Treść strony SEZON 2004/ 2005

Toruńscy hokeiści ulegli Dworom/Unii


px.gifpx.gifpx.gif

px.gif

Paweł Rzekanowski

Bezradni w starciu z mistrzami Polski okazali się hokeiści TKH/ThyssenKrupp/Energostal. Dwory/Unia Oświęcim potrzebowała kwadransa, aby udowodnić swoją przewagę nad torunianami.

Pierwsza tercja wczorajszego pojedynku na szczycie tabeli ekstraklasy była dla jego gospodarzy jak nokaut. Przez ponad minutę torunianie atakowali oświęcimian tak, jakby już na początku meczu chcieli zapewnić sobie zwycięstwo. To nie było dobre rozwiązanie. Doskonała kontra Unii zakończyła się łatwą bramką zdobytą przez Michaiła Klimina.

Rosjanin był niekwestionowanym bohaterem meczu. Gdy podstawowi zawodnicy Unii - zgodnie z taktyką opracowaną przez trenera Jarosława Morawieckiego - byli znakomicie kryci przez obrońców TKH/TK/Energostal, w głównej roli występował nowy nabytek Unii. W 10 min zdobył kolejną bramkę dla gości, a torunian całkowicie do walki w pierwszej tercji zniechęcił Marek Stebnicki.

Dopiero od drugiej części meczu spotkanie było bardziej wyrównane. Torunianie byli bardziej aktywni niż w inauguracyjnej tercji, ale nie przynosiło to żadnych efektów. Ataki gospodarzy przypominały bicie głową w mur - defensywa oświęcimian nie popełniała kardynalnych błędów, a nawet w przypadku niewielkich pomyłek obrońców mistrzów Polski, gospodarze nie potrafili ich wykorzystać. Jedyna bramka dla zespołu Morawieckiego padła po strzale Przemysława Bomastka, który uderzył krążek tak szybko i niekonwencjonalnie, że ten wpadł między nogami Tomasza Jaworskiego do siatki. Golkiper oświęcimian nie zdążył nawet zareagować, a po akcji tylko ze wściekłością cisnął kij o lód. Chwilę później doszło do najważniejszego zagrania w meczu. Milan Furo był w sytuacji sam na sam z Jaworskim, ale nie zdołał jej wykorzystać i zmniejszyć prowadzenia Unii. W efekcie już do końca meczu gospodarze przegrywali rywalizację z defensorami z Oświęcimia, a tuż przed zakończeniem spotkania trzecią bramkę zdobył Klimin.

W niedzielę torunianie zmierzą się w Nowym Targu z Wojasem/Podhale. To jedyny zespół w tym sezonie, którego nie udało się pokonać podopiecznym Jarosława Morawieckiego. - Myślę, że w niedzielę uda nam się w końcu zwyciężyć - powiedzial Tomasz Proszkiewicz. W Toruniu dwukrotnie padł remis 4:4 i 2:2. Szczególnie w tym ostatnim pojedynku torunianie byli blisko zwycięstwa. Bramkę wyrównującą goście zdobyli na 66 sekund przed zakończeniem spotkania. W Nowym Targu zawodnicy z grodu kopernika ulegli pechowo 3:4, choć prowadzili już 2:0. Zwycięską bramkę dla Wojasa/Podhale Sebastian Biela zdobył na dwie minuty przed końcem. - Ostatnie minuty spotkań z nowotarżanami do dziś śnią mi się po nocach. Wisi nad nami chyba jakieś fatum. W niedzielę postaramy się jednak wrócić z gór bogatsi co najmniej o jeden punkt stwierdził Robert Suchomski. Torunianie do Nowego Targu mają zamiar wyjechać już w sobotę o ósmej rano. - Chcemy wypoczęci przygotować się do spotkania. Zaplanowaliśmy nawet trenenig w Sosnowcu, aby dobrze przygotować się do tego ważnego dla nas meczu - powiedział Morawiecki. Zawodnicy nocować będą w jednej z tatrzańskich miejscowości. - Po dwunastogodzinnej podróży autobusem będziemy mieli okazję wypocząć. To zwiększa nasze szanse na osiagnięcie korzystnego rezultatu - mówi Łukasz Chrzanowski.

http://miasta.gazeta.pl/torun

wstecz

Kontakt

Bannery