Treść strony grudzień_2006

Myślimy już o pucharze

Rozmowa z Przemysławem Bomastkiem Napastnikiem TKH ThyssenKrupp Energostal

- Przed minionym weekendem byliście już bardzo blisko trzeciego miejsca w tabeli. Po porażkach z Podhalem i Cracovią ta perspektywa niestety się ponownie oddaliła.

- Żal zwłaszcza meczu w Nowym Targu. Nie układają nam się wyjazdy w tym sezonie, a tym razem naprawdę byliśmy blisko. Pojedynek był bardzo wyrównany i zabrakło nam trochę szczęścia. W dodatku mieliśmy bardzo trudną drogę powrotną, w Toruniu wylądowaliśmy w sobotę rano, o treningu nie było już mowy. W niedzielę z kolei były problemy z lodem, rozjazd był wcześnie rano. Zwłaszcza dla kolegów z Bydgoszczy, którzy musieli wstawać o szóstej. Widać było potem w trakcie meczu z Cracovią, że jesteśmy jacyś ospali i powolni. Nie udał nam się ten weekend. Na szczęście inne wyniki okazały się szczęśliwe dla nas i czołówka nam tak bardzo nie uciekła.

- Co roku macie zespół, z którym nie układa wam się rywalizacja. W poprzednich sezonach były to Stoczniowiec i GKS Tychy, tym razem nie idzie wam z Cracovią.

- Cracovia jest poukładanym zespołem pod względem taktycznym. Pokazała już to w pierwszym meczu w Toruniu wygranym po dogrywce. W niedzielę było to widać już bardzo wyraźnie, momentami byliśmy bezradni na lodzie.

- W tym sezonie borykacie się z serią problemów. Najpierw były kontuzje, teraz zawirowania w zarządzie. To ma wpływ na postawę zespołu?

- Nie wydaje mi się. Kontuzje przydarzają się niemal zawsze, trzeba być na nie przygotowanym. Był faktycznie szczególnie trudny okres, gdy brakowało nam obrońców, ale teraz doszło dwóch obcokrajowców i jest znacznie lepiej. Vercik i Ambruz potwierdzają swoją przydatność na lodzie. Nie tylko potrafią strzelać bramki, podawać, ale także przetrzymają krążek w trudnym okresie. Nie jest łatwo trafić dobrych obcokrajowców, ale uważam, że to były udane transfery. Przydałby się może jeszcze jeden dobry zawodnik. Jeśli chodzi o działaczy, to staram się nie zajmować tymi sprawami. Nie chcę oceniać czy decyzja o dymisji prezesa Radio była słuszna czy nie. Nie interesuje mnie to.

- Ale zapewne interesują cię przelewy na konto, a z tymi podobno nie jest najlepiej w tym roku?

- Generalnie nie mam co narzekać. Są pewne poślizgi, ale to krótkie opóźnienia.

- W pierwszej części sezonu byłeś jednym z najskuteczniejszych napastników TKH, ale potem forma gdzieś zniknęła. Trener Byrski mówił, że za bardzo chciałeś wykonać "kołyskę" dla dziecka i stąd grałeś zbyt nerwowo.

- Faktycznie w pierwszych meczach byłem bardzo skuteczny. I rację ma trener, że później denerwowałem się zbliżającymi się narodzinami dziecka. Teraz już wszystko jest w porządku i mogę spokojnie skupić się na grze. Zresztą nie liczę sobie strzelonych goli, ważniejsze, żeby zespół jak najczęściej wygrywał.

- W ten weekend trzeba odrobić straty. Zagracie z Zagłębiem Sosnowiec i GKS Tychy.

- Marząc o wysokim miejscu nie możemy już sobie pozwolić na straty punktów przed własną publicznością. Dlatego z Zagłębiem trzeba wygrać koniecznie. Na pewno trudniej będzie w Tychach. Z drugiej strony blisko byliśmy już w Nowym targu, więc może tym razem zagramy wreszcie skuteczniej. Uważam, że stać nas na dwa zwycięstwa.

- Niedługo minie rocznica zdobycia Pucharu Polski. Tym razem finał odbędzie się w Toruniu, warto byłoby chyba obronić trofeum?

- Powoli już myślimy o finale. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze łatwiej zdobywa się trofeum niż później je broni. Dojdzie jeszcze presja własnej publiczności, a w Toruniu kibice są bardzo wybredni i dają odczuć jak im się gra nie podoba. Mimo wszystko bardzo chciałbym zdobyć puchar po raz drugi. Myślę, że tym razem satysfakcja byłaby jeszcze większa niż rok temu.

Joachim Przybył (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery