Treść strony czerwiec_2007

Fakt odmłodzenia składu TKH może korzystnie na mnie wpłynąć

Rozmowa z JAROSŁAWEM DOŁĘGĄ, zawodnikiem TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń

Zmiany kadrowe w toruńskim klubie sprawiły, że Jarosław Dołęga, chcąc nie chcąc, stał się zawodnikiem, na którym będzie spoczywała znacznie większa odpowiedzialność za występy zespołu, niż w ubiegłych sezonach. Z drugiej strony patrząc można powiedzieć, że to już czas najwyższy, bo wychowanek TKH skończy przecież w tym roku 25 lat.

Jak duże są wasze zaległości treningowe ?

- Rok temu ciężko trenowaliśmy przez dwa, trzy tygodnie, co spowodowało, że często nie potrafilismy wytrzymać kondycyjnie trzech tercji. Mamy duże zaległości i teraz mamy problemy z wejściem w ten rytm treningowy, ale powoli się do niego przystosowujemy. Zaczęliśmy od mniejszych ciężarów na siłowni, przebiegania krótszych dystansów itd. i będziemy stopniowo zwiększać obciążenia.

Jeden z lepszych meczów w pańskim wykonaniu w poprzednim sezonie miał miejsce zaraz po turnieju EIHC na Ukrainie. Waszym przeciwnikiem było Podhale Nowy Targ.

- Przez ostatnie cztery lata po każdej kadrze jak wracałem do Torunia czułem się lepiej pod względem fizycznym. Jeśli chodzi o Ukrainę to na zgrupowaniu w Sanoku mieliśmy bardzo lekkie treningi. Sprawdzano nam zakwaszenie krwi, które u każdego zawodnika było bardzo duże, więc stąd ten lekki reżim treningowy.Przez pięć dni nie było praktycznie żadnych siłowych ćwiczeń, co pozwoliło nam się trochę odbudować. Z każdym kolejnym spotkaniem na lodowisku w Kijowie czułem się lepiej szybkościowo oraz fizycznie i myślę, że to się przeniosło na mecz z Nowym Targiem. W końcowych fragmentach złapałem jednak kontuzję pachwiny i już na Pucharze Polski musiałem grać na tabletkach przeciwbólowych. To był błąd, bo pomimo późniejszej rehabilitacji, odczuwałem cały czas ból.

Rozmawiał Pan na temat swojej przyszłości w kadrze z trenerem Roháčkiem ?

- W trakcie powrotu z Ukrainy każdy z zawodników schodził na dół do trenerów, ponieważ podróżowaliśmy dwupiętrowym autobusem i rozmawiał na temat swojej roli w reprezentacji. Dowiedziałem się, że wcześniej nie jeździłem na zgrupowania, gdyż zbyt wolno wprowadzałem krążek do tercji obronnej przeciwnika, wybierając jakieś inne rozwiązania zamiast bezpośredniego przekroczenia tercji zaraz po otrzymaniu podania w okolice linii niebieskiej. Trener mówił też, że straciłem szybkość z czym muszę sie zgodzić jeśli chodzi o miniony sezon, ale wcześniej wszystko było w porządku a i tak nie jeździłem na kadrę. Jeśli chodzi o ocenę mojego występu w Kijowie to powiedział, że było już lepiej z moją grą, ale mam popracować nad dynamiką. Na EIHC w Toruniu byłem z początku tylko na liście rezerwowych. Po Toruniu nie było już rozmowy z trenerem. Spotkaliśmy się w hotelu na kolacji, chłopacy weszli do autobusu z trenerami i pojechali a my poszliśmy do domu. Jak poszedłem się pożegnać usłyszałem do zobaczenia na następnej kadrze.

Ma Pan świadomość jak duża odpowiedzialność będzie spoczywała na Panu po odejściu Proszkiewicza ?

- Zdaję sobie sprawę, że wcześniej odpowiedzialność za wyniki zespołu wcześniej była rozłożona na kilku zawodników, a teraz to grono może się zawężyć. Do tej pory nie odczuwałem tej presji bezpośrednio. Wychodząc na lód myślałem o tym, żeby się jak najlepiej zaprezentować i strzelić jak najwięcej bramek. Teraz rzeczywiście razem z Przemkiem Bomastkiem będziemy musieli ciągnąć grę zespołu. Zobaczymy czy to jest dla mnie dobre rozwiązanie i czy sprawi, że podniosę swój poziom umiejętności czy też przeciwnie.

Pod koniec sezonu było kilka takich sytuacji, w których nieprzepisowo potraktowałeś swoich rywali. Nawet można powiedzieć, że złośliwie. Skąd brało się to agresywne zachowanie ?

- W minionym sezonie zacząłem trochę bardziej grać ciałem i teraz już zamierzam cały czas tak grać, więc niech się ludzie przyzwyczają do tego. Staram się grać fair, ale czasami zdarzyło mi się potraktować kogoś z łokcia czy w inny nieprzepisowy sposób, nie robiłem jednak tego umyślnie. Te sytuacje wynikały z tego, że ktoś się odsunął itd. Mam do siebie pretensje za mecz ze Stocznowcem w play-off. Obejrzałem to spotkanie już na spokojnie i rzeczywiście faulowałem Łukasza Zachariasza kijem trzymanym oburącz. Później było starcie z udziałem tego samego zawodnika i również za to dostałem karę. Uważam, że niesłusznie.

Kilka sezonów temu był Pan określany jako zawodnik bardzo dobrze wyszkolony technicznie, szybki, ale grający miękko. Z czasem jednak trochę się to zmieniło.

- Jak tak teraz nad tym myślę, to wydaje mi się, że zacząłem grać bardziej fizycznie za czasów, gdy trenerem kadry był Sidorenko. Dużo graliśmy w tercji 1 na 1, 2 na 2, 3 na 2 i inne warianty, w których istotną rolę odgrywała gra ciałem. Bylismy świetnie przygotowani kondycyjnie.

Czuje się Pan doceniony przez klub ?

- Naprawdę nie mogę narzekać. Finanse były zawsze w porządku, kwestie sprzętu również. Myślę, że jest wielu zawodników, którzy nie mieli tego co ja mam.

Jakich argmuentów używano, żeby zatrzymać Pana na kolejny sezon ?

- Powiem szczerze, że jeżeli Stoczniowiec nie upierałby się przy trzyletnim kontrakcie to mam pewne wątpliwości czy bym dalej tutaj grał. Sam zadzowniłem do trenera Zabrockiego i się zapytałem czy by mnie widział w składzie. Gdańsk ma poukładany skład, młodych zawodników, którzy sprawdzili się już w lidze. Prezes Kostecki nie ma najlepszej opinii wśród graczy i dlatego nie chciałem być uwiązany na dłużej niż rok, maksymalnie dwa. Może chiciał wykorzystać fakt, że to ja się pierwszy odezwałem i zaproponował mi umowę na trzy lata. Z drugiej strony fakt odmłodzenia składu TKH może korzystnie na mnie wpłynąć. Przede wszystkim chodzi mi o to, żeby dużo grać i mieć miejsce w kadrze. Chciałbym też być kiedyś wzorem dla innych.

Rozmawiał Paweł Kumiszcze

wstecz

Kontakt

Bannery