Treść strony październik_2007

Srogi rewanż za inaugurację sezonu

Tak wysokiej porażki torunianie dawno nie ponieśli. W ostatniej tercji Zagłębie, z każdą minutą, dobijało bezradnych hokeistów TKH ThyssenKrupp Energostal.

image

Toruńscy napastnicy (w białej koszulce Mariusz Jastrzębski) nie mogli poradzić sobie w niedzielę z obroną sosnowieckiego Zagłębia
Fot. Łukasz Trzeszczkowski

Cztery gry w pojedynczej przewadze oraz dwie w podwójnej zmarnowali zawodnicy Toruńskiego Klubu Hokejowego w pierwszej tercji niedzielnego spotkania z sosnowieckim Zagłębiem.

Raz po raz odsyłani na ławkę kar sosnowiczanie nie szczędzili gorzkich słów sędziemu. W połowie pierwszej części nie wytrzymał Marcin Jaros.

- Trzy, czy cztery kary nie powinny zostać odgwizdane. Nerwy były duże, a ja jestem impulsywnym graczem. Powiedziałem kilka słów za dużo, ale później przeprosiłem - mówił napastnik Zagłębia, w efekcie czego dziesięć minut spędził na ławce kar.

Stracony czas nadrobił jednak w drugiej tercji, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Gdy na ławce kar usiadł Vladimir Buril sosnowiczanie założyli „zamek” w tercji TKH, Jaros znalazł się za plecami toruńskiego bramkarza - Daniela Kachniarza. Lewy słupek nie był pokryty, wiec 23-letni reprezentant Polski, długo się nie zastanawiając, okrążył bramkę i precyzyjnym strzałem umieścił krążek w siatce.

- Gdybyśmy w pierwszej tercji wykorzystali jedną z wielu sytuacji, mecz mógłby się inaczej potoczyć - komentował grę swoich zawodników Marian Pysz.

Tak się jednak nie stało. Sosnowiczanie stwarzali kolejne okazje do zmiany rezultatu, lecz po strzałach Mariusza Puzio i Teddy’ego Da Costy krążek lądował na poprzeczce bądź słupku bramki TKH.

Gdy Buril ponownie trafił na ławkę kar Puzio drugi raz się nie pomylił. Po jego uderzeniu „guma” znowu odbiła się od poprzeczki, ale tym razem wpadła do siatki torunian.

Dwubramkowa strata do Zagłębia, po 40 minutach gry, nie zwiastowała jeszcze późniejszej katastrofy. Trzecia tercja obnażyła jednak wszelkie niedostatki w drużynie gospodarzy.

- Wiedzieliśmy, że torunianie nas zaatakują, musieli to zrobić - dodał Jaros. - Obijaliśmy krążki o bandy i z tego brały się kontrataki.

Z jedenastu groźniejszych akcji ofensywnych, zawodnicy Zagłębia aż sześciokrotnie trafili do bramki TKH, odbierając chęci do gry toruńskim hokeistom.

Po utracie ósmego gola Kachniarza zastąpił Miłosz Ciesielski, dla którego był to debiut w Polskiej Lidze Hokejowej.

Dariusz Łopatka (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery