Treść strony SEZON 2007/ 2008
Jeden gwizdek podciął im skrzydła
Wicemistrz Polski mógł wczoraj zostać pokonany. Na
przeszkodzie stanęła jednak zła decyzja sędziego głównego - twierdzą
zgodnie zawodnicy i sztab szkoleniowy toruńskiego klubu.
Toruńska
publiczność niemiło przyjęła byłego gracza TKH - Tomasza Proszkiewicza
(z lewej). Napastnik rodem z Bydgoszczy zdobył jedną z bramek
Fot.
Jacek Smarz
Pierwszy szkoleniowiec torunian - Marian Pysz -
zastosował ten sam manewr taktyczny, który wykorzystał we
wcześniejszych spotkaniach z Podhalem Nowy Targ. Jako pierwszą formację
na lód posyłał tę najmłodszą, z Jackiem Dzięgielem na środku ataku.
Młodzież miała grać na tzw. „zero” w obronie, czyli po prostu nie
tracić bramek.
Tymczasem najlepsze piątki tyszan, już w pierwszej tercji
zaprezentowały swojej umiejętności. Najpierw Adrian Parzyszek mocnym
strzałem, ponad rakiem interweniującego Michała Plaskiewicza, umieścił
krążek w siatce (wówczas jego drużyna grała w osłabieniu), a później to
samo uczynił Piotr Sarnik. Druga bramka „wisiała w powietrzu”, ponieważ
jego formacja przed dłuższy czas utrzymywała „gumę” w tercji
gospodarzy.
W drugiej odsłonie zawodnicy tyskiego GKS-u nadal skutecznie
rozbijali ataki gospodarzy, lecz torunianom udało się zdobyć bramkę
kontaktową. Przemysław Bomastek wykorzystał fakt, że na lodzie, tuż
przed tyską bramką leżał Michał Kotlorz, nabijając krążek o jego ciało.
W odpowiedzi Michała Plaskiewicza pokonał były zawodnik TKH Tomasz
Proszkiewicz i podopieczni Wojciecha Matczaka nadal prowadzili różnicą
dwóch goli.
W trzeciej tercji torunianie dwukrotnie mieli szansę gry w podwójnej
przewadze przez ponad minutę. Pierwszą z nich wykorzystali już po
dwudziestu sekundach. Zoltan Kubat strzałem z okolic niebieskiej linii
zaskoczył zasłoniętego bramkarza gości.
Niespełna
dziesięć minut przed końcem kibice cieszyli się z remisu... lecz tylko
przez chwilę. Krążek co prawda wpadł do bramki Przemysława Witka, lecz
sędzia trafienia nie uznał, dopatrując się przewinienia jednego z
torunian.
- To jest jakaś kpina. Taka sytuacja może zdarzyć się tylko w
polskiej lidze - denerwował się Rudolf Vercik, który w tej sytuacji
posłał krążek do siatki rywali. - Nie wiem, dlaczego sędzia główny
nawet nie obejrzał nagrania wideo z tej sytuacji. Gol został zdobyty
prawidłowo.
- Ta sytuacja podcięła nam skrzydła - skomentował dalsze poczynania swoich zawodników Marian Pysz.
Siedem minut przed zakończeniem spotkania, strzałem przy prawym słupku, wynik ustalił Robin Bacul.
Wynik
TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń - GKS Tychy 2:4 (0:2, 1:1, 1:1).
- 0:1 A. Parzyszek - S. Gonera (7.11, w osłabieniu), 0:2 P.
Sarnik - G. Piekarski, T. Proszkiewicz (16.16), 1:2 P. Bomastek - R.
Fraszko (26.52), 1:3 T. Proszkiewicz - T. Jakes (30.36, w przewadze),
2:3 Z. Kubat - R. Vercik (43.41, w podwójnej przew.), 2:4 R. Bacul - A.
Parzyszek (52.58). - TKH: Plaskiewicz (do 58.58); Koseda -
Semeniuk, Dąbkowski - Buril (2), Kubat - Fraszko; Paw. Dalke - Dzięgiel
- Marmurowicz, Jastrzębski (2) - Chrzanowski - Kuchnicki, Bomastek -
Mravec - Wieczorek, Koszarek - Hurtaj - Vercik (2) oraz Zubek. Kary: 6
min. - GKS: Witek; Gonera - Gwiżdż (2), Kotlorz - Jakes (4),
Piekarski - Sokół (2), Mejka - Majkowski; Bagiński - Parzyszek (6) -
Bacul, Proszkiewicz - Garbocz - Sarnik (2), Gawlina - Justka - Woźnica,
Jakubik - Frączek - Matczak. Kary: 16 min. - Kolejne spotkanie
torunianie rozegrają już jutro w Krakowie. Ich rywalem będzie tamtejsza
drużyna ComArch Cracovii. Początek wtorkowej potyczki zaplanowano na o
godz. 18.
Dariusz Łopatka (Nowości)