Treść strony luty_2006

Stać nas było na zdobycie medalu

Rozmowa z JAROSŁAWEM MORAWIECKIM, trenerem hokeistów TKH ThyssenKrupp Energostalu Toruń.

Jak podsumuje Pan zasadniczą część sezonu ligowego? Co można powiedzieć o tych spotkaniach z trenerskiego punktu widzenia?

 Można powiedzieć, że dwie pierwsze rundy sezonu zasadniczego zadecydowały o tym, że nie awansowaliśmy do czwórki. Można mówić też, że zremisowany mecz z Podhalem zaważył, jednak ja twierdzę, iż to początek sezonu miał największe znaczenie. Podobnie jak w zeszłym roku, tak i teraz mieliśmy słabszy start. Myślę, że jest to spowodowane tym, że wychodzimy na lód za późno - od 1 sierpnia. Drużyny z czołówki przygotowują się już dwa tygodnie wcześniej. Fizycznie przygotowanie było na dobrym poziomie, brakowało „ogrania” lodowego. Widać to było po pierwszych meczach, w których nie udawało nam się zdobywać bramek. Dalsza cześć sezonu była lepsza. Po punktacji było widać, że drużyna doszła do dobrej formy. Nie przegrywaliśmy ostatnich spotkań i z tego należy się cieszyć.

Drużyny z czuba tabeli przygotowują dwa szczyty formy w sezonie. Pierwszy na początek rozgrywek, drugi na play off. Czy wprowadzenie takiego przygotowania jest możliwe w Toruniu?

Jest to możliwe. Jak już wspomniałem, te drużyny mają tę przewagę, że wychodzą na lód dużo wcześniej. Podobnie było z zespołem z Gdańska. Również miał dobry początek, później zabrakło mu sił. Przy tym systemie rozgrywek musimy wcześniej wychodzić na lód. W sytuacji, gdy do play off wchodzą cztery najlepsze zespoły, punkty należy zdobywać w całym sezonie.

Gdyby w rozgrywkach występowało - powiedzmy - 10 drużyn i pierwszych osiem awansowało do play off, byłoby najlepszym rozwiązaniem?

Coś trzeba zmienić. Ten rok pokazał, że w lidze jest pięć drużyn wyrównanych, a ponadto Stoczniowiec też „urywał” punkty liderom. Widać, że nie ma dużej różnicy między tymi ekipami, wyniki były zbliżone. Rozgraniczanie na lepsze cztery lepsze zespoły i gorsze cztery, jest szkodą dla drużyn.

Jak ocenia Pan zespoły pierwszej czwórki? Czego należy się spodziewać po zbliżających się półfinałach?

Na pewno ciekawie ułożyły się pary półfinałowe. Wydaje się, że stuprocentowym faworytem są krakowianie, chociaż ostatnio nie grają najlepiej. Każda z drużyn uwierzyła, że może z nimi wygrać. Myślę, że w finale spotkają się zespoły Krakowa i Tychów, a Wojas Podhale powinien zdobyć brązowy medal.

W ostatecznym rozrachunku toruńskiej drużynie zabrakło dwóch punktów do podopiecznych Lubomira Rohacika. Czego można było oczekiwać po zespole TKH w obecnym sezonie?

Zdecydowanie stać nas na piątą lokatę. Co więcej, pokazaliśmy w końcówce sezonu, że gdyby nie zabrakło nam tych dwóch punktów, to kto wie, czy byśmy nie zdobyli medalu. No, ale trudno. Stało się tak, jak się stało, trzeba walczyć o piąte miejsce. Wiadomo, że drużynę ciężko zmobilizować do walki. Ale postaramy się, żeby zawodnicy nie podeszli zbyt luźno do następnych spotkań. Nie dopuszczam do siebie myśli, że przegramy z KH Sanok.

Jak twierdzą zawodnicy, morale w zespole zostało odbudowane. Czy forma z końcówki sezonu zostanie podtrzymana?

Robimy wszystko, żeby zawodnicy byli fizycznie przygotowani do tych meczów. Jeżeli będzie zaangażowanie ze strony hokeistów, to z formą nie powinno być źle. Po tym, jak nie awansowaliśmy, koncentracja na treningu nie jest zbyt wielka. Dlatego na przykład na zajęciach rozegraliśmy wewnętrzne mecze.

  • autor: Dariusz Łopatka (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery