Treść strony marzec_2005

Podsumowanie sezonu....

Sezon 2004/05 już za nami, toruński zespół zajął czwarte miejsce w rozgrywkach PLH, powstaje pytanie świętować? czy też płakać nad dotkliwą porażką z Cracovią?

Zacznijmy od początku....

„Sezon Ogórkowy”, czyli typowe wyczekiwanie na mecze hokejowe, charakteryzujące się śledzeniem ruchu transferowego na „rynku hokeistów”. Toruńscy Kibice mieli powody do rozbudzonego apetytu, w końcu klub zyskał tytularnego sponsora, firmę ThyssenKrupp Energostal, dzięki czemu w szeregach „Krzyżaków” pojawiło się aż 9 nowych zawodników, w tym reprezentanci Polski: Martin Voznik, Łukasz Sokół, Daniel Laszkiewicz oraz Tomasz Wawrzkiewicz!!! Skład na papierze wyglądał imponująco, nadszedł więc czas na „wcielenie papieru w życie”....

Innymi słowy hokeiści wyjechali na lód ...

Zaczęło się od wygranych sparingów z KTH Krynica, następnie dwa remisy z aspirującym do tytułu mistrzowskiego GKSem Tychy, a na koniec uczestnictwo w mocno-obsadzonym turnieju w Grodnie. Czas mijał, zawodnicy wylewali siódme poty na treningach, a Jarosław Morawiecki ustalał taktykę gry, aż w końcu.....nadszedł wrzesień. „Nareszcie” – to słowo najczęściej było wypowiadane przez „miłośników kauczukowego krążka”. Inauguracja sezonu 2004/05 przypadała 10 września, toruński zespół „bój o awans do Play-Offów” rozpoczął meczem z GKSem w Tychach. Jak się okazało „Krzyżacy” nie sprostali drużynie prowadzonej przez Matczaka, przegrywając 4:0. Na szczęście później było już znacznie lepiej, wygrana ze Stoczniowcem 6:3 i ostatecznie po pierwszej rundzie „Pierniki” zajmowały piąte miejsce w tabeli. II runda zaczęła się fantastycznie, zwycięstwo z GKSem Tychy w dość okazałym stosunku 5:1 musi cieszyć, jednak nie był to koniec dobrych nowin. Proszkiewiczowi i spółce nareszcie udało się wygrać z Unią Oświęcim, a wśród toruńskich Kibiców zapanowała niesamowita euforia, w końcu pokonaliśmy obrońcę tytułu mistrzowskiego.
Po meczu trener Sidorenko przyznał:

Podobała mi się dzisiaj bardzo drużyna toruńska, przewyższali nas przede wszystkim wolą walki, my chcieliśmy wygrać dzisiejsze spotkanie umiejętnościami, niestety dzisiaj one nie wystarczyły na zespół TKH. Gospodarze narzucili swój styl gry, nie mogliśmy sobie z tym poradzić, zagraliśmy słaby mecz w obronie. W I tercji znowu mieliśmy dużo kar, nie pozwalało nam to na złapanie właściwego rytmu gry. Toruń zagrał dzisiaj bardzo dobry mecz, macie dobry zespół, który uważam obok Unii za najsilniejszy kadrowo w Polsce, ta drużyna powinna wywalczyć awans do I czwórki”

Podczas III i IV Rundy, toruński zespół miewał zarówno wzloty (wygrana z GKSem Tychy 6:2) jak i upadki (przegrana ze Stoczniowcem w fatalnym stylu 0:4). Niestety nie udało się awansować do finału PP (przegrana w półfinale z Unią Oświęcim 2:1). Następnie PZHL ogłosił skrócenie rundy zasadniczej, co oznaczało zmniejszenie priorytetu tzw. „pierwszej czwórki”. Zespołu nie musiały już walczyć o wejście do Play-Offów.

Aż w końcu nadeszła V Runda.....

„Nie pokonani, w tej rundzie nie pokonani” – ten okrzyk towarzyszył toruńskim Kibicom przez całą piątą rundę. Jedynie Unii Oświęcim udało się uszczknąć punkcik „Stalowym Piernikom” (zespoły zremisowały w Oświęcimiu 1:1). Trzeba jednak podkreślić, iż „Krzyżacy” prowadzili przez całe spotkanie tracąc bramkę dopiero w końcówce. V Runda rozbudziła ogromny apetyt wśród toruńskich Kibiców, jednocześnie wskrzeszając nadzieję na medal. Część zasadniczą rozgrywek PLH toruński klub zakończył na 3 miejscu, tracąc zaledwie punkt do zajmującego 2 miejsce GKSu Tychy.

No i zaczęło się.....

Play-Offy powinny być kwintesencją sezonu, swoistym wynagrodzeniem za trud włożony w cały sezon, niestety w przypadku TKH ThyssenKrupp Energostal, owe wynagrodzenie nie było do końca możliwe. Dlaczego? Wpływ na takie, a nie inne zakończenie sezonu miało kilka czynników, zaczynając od kontuzji (Tomasz Wawrzkiewicz, Tomasz Jóźwik, Pavel Rajnoha i pod koniec Karol Piotrowski) a kończąc na grypie(epidemia grypy w niemal całym zespole). W prawdzie zaczęło się całkiem ciekawie, wygrana ze Stoczniowcem w ćwierćfinale 3:1, później porażka, po niezwykle zaciętej walce w półfinale 1:3 z GKSem Tychy, jednak końcówka pozostawia wiele do życzenia. Mecze o brązowy medal zakończyły się nadspodziewanie szybko, Cracovia Kraków bez problemów pokonała „Krzyżaków” 3:0 i czar prysł. Przysłowiowe „pudło” nie zostało osiągnięte, jednak nie należy rozpatrywać tego miejsca w kategoriach porażki, w końcu po wejściu do ekstraklasy „Stalowe Pierniki” jeszcze nie były tak wysoko. Powstaje natomiast pytanie czy nie można było „wskoczyć” na podium? w końcu Cracovia była w zasięgu TKH...ale na to pytanie każdy musi sobie sam odpowiedzieć.....

  • autor: V@LDI

wstecz

Kontakt

Bannery