Treść strony marzec_2005

"Stalowy flash" - Pozostał żal i niedosyt


Toruńscy trenerzy...
... chcąc zmienić grę i zaskoczyć przeciwników przemeblowali ustawienia.
W pierwszym ataku zagrali Myszka, Rimsky i Laszkiewicz. Drugi napad to powrót do ustawienia z pierwszej części sezonu: Bomastek, Proszkiewicz i Dołęga - wówczas najskuteczniejsi strzelcy ekipy TKH. Jak wiadomo było przed spotkaniem o grze mogli zapomnieć Wawrzkiewicz, Rajnoha, Jóźwik, Piotrowski i Adam Fraszko. Powyższe absencje zmusiły trenera Morawieckiego do podjęcia roszad w poszczególnych piątkach. Podobnie jak w Krakowie TKH posiadało tylko pięciu nominalnych defensorów, szóstym, dopełniającym trzecią parę był Martin Voznik. Zespół Cracovii wyszedł na lód w tym samym zestawieniu, którym rozegrał poprzednie potyczki.
Początek spotkania w wykonaniu obu ekip spokojny, pojedyncze strzały bez problemów bronili golkiperzy. Torunianie przystąpili do spotkania w wolą walki i chęią zwycięstwa, stopniowo uzyskując przewagę. W trzeciej minucie mocno strzela obrońca Patryk Noworyta, chwile później ten sam zawodnik osłabia swój zespół siadając na ławkę kar.
Przez półtorej minuty zespół toruński nie oddaje żadnego strzału na bramkę Radziszewskiego, aż do momentu gdy Bartosz Dąbkowski mierzonym strzałem z niebieskiej linii zaskakuje bramkarza przyjezdnych. Klasyczne "sito", krążek przymyka miedzy parkanami golkipera i ląduje w siatce. Na tablicy świetlnej widnieje wynik 1:0. Krakowianie mimo utraconego gola nie rzucili się desperacko do odrabiania strat, mimo to strzały Piotra Sarnika i Karela Hornego były bliskie doprowadzenia do wyrównania.
Przez ponad 70 sekund gospodarze przeżywali ciężkie chwile na lodzie grając w podwójnym osłabieniu. Na ławce kar usiedli Sławomir Kiedewicz i  Tomasz Proszkiewicz, wówczas dobrze spisujący się w bramce Łukasz Kiedewicz przeżywał ogromne oblężenie. Gol dla przyjezdnych jednak nie padł, torunianie grając z poświęceniem przetrwali ten krytyczny moment w meczu.
Wynik pierwszej tercji nie uległ już zmianie.

Początek kolejnych...
... dwudziestu minut, zamieszanie na lodzie wykorzystuje Pavel Urban, obrońca, który zapewnił Cracovii zwycięstwo w dogrywce pierwszego spotkania i tym razem zdobywa gola. Strzał mocny, guma jakimś cudem ominęła tłum stojących przed bramką graczy i wpadła do siatki. Sędziowie szybko orzekli spalony pola bramkowego i gol nie został uznany. Ten sygnał drużyny spod Wawelu zadziałał pozytywnie na zespół toruński. Przewaga jednej bramki w takim meczu to niewiele. Zespół Morawieckiego za wszelką cenę dążył do zdobycia bramki. Najpierw Bomastek do spółki z Dołęgą i Proszkiewiczem, kombinacyjną akcją starali się zaskoczyć przeciwników. Chwile po tym, gdy na ławce kar usiadł Roman Tomas, gracze TKH dwukrotnie próbowali pokonać Radziszewskiego na zasadzie wpychania krążka do siatki z najbliższej odległości.
Nawet to nie pomogło. Nie pomogła również dwukrotna gra 5 na 3, strzały Rimskiego, Proszkiewicza i Dąbkowskiego były minimalnie niecelne albo wspaniale bronił Rafał Radziszewski. Po każdej z tych nieudanych akcji na twarzach torunian można było zaobserwować wściekłość, wolę walki i chęć zdobycia gola. Napór "Stalowych Pierników" był ogromny, przyczyna - na ławkę kar bardzo często wędrowali goście.
To co nie udawało się przez połowę tej części gry udało się w 34 minucie.
Gospodarze po raz kolejny grali z przewagą jednego gracza i tym razem udało się sforsować obronę Cracovii. Podanie z prawego skrzydła Martina Voznika wykorzystuje, będący w odległości kilku metrów od bramki Dalibor Rimsky. Strzał 34-letniego Czecha wpada do bramki tuż nad ramieniem bramkarza gości. Jest 2:0, ku uciesze publiczności zgromadzonej na Tor-Torze. Od tego momentu mecz bardzo się ożywia, powoli puszczają nerwy graczom obydwu ekip. Indywidualne rajdy zawodników Cracovii nie przynoszą powodzenia. Malinowski i Słaboń nie sa w stanie zaskoczyć Łukasza Kiedewicza. Gol dla krakowian pada dopiero na 19 sekund przed końcem 2 tercji. Wówczas na ławce kar przesiaduje Daniel Laszkiewicz. Przewaga jednego zawodnika Cracovii, dobrze ustawiony "zamek" w tercji TKH, Patryk Noworyta podaje do Oktawiusza Marcińczaka, strzał z niebieskiej linii i jest gol. Bramka kontaktowa zapowiada dalsze emocje w ostatniej odsłonie.

Można było się tego spodziewać...
... krakowianie wyczuli szansę na uzyskanie dobrego wyniku, mecz bardzo się wyrównał, początek tej części to wymiana akcja za akcje. Najpierw Robert Tyczyński, potem Oktawiusz Marcińczak próbowali zamienić wynik meczu. Później Karel Horny doskonale obsłużony przez Marcińczaka znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej, lecz szansy nie wykorzystał. Chwile po tym strata Romana Tomasa, kontra TKH ThyssenKrupp 3 na 1, doskonała szansa na zdobycie kolejnego gola, lecz egoistycznie zachowuje się Milan Furo, zamiast odgrywać do partnerów indywidualnie rozegrał tą akcję i gol nie padł. W 50 minucie oko w oko z Łukaszem Kiedewiczem staje Karel Horny, napastnik gości zdołał nawet położyć toruńskiego wychowanka na lód lecz przytomność i orientacja Łukasza nie pozwoliły na utratę gola. 51 minuta, golkiper "Stalowych Pierników" po raz drugi kapituluje w tym spotkaniu. Bardzo dobra akcja Piotra Sarnika i Pavla Urbana. Reprezentant Polski skupia na sobie uwagę dwóch obrońców odgrywa gumę do tyłu, nadjeżdzajacy Pavel Urban mocnym uderzeniem
wyrównuje wynik spotkania. "Co się odwlecze to nie uciecze" można by powiedzieć, tym razem bramka 33 - letniego obrońcy zostaje strzelona prawidłowo. Cracovia nabrała przekonania w to, że jest w stanie wygrać ten mecz. Mijają kolejne minuty, napór gości nie milknie. Łukasz Kiedewicz zmuszony do ekwilibrystycznej parady doskonale broni groźny strzał Rafała Twardego. Trener Rohacek nakazał grę wysoko postawionym pressingiem, mecz stał się dynamiczny i pełen walki. Ostatnie 5 minut przyjezdni ograniczali się do wybijania krążka. Ambitna walka torunian o zdobycie zwycięskiego gola nie powiodła się.

Tak więc dogrywka ...
... psychiczną przewagę posiadali gracze z Krakowa, już raz wygrali dogrywkę i to w Toruniu. Dodatkowe minuty zaczęły się od naporu Cracovii, Sarnik ze Słaboniem, dwukrotnie zagrozili Łukaszowi Kiedewiczowi. Mijają 3 minuty i fenomenalny rajd przez całe lodowisko wykonuje Roman Tomas, były zawodnik Neftyaniku Leninogorsk posyła krążek w długi róg toruńskiej bramki. 3:2 dla Krakowa. Koniec meczu, rywalizacji i obecnego sezonu. Euforia wśród Krakusów, smutek w szeregach Krzyżaków.
Porażka kłuje w serce, medalowe marzenia pękły, jak za mocno nadmuchany balonik.
Całosezonowy trud i wysiłek nie wystarczył na zajęcie miejsca na podium. Szkoda, czwarte miejsce, najgorsze dla sportowców przypadło właśnie "Stalowym Piernikom". Przed sezonem nieśmiało mówiliśmy o medalach, miała być pierwsza czwórka i jest, z tego się cieszmy. Toruński hokej znowu liczy się w Polsce. Wiadomo, mogło być lepiej, ambicje i apetyt były większe. Trudno, taka lokata to też niezłe osiągnięcie.
Należy pogratulować drużynie przeciwnej zdobycia brązowego medalu, w tej rywalizacji byli drużyną lepszą, w tej części sezonu osiągnęli lepszą formę  i to było widać na lodzie.
Na szersze podsumowanie sezonu w wykonaniu podopiecznych Jarosława Morawieckiego przyjdzie jeszcze czas.
Z tego miejsca redakcja internetowej strony klubu TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń pragnie podziękować zawodnikom, trenerom, działaczom za stworzenie wspaniałych widowisk sportowych oraz rzeszy kibiców, którzy dopingowali i motywowali zespół do osiągnięcia tak dobrych wyników.

Zapraszamy do dyskusji na FORUM.

  • autor: Dariusz Łopatka

wstecz

Kontakt

Bannery