na narty nie uda nam się pójść, a bardzo to lubimy. Już nie mogę doczekać się marca. Choć to tylko trzy miesiące to i tak długo. Dopiero potem upragnione wakacje.


Co lubicie robić jak jesteście dłużej niż 5 dni razem?

Co roku staramy się gdzieś wyjechać choć na dwa tygodnie. Najczęściej wspominamy pierwsze wakacje we Włoszech ze znajomymi, było poprostu rewelacyjnie. Co prawda Damian z tego wyjazdu nic nie pamięta bo miał tylko 4 i pół miesiąca, za to my wszystko i to bardzo dokładnie.


Jak odbiera żona i matka problem ewentualnych kontuzji męża lub syna?

Jeśli chodzi o kontuzje, to nie myślę o nich. Co prawda Robert miał ich kilka, ale nie tak strasznie groźne. Bardziej obawiałabym się o syna bo on jest trochę zadziorny. Widzę, że nawet czasami na treningach zaczyna lekko przesadzać. Jak ogląda mecz, w którym ktoś kogoś uderzy, to pyta dlaczego mu ten pierwszy nie oddał. Ja się go wtedy pytam czy widział kiedyś żeby tata się bił. Nie widział bo Robert jest opanowany. Nawet po tym względem brakuje Roberta. Poszedłby z Damianem na trening i wytłumaczył, że nie wolno zaczepiać innych, bo mnie mój synek niestety nie zawsze słucha.


Powiedz coś o o swoim mężu: co lubi, czego nie cierpi?

Co Robert uwielbia? Nic mi nie przychodzi do głowy. On jest zdecydowanie normalnym chłopakiem. Czego nie cierpi? ...a już wiem czego. Nie cierpi chodzić ze mną na zakupy. Wtedy zawsze jest wojna. Bo wiadomo, że jak kobieta ma iść kupić
spodnie, to jeszcze choć na chwilkę zajrzy do sklepu z butami. I do tego jeszcze synek taki sam się zrobił jak tata. Też nie chce ze mną chodzić po sklepach, a potem opowiada (uprzejmie donosi) tacie, że mama to tylko ciuchy ogląda. Tacy są moi kochani męźczyżni.


Opisz Roberta - jako męża, zawodnika, człowieka.

Nie chcę mówić zbyt wiele o Robercie, bo potem ktoś powie: Co miała innego powiedzieć, jak nie same superlatywy. A on jest naprawdę wspaniały, nie tylko dla mnie ale i dla syna. Ma dla nas straszną cierpliwość. Wyjątkowo dużo mi
pomaga. Właściwie jak jesteśmy w Krynicy to robimy wszystko razem, zarówno roboty domowe jak również wszelkie przyjemności. Jeżeli chodzi o sport, to ja nie jestem od tego, ażeby go oceniać jako zawodnika. Mnie się na lodzie podoba i tyle. Pod względem technicznym to już niech ktoś inny się wypowie a jako człowieka najlepiej powinni go scharakteryzować jego znajomi.

.

wstecz

Kontakt

Bannery