Treść strony SEZON 2007/ 2008


TKH chce ograć potentatów

Dwa najlepsze zespoły w lidze i punkt straty do Naprzodu. Toruńscy
hokeiści wybierają się dzisiaj do Tychów, a w niedzielę do Krakowa.

Stać ich na sprawienie chociaż jednej niespodzianki?

Zespół
Tychów znajduje się aktualnie w małym dołku ze względu na słabsze
wyniki i kontuzje. Przez te ostatnie zupełnie rozbity jest nominalny
pierwszy atak. - Mam naciągnięte wiązadła w kolanie - mówi Robin Bacul.
- Próbowałem już trenować, ale jest problem, cały czas odczuwam ból.
Wszystko więc wskazuje na to, że dzisiaj nie wystąpię.

Problemy
zdrowotne dotknęły też kapitana zespołu. - W moim przypadku jest to
kręgosłup, a dokładnie jeden z kręgów uciska na nerw - wyjaśnia Adrian
Parzyszek. - Najgorzej jest rano, kiedy wstaję z łóżka, ale powoli
dochodzę do zdrowia. Codziennie mam zabiegi i gimnastykę. Planowałem
już nawet w poniedziałek wyjść na lód, jednak lekarz i masażysta mi to
odradzili, więc będę miał jeszcze tydzień przerwy.

Oprócz nich
na urazy narzekają Marcin Frączek i Artur Gwiżdż. Osłabiony GKS
przegrał ostatnie trzy spotkania. - Ale tylko jedną bramką - zastrzega
Bacul. - Z Toruniem będzie inaczej. Wygramy.

- Właściwie to
straciliśmy jedenaście punktów w trzech meczach w związku z decyzją
WGiD o walkowerze dla Sanoka za inaugurujący sezon mecz - twierdzi
Parzyszek. - Przed przerwą na kadrę łapaliśmy już odpowiedni rytm,
teraz nie możemy wygrać spotkania. Na pewno atmosfera mogłaby być
lepsza.

Na kłopoty rywala uwagi nie zwracają toruńscy
szkoleniowcy. - W ogóle o tym nie mówimy, żeby nikt nie wmówił sobie,
że w Tychach będzie łatwiej niż zwykle - wyjaśnia Andrzej Masewicz. -
Fakt, że nasze dwie ostatnie konfrontacje potoczyły się dla nich
szczęśliwie.

Dzisiaj powinien w TKH powinien zadebiutować
Mojmir Musil. - Drugi atak w związku z jego dojściem od razu lepiej
wygląda - przyznaje Masewicz. - Widać ich w przewagach i osłabieniach.
Jeżeli potwierdzą to w meczu to można być optymistą.

W niedzielę
torunianie będą grali w Krakowie. Kilka kolejek temu Cracovia była za
plecami podopiecznych Wojciecha Matczaka, teraz ma już
dziewięciopunktową przewagę i prowadzi w tabeli. - Mimo wszystko nie
czujemy się uspokojeni tą sytuacją - mówi Michał Piotrowski. -
Koncentrujemy się na tym, aby nie stracić nigdzie tego dystansu. Trochę
niepokoić może ostatnie spotkanie z Gdańskiem, w którym w ciągu sześciu
minut straciliśmy trzy gole, ale w drużynie zapanowało zbyt duże
rozprężenie.

- Jedziemy wygrać te spotkania. Musimy to zrobić, nie widzę innej możliwości - kończy drugi trener TKH.

Jarosław Kłys były obrońca obrońcą TKH, obecnie gracz Cracovii

- To już prawie dwa miesiące jak nabawiłem się
kontuzji kolana, podczas meczu Cracovii w Oświęcimiu. Na początku nie
wyglądało to wcale tak źle, ale rehabilitacja nie przyniosła żadnych
rezultatów i przez dwa tygodnie kolano było właściwie zablokowane.
Miałem naderwane wiązadła krzyżowe i skręcony staw kolanowy, więc nie
dało się uniknąć artroskopii. W poniedziałek byłem na lodzie, ale tylko
w samych łyżwach. W następnym tygodniu zamierzam już normalnie ćwiczyć
w sprzęcie. Mam duży komfort, ponieważ nikt mnie nie pogania. Nie ma
żadnej presji ze strony trenera czy działaczy, jak to miało miejsce
wcześniej w mojej karierze, kiedy ledwo zaleczyłem kontuzje i już
musiałem stawać do meczu. Mogę samemu ocenić moment, w którym będę czuł
się gotowy, aby wrócić. Mam nadzieję, że wystąpię w następnej rundzie
na Tor-Torze. Nie wiem jak teraz wygląda gra Torunia, ale słyszałem, że
ma mniejsze szanse, żeby awansować, niż Janów. Emocje będą na pewno w
przeciwieństwie do czołówki ligi, która się już ugruntowała. Coraz
mniej jest niespodzianek.

Paweł Kumiszcze (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery