Treść strony SEZON 2007/ 2008

Rekonwalescenci odprawili Sanok




Trzy
gole dla TKH zdobyli zawodnicy, którzy jeszcze do niedawna zmagali się
z chorobą, leżąc w łóżkach. W piątek ich bramki zadecydowały o
zwycięstwie z sanockim Klubem Hokejowym.


image

Przed
meczem kapitan TKH Robert Fraszko podziękował za wspólną grę swemu
bratu Adamowi, który ze względów zdrowotnych musiał zakończyć karierę
Fot. Łukaszt Trzeszczkowski

Pierwszego gola, w stosunkowo
niegroźnej dla TKH sytuacji, zdobyli jednak przyjezdni. Za bramką
Michała Plaskiewicza potknął się Bartosz Dąbkowski. Krążek przejął
Maciej Radwański i podaniem obsłużył Ondreja Lauko. Najlepszy strzelec
sanockiej drużyny nie miał większych problemów ze zdobyciem gola.


70
sekund później w tercji gości bulik wygrał Jacek Dzięgiel. Krążek po
wznowieniu trafił na klepę powracającego do gry po chorobie Roberta
Fraszko, który mocnym strzałem pokonał Adama Kubalskiego.


Drugi
z rekonwalescentów, nieobecny podczas środowego, feralnego spotkania w
Janowie Jarosław Dołęga również zdołał pokonać bramkarza sanockiej
drużyny, nawet dwukrotnie.


- Przed piątkowym meczem
tylko dwa razy byłem na lodzie. Wcześniej leżałem w łóżku - przyznał
popularny „Żółwik”. - Cieszę się, że wystarczyło mi siły na cały mecz,
jak również z tego, że udało nam się zdobyć trzy punkty.


Między
pierwszą a drugą bramką Jarosława Dołęgi do siatki sanockiej trafił
jeszcze Michał Wieczorek, dla którego było to pierwsze trafienie w
historii gier w barwach TKH. Sanoczanie natomiast odpowiedzieli
trafieniem Pavola Melichercika.


Pomimo wielkiego zdziwienia
Adama Kubalskiego, w końcówce spotkania, szkoleniowiec sanockiej
drużyny nie wycofał go z lodowiska i nie zdecydował się wprowadzić
szóstego gracza „z pola”. Dlaczego?


- Jeżeli wygramy w Sanoku
z TKH, to obie drużyny będą miały po sześć punktów. Z moich obliczeń
wynika, że lepszy bilans bramkowy obecnie mają torunianie. Nie chciałem
wycofywać bramkarza, ponieważ jedna bramka może zaważyć, która z drużyn
awansuje do pierwsze szóstki - tłumaczył po meczu swoje działania
Andrzej Słowakiewicz.


Tymczasem już po pięciu minutach od
rozpoczęcia meczu do szatni musiał zejść kontuzjowany Rudolf Vercik
(nadciągnięte wiązadła). W tym samym kierunku, siedem minut przed
ostatnią syreną, udał się także Maciej Radwański za oplucie Vladimira
Burila.

Dariusz Łopatka (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery