Treść strony SEZON 2006/ 2007


To hokej czy szachy?

Kończy się runda zasadnicza, a tym samym zaczynają się hokejowe
podchody. Najlepsze drużyny - wcześniej niemal niepokonane - teraz
przegrywają seryjnie nawet na własnym lodowisku. Zawodnicy się bronią:
- trzeba być niespełna rozumu, żeby twierdzić, że przegrywamy umyślnie.




Idealnym przykładem jest Cracovia dowodzona przez
Rudolfa Rohaczka. Mistrz Polski od 17 listopada do początku stycznia na
11 ligowych pojedynków, aż dziesięć rozstrzygnął na swoją korzyść i
dogonił liderujących od początku sezonu w PLH GKS Tychy. Od 7 stycznia
krakowianie zagrali pięć ligowych spotkań, z których aż cztery
przegrali. W tym m.in. u siebie z Zagłębiem Sosnowiec i w Toruniu,
gdzie wcześniej dwukrotnie ograli gospodarzy. Równie zadziwiające są
ostatnie wyniki tyskich hokeistów, którzy przegrli cztery ostatnie
mecze.

Trenerzy kolejne porażki tłumaczą przemęczeniem
zawodników, małą zadyszką na koniec rundy zasadniczej, ale czasami
wręcz dmuchają na zimne pozostawiając w domu najlepszych zawodników. W
tej sytuacji wyjaśnienie jest gotowe: gwiazdy odpoczywały przed
najważniejszą fazą rozgrywek, a ich zmiennicy po prostu się nie
popisali.

A o co tak naprawdę chodzi? Oczywiście o jak
najkorzystniejsze rozstawienie zespołów przed play off. Tam będzie
rywalizować osiem najlepszych drużyn (sześć z górnej grupy i dwie
czołowe z dolnej) systemem 1-8, 2-7 itd.

Drugi trener TKH
Stanisław Byrski nie ma wątpliwości. - To niewiele ma wspólnego ze
sportem, a na pewno już psuje wizerunek dyscypliny. Zresztą ja już
dawno mówiłem, że przy takim systemie rozgrywek właśnie w takich
okolicznościach będzie się kończyć runda zasadnicza. Najlepszym
zespołom nie chodzi o zwycięstwa, ale o wybranie sobie przeciwnika,
który najbardziej odpowiada ich stylowi gry - mówi szkoleniowiec.

Można
spekulować, że liderujące od wielu tygodni GKS Tychy i Cracovia chcą
trafić na jak najłatwiejszych rywali w pierwszej i drugiej rundzie.
Zapewne oba kluby nie chciałyby trafić na nieobliczalną Unię Oświęcim,
która do play off przystąpi z 7. miejsca. Z drugiej strony może lepiej
zmierzyć się z oświęcimianami, a potem mieć łatwiejszego rywala w
półfinale? Problem w tym, że w tej sytuacji wszelkie kalkulacje są już
bardzo karkołomne. Przede wszystkim dlatego, że nie wiadomo kto
ostatecznie zakończy rundę zasadniczą na trzecim miejscu. Stoczniowca i
Podhale dzieli jedynie punkt i prawdopodobnie o wszystkich zadecyduje
mecz między zainteresowanymi drużynami w najbliższy piątek w Nowym
targu. W tym wypadku możemy być chyba spokojni o sportową walkę: obie
drużyny w pierwszej rundzie na pewno chciałyby wpaść (niestety) na TKH.


Jakie znaczenie te hokejowe podchody mają dla TKH ThyssenKrupp
Energostal? W praktyce mogą okazać się kluczowe. Niestety po serii
słabszych występów torunianie stracili niemal już wszystkie szanse na
jakikolwiek awans w ligowej tabeli i w tej chwili mogą występować
jedynie w roli obserwatora wydarzeń. Jako najprawdopodobniej szósty
zespół w końcowej tabeli zagrają w pierwszej rundzie play off z
trzecim.

Sztab trenerski i zdecydowana większość zawodników
chciałaby trafić na Stoczniowca. I to mimo faktu, że w ostatnim meczu w
Gdańsku TKH stracił aż dziesięć bramek. - Ten mecz był rozgrywany w
naszym wyjątkowo słabszym okresie. Po rundzie zasadniczej będzie
jeszcze czas, żeby popracować na odbudową formy, a mimo wszystko z
wszystkich potencjalnych rywali właśnie Stoczniowiec najbardziej nam
pasuje. Choć słyszałem już takie głosy w klubie, że lepiej byłoby grać
z Podhalem - przyznaje Byrski.

Joachim Przybył (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery