Treść strony październik_2006

„Wywalczyli” awans?

Zespół TKH ThyssenKrupp Energostal zakwalifikował się do tzw. „pierwszej szóstki”, niestety styl awansu, mówiąc delikatnie pozostawia wiele do życzenia…

Z aspiracji o medal pozostała obawa o awans do „6-tki”…

Podopieczni Miroslava Doleżalika rewelacyjnie rozpoczęli sezon wygrywając na Tor-Torze z Zagłębiem, a następnie zwyciężając na gdańskiej „Olivi” z tamtejszym Stoczniowcem. Niestety później pojawiła się „huśtawka formy” i przewidzenie wyniku kolejnych spotkań „Stalowych Pierników”, szczególnie na wyjazdach graniczyło z cudem. Z czasem sytuacja stała się na tyle trudna, że zaczęto obawiać się o awans do „pierwszej szóstki”! W zasadzie, gdyby ktoś przed sezonem powiedział osobie z Torunia, że TKH ThyssenKrupp Energostal będzie miał problemy z zakwalifikowaniem się do „silniejszej grupy”, zostałby uznany za niespełna rozumu! Niestety rzeczywistość sprowadziła całe toruńskie środowisko na ziemię. Okazało się, że w pierwszym etapie rozgrywek rundy zasadniczej sukcesy toruńskich hokeistów można policzyć na palcach jednej ręki. Z kolei zawodów było znacznie więcej, wystarczy wspomnieć porażkę w Sanoku, Janowie czy też stratę punktów na Tor-Torze z Unią Oświęcim oraz KTH Krynica. Ponadto klęska w Nowym Targu oraz w Katowicach podczas meczu z Carcovią również chluby nie przyniosła.

Cóż za ironia…

Sytuacja w zespole TKH ThyssenKrupp Energostal jest dość specyficzna i zaskakująca. Otóż  przed sezonem szeregi „Stalowych Pierników” zostały wzmocnione przez jednych z najlepszych napastników z klubu KH Sanok. Pomimo tego faktu, toruńscy hokeiści zdołali przegrać właśnie z Sanokiem i na dodatek dwójka napastników pozyskanych z KH zapisała się w tym meczu zaledwie jedną asystą! Kolejną ciekawostką jest fakt, iż w zespole toruńskim występuje obecnie czterech reprezentacyjnych obrońców (Kłys, Koseda, Dąbkowski, Sokół) oraz jeden z najlepszych bramkarzy w PLH, Tomasz Wawrzkiewicz i pomimo tego podopieczni Miroslava Doleżalika stracili w sumie 57! bramek, co daje szóstą pozycję w lidze! Powstaje więc pytanie, co się stało ze „stalową obroną” z poprzedniego sezonu? Defensywa została wzmocniona, a wynik jest dokładnie o 8 bramek gorszy w porównaniu do poprzedniego sezonu! Wyjaśnieniem tego zjawiska może być fakt zmiany trenera. Jarosław Morawiecki stawiał bardziej na defensywę i kontratak, natomiast obecny szkoleniowiec Miroslaw Doleżalik, wprowadził nieco bardziej „otwarty styl gry”. Spójrzmy więc na liczbę strzelonych bramek, a jest ich 55. Oznacza to szóstą pozycję w lidze na równi z zespołem Akuna Naprzód Janów i co gorsza bramek straconych jest więcej, niż tych strzelonych. Porównując jednak do poprzedniego sezonu, bilans nie wypada tak źle, rok temu po 18 spotkaniach na koncie „Stalowych Pierników” były zaledwie 44 bramki. Inną sprawą jest ilość punktów zdobytych na wyjeździe przez „Stalowe Pierniki”, uzbierało się ich zaledwie 5, na 27 możliwych!!! W poprzednim sezonie bilansów również nie był okazały, ale 10 punktów to dwukrotnie lepszy rezultat. Zastanawiają również dwa ostatnie mecze TKH ThyssenKrupp Energostal. Awans do „pierwszej szóstki” nie może stanowić wytłumaczenia do straty punktów w spotkaniach z Unią Oświęcim czy Naprzodem Janów. W końcu punkty nie zerują się, lecz liczą się w drugim etapie rozgrywek! Powstaje więc pytanie, Czy zespół, który nie potrafi wygrać z zespołami teoretycznie słabszymi poradzi sobie z drużynami z „pierwszej szóstki”?

Podsumowując zespół TKH ThyssenKrupp Energostal miał walczyć o medale, a póki co ledwie awansował do „pierwszej szóstki” i jeżeli nic w stylu gry się nie zmieni, to … medal przejdzie do sfery marzeń.

Grają dla kibiców ?!?

Kibice z ekonomicznego punktu widzenia, są głównym sponsorem danego klubu, więc dbanie o nich jest zarówno w interesie klubu jak i samych zawodników. Z kolei, jeżeli weźmiemy pod uwagę sferę mentalną, to kibic powinien być dla swojego zespołu „swoistym motorem napędowym”. Doping oraz emocje powstałe na meczach, teoretycznie powinny wpływać na ambicję i zaangażowanie się danego zawodnika w poszczególne spotkanie. Niestety to tylko teoria, o czym świadczy zachowanie toruńskich hokeistów po meczu w Janowie. Jako, że „Stalowe Pierniki” mają fatalny bilans spotkań wyjazdowych i jak sami zauważają, wynika to z tego, że w spotkaniach wyjazdowych nie ma toruńskich kibiców, więc najwierniejsi sympatycy TKH postanowili wybrać się na ostatni mecz pierwszego etapu rundy zasadniczej do Janowa. Pomimo nienajlepszej gry i słabego wyniku, kibice dopingowali swój zespół ze wszystkich sił. Niestety w zamian otrzymali podziękowania jedynie od garstki zawodników, reszta „zjechała” do szatni ze zwieszoną głową. Ocenę całej sytuacji pozostawiam każdemu z osobna, w końcu uzyskany wynik daleki był od oczekiwań i możliwe, że część zawodników najzwyczajniej w świecie wstydziła się wyniku. Nie zmienia to jednak faktu, że przejechanie 700 km zasługiwało na „jakąś” reakcję zawodników….

  • autor: Valdi

wstecz

Kontakt

Bannery