Treść strony wrzesień_2007

Mistrz prawdę powie

Bramki po strzałach z linii niebieskiej, w trakcie przewag i po
zespołowych akcjach- toruński zespół gra lepiej i trafia o wiele
częściej do siatki rywala, niż w poprzednim sezonie.





bilde?Site=PO&Date=20070913&Category=SPORT05&ArtNo=70912084&Ref=AR&MaxW=185&border=0&title=1
Trener Marian Pysz trzyma zespół twardą ręką,
ale pierwsze efekty już są wyraźnie widoczne.
(Fot. szymon Kiżuk)









*  Marian Pysz trener TKH
- W poprzednich klubach nie lubili mnie ci, którzy
nie chcieli pracować. Nie odpowiadała im dyscyplina, właściwie to nic
im nie odpowiadało. Chcieli, żeby wszystko było łatwo, lekko i
przyjemnie. Dla mnie jeśli wychodzi się na lód, nieważne czy to jest
trening, sparing czy oficjalny mecz, trzeba dać tyle, ile wymagam.
Potrafię być ostry, czasami nawet wulgarny, ale w stosunku do tych
graczy, którzy mnie obrażają, nie przekładając się do swojej pracy. Ci
ludzie, którzy nie chcieli dostosować się do mojego reżimu pracy to
arystokraci, którzy sami nie potrafią się zachować, ale sami chcą
narzucić drugiemu swoja wolę. Pracowitość, szacunek i charyzma. Jak
ktoś posiada te trzy rzeczy to jest mistrzem świata.




Pozostaje jednak pytanie: jak mocny jest naprawdę zespół TKH?
W
trzeciej kolejce PLH zespół Mariana Pysza i Andrzeja Masewicza urządził
sobie prawdziwy festiwal strzelecki. Ostatni raz TKH zakończył mecz
“dwucyfrówką” trzeciego października 2004 roku na własnym lodowisku
przeciwko KH Sanok (11:0).

- Nie sądziłem, że przegramy aż tak
wysoko - przyznaje Miroslav Doleżalik. - Nie robimy jednak tragedii z
dziesięciu straconych goli, bo zdaję sobie sprawę, że będziemy musieli
zapłacić w tym sezonie frycowe za niewielkie doświadczenie zespołu.
Świadomi są tego również członkowie zarządu i dlatego u nas nie zwraca
się tak bacznej uwagi na wynik. Po prostu musimy się skoncentrować
przede wszystkim na mecze z przeciwnikami, którzy są w naszym zasięgu i
z nimi łapać punkty.

Jego zespół nieźle prezentował się w
pierwszej tercji, w której został dwukrotnie skarcony w podwójnym
osłabieniu. Później było już znacznie gorzej. - Mecz rozpoczęliśmy na
trzy formacje - mówi trener oświęcimian. - Na własne życzenie zagrał
Minarik. Potem jak już wynik był rozstrzygnięty wprowadziłem ostatnią
piątkę, bo gdzieś to doświadczenie musi zdobywać.

W zespole
gospodarzy na lodzie również pojawili się rezerwowi. W drugiej tercji
pojawił się Mariusz Kuchnicki, w ostatnich dwudziestu minutach Michał
Wieczorek. Ten ostatni zaliczył nawet asystę przy trafieniu Arkadiusza
Marmurowicza.
Gładkie zwycięstwo z Unią było trzecim z rzędu.
Wcześniej torunianie pokonali Zagłębie Sosnowiec i Polonię Bytom. Nie
da się ukryć, że ligowy terminarz układa się dla nich dosyć korzystnie.
Zanim przyjdzie im się zmierzyć z czołowymi aspirantami do medali
zagrają w najbliższy piątek w Janowie z Naprzodem a w niedzielę na
Tor-Torze podejmować będą KH Sanok. Obie drużyny nie należą do
potentatów.

- Na razie Toruń jest na pierwszej pozycji, ale
zobaczymy jak losy tego zespołu potoczą się dalej - dodaje Doleżalik. -
Na pewno atmosfera w drużynie jest dobra po trzech zwycięstwach, ale
tak naprawdę TKH nie miał jeszcze porządnego przeciwnika. Nawet
Zagłębie takim nie było. Dopiero mecze z ekipami z pierwszej trójki
ubiegłego sezonu dadzą pełen obraz.

W przyszłym tygodniu
lidera tabeli czekają dwie potyczki z mistrzem Polski i to one pokażą
czy rzetelna praca wykonana w okresie letnim pozwoli TKH odbierać
punkty najlepszym.

Paweł Kumiszcze (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery