Treść strony MECZ PO MECZU


27.02.2005
GKS TYCHY - TKH THYSSENKRUPP ENERGOSTAL

7:2 (3:0, 1:2, 3:0)

SĘDZIOWIE:
RZERZYCHA, H.GODZIĄTKOWSKI, PACHUCKI
WIDZÓW:
3500BRAMKI: 8' - 1:0 - GAWLINA - WOŹNICA - JUSTKA
10' - 2:0 - BACUL -BELICA - KRZAK
19' - 3:0 - PARZYSZEK - ŚLUSARCZYK - GWIŻDŻ
28' - 3:1 - PROSZKIEWICZ - DOŁĘGA - RZIMSKI
29' - 3:2 - SUCHOMSKI - BOMASTEK - DĄBKOWSKI
30' - 4:2 - PARZYSZEK
46' - 5:2 - PARZYSZEK - BAGIŃSKI - KRZAK
51' - 6:2 - ŚLUSARCZYK - PARZYSZEK
59' - 7:2 - MAJKOWSKI - KRZAK
KARY: 2:20 - 2MIN. - GKS - KRZAK -
4:51 - 2MIN. - TKH - S.KIEDEWICZ -
10:10 - 2MIN. - TKH - S.KIEDEWICZ -
11:39 - 2MIN. - GKS - PARZYSZEK -
12:26 - 2MIN. - TKH - TKH - Nadmierna ilość zawodników
17:59 - 2MIN. - TKH - PIOTROWSKI -
23:19 - 2MIN. - GKS - GAWLINA -
38:24 - 2MIN. - GKS - GWIŻDŻ -
SKŁADY:GOSPODARZE: SOBECKI, MAJKOWSKI, GRETKA, BACUL, BELICA, KRZAK; GWIŻDŻ, GONERA, BAGIŃSKI, PARZYSZEK, ŚLUSARCZYK; ŚMIEŁOWSKI, KUC, WOŹNICA, JUSTKA, GAWLINA
GOŚCIE: Ł.KIEDEWICZ, PLASKIEWICZ; DĄBKOWSKI, R.FRASZKO; BOMASTEK, VOZNIK, D.LASZKIEWICZ; KORCZAK, SOKÓŁ, PROSZKIEWICZ, RZIMSKY, DOŁĘGA; PIOTROWSKI, TYCZYŃSKI, S.KIEDEWICZ, SUCHOMSKI, FURO;OŻÓG, JÓŹWIK, NIKIEL, A.FRASZKO, MYSZKA

KARY: www.polishhockey.com

KOMENTARZ:

Hokeiści GKS-u Tychy dali lekcję drużynie z Torunia

Wojciech Todur

Dziękuję kibicom. Byli dziś naszym dodatkowym zawodnikiem - komplementował fanów Wojciech Matczak, szkoleniowiec tyskiej drużyny.

Hokeiści GKS-u zrobili pierwszy krok w drodze do awansu do finału. Hokeiści z Torunia, który zapowiadali przed meczem, że wybiją tyskim hokeistom z głów marzenia o awansie, wracali do domu w ciszy.

Pierwsi groźnie zaatakowali goście. Krążek po strzałach Łukasza Sokoła i Dalibora Rzimskiego pewnie jednak zatrzymał Arkadiusz Sobecki. Tyszanie byli skuteczniejsi. Bartłomiej Gawlina wykorzystał dokładne podanie Mariusza Justki, uderzył krążek po lodzie, a zasłonięty w bramce Łukasz Kiedewicz tylko bezradnie rozłożył ręce.

Przed spotkaniem mówiło się, że brak w bramce TKH Tomasza Wawrzkiewicza [ma zerwane wiązadła w lewym kolanie - przyp. red.] znacznie ułatwi życie tyskim napastnikom. Wczoraj rzeczywiście tak było. Druga bramka to prezent Kiedewicza, który przepuścił krążek po niegroźnym uderzeniu Robina Bacula.

- Wawrzkiewicz to 80, czasami 90 procent wartości naszej drużyny. Zespół czuje się pewniej, gdy ma go za plecami. Tomek wznowił już treningi, ale wątpię, by pomógł nam jeszcze w tym sezonie - martwił się Jarosław Morawiecki, trener zespołu gości.

Torunianie otrząsnęli się z przewagi GKS-u dopiero w drugiej tercji. W ciągu 59. sekund, po szybkich kontrach, goście zdobyli dwa gole. - Zrobiło się nerwowo. Zagraliśmy zbyt nonszalancko. Dobrze, że potem wzięliśmy się w garść i już do końca nic do naszej bramki nie wpadło - mówił Ślusarczyk.

Hokeiści z Torunia byli momentami bezradni. Michał Belica kilka razy tak zakręcił obrońcami TKH, że gdy zjeżdżali z lodu, mieli pewnie przed oczami gwiazdy.

Zawodnicy z Tychów byli wczoraj dla hokeistów TKH zbyt szybcy, zbyt pomysłowi i zbyt zdeterminowani, by bać się o losy rywalizacji.

Przed rozpoczęciem trzeciej tercji torunianie pokrzykiwali na siebie, że jeszcze nie wszystko stracone, ale chyba sami nie wierzyli w to, co mówili.

Nadzieję na końcowy sukces wybił im z głów Adrian Parzyszek. Najlepszy zawodnik meczu na początku trzeciej tercji trafił z klepy tuż pod poprzeczkę na takim luzie, jakby uderzał z metra do pustej bramki. Po tym golu zawodnicy z Torunia leżeli już na łopatkach i prosili tylko o najniższy wymiar kary.

Po meczu w tyskiej szatni panował radosny nastrój. Hokeiści zajadli kanapki z serem, szynką i pomidorem, a z głośników płynęła relaksująca melodia. - Teraz potrzebujemy przede wszystkim spokoju - uśmiechał się Artur Ślusarczyk, napastnik GKS-u.

Zdaniem trenerów

Wojciech Matczak (GKS): - Dzisiejsze zwycięstwo to pierwszy krok w batalii o finał. Taki jest nasz cel! Przez większą część meczu graliśmy bardzo dobrze, moment dekoncentracji przytrafił nam się tylko na początku drugiej tercji. Zmobilizowaliśmy się jednak i odskoczyliśmy na bezpieczną przewagę. Dziękuję kibicom za superatmosferę!

Jarosław Morawiecki (TKH): - Już nie pamiętam, kiedy straciliśmy siedem bramek. Nie mam wątpliwości, że tyszanie byli zdecydowanie lepsi. Zagraliśmy bardzo słabo pod względem taktycznym, przytrafiało nam się dużo błędów w obronie. Nie dramatyzujemy jednak, to dopiero pierwsze spotkanie, a gra się do trzech zwycięstw. Wtorkowy mecz w Toruniu może już być zupełnie inny.


http://sport.gazeta.pl/sport

wstecz

Kontakt

Bannery