Treść strony wrzesień_2006

Wreszcie dobry mecz TKH

Po czterech meczach bez zwycięstwa, opuszczony przez obcokrajowców zespół TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń podejmował Podhale Nowy Targ, jednego z faworytów ekstraklasy. I po najlepszym meczu w sezonie wygrał 2:0.

TKH - Podhale 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)

Bramki: Dołęga (47., 60. z karnego)
TKH: Wawrzkiewicz - Sokół, Kłys, Proszkiewicz, A. Fraszko, Dołęga - R. Fraszko, Dąbkowski, Bomastek, Chrzanowski, Milan - Koseda, Piotrowski, Furo, Dzięgiel, Marmurowicz - Korczak, Radwański, Suchomski

Jeszcze przed meczem okazało się, że TKH zagra w osłabionym składzie. Po kiepskich występach zarząd postanowił rozwiązać kontrakty z Jewgenijem Chromowem i Aleksiejem Syczewem. Walizki spakował także trzeci Rosjanin - Jewgenij Bucharan. On akurat grał dobrze, ale postanowił solidaryzować się z rodakami.

Torunianie od początku grali dobrze. Dwie pierwsze tercje nie przyniosły bramek, ale TKH stwarzał sobie wiele dogodnych sytuacji. Goście początkowo nie pozostawali dłużni, ale w drugiej tercji przewaga gospodarzy była już wyraźna.

Tomasz Proszkiewicz nie wykorzystał sytuacji sam na sam, na bramkę Podhala strzelili także Jarosław Kłys i Łukasz Chrzanowski. - Strata trójki graczy rosyjskich najwyraźniej podziałała mobilizująco na nasz zespół. Zresztą nie mieliśmy wyjścia, w tym meczu musieliśmy zdobyć komplet punktów - powiedział drugi trener TKH, Stanisław Byrski.

W 47. minucie wreszcie się udało. Lewym skrzydłem przedarł się Proszkiewicz, zagrał przed bramkę, gdzie czekał już Jarosław Dołęga. W ogromnym zamieszaniu pierwszy strzał jeszcze bramkarz gości obronił, przy drugim był już bezradny. - Od pierwszej minuty graliśmy bardzo konsekwentnie i czekaliśmy na swoją okazję. Kilka razy się nie udało, ale wreszcie gol musiał paść - mówił Dołęga.

Po stracie bramki Podhale ruszyło do szturmu i wtedy mecz zamienił się w popis Tomasza Wawrzkiewicza. Bramkarz TKH bronił jak natchniony, goście strzelali z dystansu, z odległości metra, a on wszystkie krążki odbijał lub łapał.

Najgorsze było jednak jeszcze przed torunianami. W 57. minucie na ławkę kar powędrował Karol Piotrowski (za wystrzelenie krążka w trybuny) i nasz zespół musiał bronić się w osłabieniu. Znowu cudów dokonywał Wawrzkiewicz i udało się przetrwać nawałnicę.

W ostatniej minucie sam na sam z bramkarzem Podhala wyszedł Przemysław Bomastek i został sfaulowany. Sędzia nie miał wątpliwości: rzut karny. Do krążka podjechał Dołęga i po raz drugi pokonał Dawida Lemanowicza. - Nie było karnego, to napastnik mnie uderzył w twarz - przekonywał bramkarz Podhala.

Trudno było opisać radość po meczu toruńskich hokeistów. Dzięki temu zwycięstwu TKH wciąż liczy się w walce o czołową szóstkę, która zostanie wyłoniona już po dwóch rundach.

Pozostałe wyniki 7. kolejki: Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy 1:3 (0:1, 0:1, 1:1), Stoczniowiec Energa Gdańsk - Cracovia Comarch 3:3 po dogrywce (1:1, 1:2, 1:0, 0:0), Unia Oświęcim - MUKS Naprzód Janów 4:2 (1:0, 3:1, 0:1), KTH Krynica - KH Sanok 3:0 (1:0, 2:0, 0:0).

1. Tychy          7   19   38-14   
2. Stoczniowiec   7   11   30-17   
3. Podhale        7   11   27-21   
4. TKH            7   10   20-18   
5. Cracovia       7   10   27-27   
6. Krynica        7   10   17-23   
7. Unia           7    9   25-22   
8. Zagłębie       7    9   20-25   
9. Naprzód        7    9   20-30  
10. Sanok          7    3   13-40

(Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery