Treść strony SEZON 2005/ 2006

Trener TKH/TK/Energostal zastanawia się nad sensem swojej pracy w Toruniu

Trener TKH/TK/Energostal Jarosław Morawiecki rozważa rezygnację z prowadzenia zespołu. - Czasami zastanawiam się, czy jestem jeszcze w stanie coś z nich wykrzesać - mówi o toruńskich hokeistach.

Losy Morawieckiego mają rozstrzygnąć się dzisiejszego wieczora - wtedy zakończy się ligowy pojedynek TKH/TK/Energostal w Sanoku. W niedzielę torunianie w fatalnym stylu zremisowali w Gdańsku - w połowie meczu prowadzili już 3:0, aby ostatecznie pozwolić rywalom na podział punktów. Spotkanie zakończyło się wynikiem 5:5. Spotkanie z ekipą z Sanoka, która nie wygrała jeszcze żadnego ligowego spotkania ma duże znaczenie. Zwycięstwo pozwoli torunianiom na awans na czwarte miejsce w ligowej tabeli i wyprzedzenie w tabeli ligowej Wojasa/Podhale Nowy Targ.


Filip Łazowy: W ostatnich tygodniach dyspozycja TKH/TK/Energostal jest lepsza czy gorsza w porównaniu z przeszłością?

Jarosław Morawiecki: Na pewno jest lepiej. Ale prowadząc 3:0 w Gdańsku nie możemy pozwolać sobie na utratę zwycięstwa. Sztuką było pozwolić rywalowi na odrobienie strat. Tych punktów może w końcowym rozrachunku zabraknąć i obyśmy tego nie odczuli. Ale nie ukrywam, że jest lepiej niż choćby dwa tygodnie temu.

Ale choć drużyna zdobywa już więcej bramek, to z drugiej strony znacznie więcej ich traci.

- Niestety, to smutna prawda. Wszystko wynika z braku konsekwencji. Atakujemy, a później nie nadążamy z powrotem do obrony. Tomek Wawrzkiewicz (na zdjęciu) nie broni tak dobrze jak w ubiegłym sezonie. Ale nie można od niego tego wymagać. Kontuzje jakich wcześniej doznał odbiły się na jego psychice. Popełnił kilka błędów przy straconych bramkach, choć obrońcy wcale mu nie pomagają. To wszystko składa się na nasz główny problem: tracimy ostatnio sporo goli.

Co ma pan zamiar zrobić, aby było ich mniej?

- Podstawą jest konsekwencja w realizowaniu założeń taktycznych. To jest najważniejsze. Często tracimy krążek w środkowej części lodowiska, a rywale to wykorzystują. Nie ukrywajmy: niektórzy zawodnicy za bardzo chcą zdobyć gola i zapominają o tym, żeby bronić dostępu do własnej bramki.

Zarząd postawił panu ultimatum?

- Były pewne rozmowy.

Według nieoficjalnych informacji miał pan zostać zwolniony w przypadku braku zwycięstw w meczach z Wojasem/Podhale, Stoczniowcem oraz KH Sanok.

- Potwierdzam, że odbyły się rozmowy. Ale nie było aż takich wymagań dotyczących wyników. Miejsce, które zajmujemy aktualnie w tabeli (piąta pozycja - przyp. red.), nas nie satysfakcjonuje. Oczekiwania są w tej kwestii znacznie większe. Zresztą ja sam się zastanawiam nad dalszym prowadzeniem drużyny.

Czuje się pan wypalony?

- Nie w tym jest problem. Czasami zastanawiam się, czy jestem w stanie wykrzesać coś więcej z moich podopiecznych. Jeśli zespół ma dłuższe kłopoty, zmiany są konieczne. Pomyślę o tym po spotkaniu z KH Sanok. Od wyniku będzie zależała moja decyzja.

źródło: Filip Łazowy - 25-10-2005 - Gazeta Wyborcza

wstecz

Kontakt

Bannery